Zgodnie z zapowiedziami z kampanii wyborczej, nowy rząd Grecji zmienia całkowicie politykę kraju. Oświadczyli, że nie będą dalej współpracować z osławioną "trojką". Żądają redukcji zadłużenia – lider Syrizy nawołuje na łamach „Financial Times” do zwołania konferencji oddłużeniowej analogicznej do tej z 1953 roku, na której anulowano 60% zadłużenia Niemiec. Taka antyniemiecka retoryka nie podoba się oczywiście naszym zachodnim sąsiadom. Niemiecka prasa nazywa nowego przywódcę Grecji „politycznym awanturnikiem” (z takimi ludźmi nie można współpracować. Ani też tworzyć wspólnoty walutowej) oraz „pożytecznym idiotą Putina” (a to z powodu sprzeciwu wobec dalszych sankcji). Jedna z gazet zauważa jednak: Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz jeszcze przed wyjazdem do Aten zapowiadał, że na spotkaniu z Aleksisem Ciprasem wyłoży kawę na ławę. Tylko, że to raczej Cipras powiedział Schulzowi, że tak dalej być nie może. Wielu ludzi w Grecji cierpi biedę i na brak perspektyw. Bezrobocie wśród ludzi młodych jest wysokie, tak samo jak wskaźnik samobójstw. Długo to ignorowano. Teraz wielu obywateli nie ma dosłownie nic do stracenia. Dla nich jest bez znaczenia, czy w portfelu brakuje im euro, czy też drachmy.
Niestety do sukcesu Grekom brakuje jednego kluczowego elementu: śmiałej reformy na miarę niemieckiej "społecznej gospodarki rynkowej". Bez uzdrowienia gospodarki nawet redukcja zadłużenia niewiele pomoże.
Na zdjęciu nowy premier Grecji z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego