Platforma Obywatelska od dawna prowadzi politykę nawiązującą do komunistycznej tradycji: Partia strzegąca wolności i demokracji ma prawo odmawiać wolności i udziału w demokracji swoim przeciwnikom. Kto jest przeciw nam – ten zagraża porządkowi społecznemu. Kto pamięta czasy słusznie minione – powinien to rozumieć doskonale.

Kiedy w wieczór wyborczy Bronisław Komorowski mówił o tym, że „pospolite ruszenie” jego zwolenników jest de facto frontem obrony wolności i demokracji, można to było usprawiedliwiać emocjami związanymi z nieoczekiwaną przegraną. Jednak kilka dni po wyborach, w trakcie spotkania kierownictwa PO z Komorowskim ta myśl pojawiła się znowu:

Jako ludzie maszerujący drogą polskiej wolności, mamy prawo niepokoić się tym, co może nastąpić . Mamy obowiązek przygotowywania się do tej następnej wielkiej, demokratycznej bitwy, bitwy jaką będą wybory parlamentarne. To będzie zasadnicza walka o to, czy wspólnie obronimy drogę polskiej wolności, czy dojdziemy do celu, jakim jest polska nastawiona modernizację, strzegąca praw wolności.

Nigdy wcześniej politycy PO nie wyrażali tego tak bezpośrednio. Wygląda jednak na to, że to oficjalne stanowisko tego ugrupowania politycznego. Prześmiewcza grafika ukazująca „Polszewiki” okazuje się bardziej trafna, niż można by przypuszczać:

 

Równie zaskakujące może być podsumowanie wyborów dokonane przez Jarosława Kaczyńskiego. Jednak tym razem jest to zaskoczenie pozytywne. Słowa prezesa PiS zasługują na wielki szacunek:

Partia desygnuje tego, kogo wskaże. Andrzej Duda jest człowiekiem, który już dokonał w Polsce zmiany i jest człowiekiem, który ma przeprowadzić Polskę ku lepszym czasom, dlatego musi mieć prawo do podejmowania decyzji. Nie wiem, kto będzie premierem, ale powinien on od razu złożyć u prezydenta dymisję, tyle że bez daty. Uważam, że to, czego dokonał daje mu taką legitymację, której nikt nie ma.

Jeśli rzeczywiście prawdą jest, że społeczeństwo się budzi, to zestawienie tych dwóch liderów partyjnych powinno wystarczyć do dokonania racjonalnego wyboru. Jesień może okazać się jeszcze większym szokiem dla partii rządzącej, niż wybory prezydenckie.  

A na deser pierwszy bufon RP, prezes NBP Marek Belka do młodzieży: Niektórzy zaciskają zęby i są źli. Wczoraj i dwa tygodnie wcześniej właśnie za to otrzymaliśmy od was czerwoną kartę. Nie zgadzam się z tym, ale rozumiem. A jeszcze bardziej bym to rozumiał, gdybyście to zrobili przez głosowanie na ustabilizowany lewicowe i prawicowe partie opozycyjne, a nie głosując na komedianta.

Wszyscy oburzają się z powodu tego „komedianta”. A czyż taka identyfikacja „niezależnego” prezesa równie „niezależnej” instytucji nie jest bardziej zabawna?