Długi weekend to idealny okres do promowania inicjatywy ludzi z kręgu Leszka Balcerowicza, Okazuje się jednak, żadne media jakoś dziwnie umilkły na ten temat. Żadnych badań pokazujących wzrost poparcia? Żadnych proroctw ile to pan Petru zwojuje? Nic – ani na pierwszych stronach gazet, ani na portalach społecznościowych. Nawet krytyki! Chyba ostatnia informacja na ten temat na portalu wPolityce dotyczy plagiatu jaki prawdopodobnie popełnił Ryszard Petru (nie ulega wątpliwości, że NowoczesnaPL myli się z „Nowoczesna Polska”, co jest nazwą zastrzeżoną zacnego stowarzyszenia).
Dopiero pod wieczór na Salon24 opublikował tekst „Kim jest wkurzony Ryszard Petru”, z którego także Petru zadowolony raczej nie będzie. Czytamy w nim: z depesz Wikileaks dowiadujemy się, że Petru był w swojej karierze także nieformalnym doradcą premiera Donalda Tuska i pośrednikiem między nim a Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Petru nie zaprzeczył tym rewelacjom.
Ten nagły brak zainteresowania może być tylko ciszą przed burzą. Marketingowcy dobrze wiedzą, że jeśli produkt ma kiepskie wejście, to trzeba zdjąć go z rynku i zrobić nowe otwarcie z większym przytupem.
Wykorzystajmy tą chwilę oddechu na przyjrzenie się największemu „dziełu” Ryszarda Petru. To on był jednym z twórców OFE. A raczej wykonawców – bo jak mówi Pani Profesor Leokadia Oręziak „OFE to genialnie zaplanowana akcja wielkich korporacji finansowych”.
Oto fragment wywiadu z nią:
- Przedstawia pani reformę emerytalną jako katastrofę. Skoro była katastrofa, to muszą być i winni.
- Jeśli pan mnie pyta o nazwiska, to staram się ich w książce unikać. Nie jestem prokuratorem tylko ekonomistką. Próbuję pisać o problemie. Chcę pokazywać mechanizmy i interesy, jakie wchodziły tutaj w grę.
- Ale dokument „Bezpieczeństwo dzięki różnorodności”, który był ideową podstawą prywatyzacji polskich emerytur, pani wymienia. I jego twórców: Michała Rutkowskiego, Marka Górę, Ryszarda Petru, Aleksandrę Wiktorow, oraz osoby udzielające zespołowi wsparcia: Jerzego Hausnera czy Stanisława Gomułkę.
- Wymieniam te nazwiska, bo wiele z tych osób dziś też uczestniczy w dyskusji o OFE. Niektórych nazwisk pominąć nie mogłam, bo to są twórcy OFE. Odwołując się do oficjalnych dokumentów, siłą rzeczy musiałam je przywołać. Ale nie wszystkich twórców wymieniłam. Zresztą nie ma to sensu. W większości przypadków oni nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności. Niestety zawsze się znajdą ludzie, którzy własny interes postawią ponad interesem kraju. Choć są na szczęście i tacy, którzy zrozumieli swoje błędy lub naiwność. Na przykład dr Bogusław Grabowski (ekonomista i wpływowy polityk AWS, który brał udział w uchwalaniu reformy emerytalnej, a potem pełnił funkcje dyrektorskie w jednym z towarzystw emerytalnych zarządzających OFE – red.). Bardzo cenię taką postawę. Bo mylić się może każdy, ale chodzi o to, żeby nie mylić się przez cały czas.
Książka o której mowa w wywiadzie to „OFE. Katastrofa prywatyzacji emerytur w Polsce” (Leokadia Oręziak przetłumaczyła też na język polski książkę amerykańskiego naukowca opisującą kulisy tego przekrętu). Oto fragment opisujący istotę „reformy emerytalnej”: Przymusowy filar kapitałowy ustanowiono w nielicznych krajach świata, w tym w Polsce. Nigdzie się nie sprawdził. Praktyka pokazała, że nie tylko nie jest on w stanie zapewnić obiecywanych emerytur, ale wszędzie spowodował ogromne dodatkowe zadłużenie publiczne, istotnie zwiększające ryzyko niewypłacalności poszczególnych państw. W ten sposób obnażony został bezsens prywatyzacji emerytur, narzuconej krajom słabym i bezbronnym przez instytucje reprezentujące bogate kraje zachodnie. Prywatyzacja, realizująca wytyczne ideologii neoliberalnej, stała się jednym z istotnych instrumentów realizacji interesów ekonomicznych i politycznych krajów bogatych. Wyrazicielem i promotorem tych interesów stały się międzynarodowe organizacje finansowe, w tym głównie Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, USAID i inne. Organizacje te były na tyle silne, by w takich krajach jak Polska podporządkować sobie proces decyzyjny w sprawie reform emerytalnych i ukształtować je zgodnie ze swymi preferencjami. Dysponując poważnymi środkami finansowymi były w stanie pozyskać poparcie polityków, związków zawodowych, mediów i części naukowców. Sprzyjały im miejscowe elity, oczekujące także dla siebie zysków z prywatyzacji emerytur. Dzięki temu udało się im przeforsować radykalną reformę emerytalną, powodująca zmniejszenie świadczeń emerytalnych o ponad połowę. Dzięki temu stworzono pole dla filara kapitałowego, co i tak okazało się niewystarczające, by ten filar utrzymać.
Uderzające jest to, że całą wielką operację prywatyzacji emerytur przeprowadzono ukrywając przed społeczeństwem rzeczywiste cele i skutki reformy oraz prawdziwych jej beneficjentów. Beneficjentami tymi okazały się przede wszystkim towarzystwa emerytalne, zarządzające OFE. W większości należą one do wielkich zagranicznych koncernów finansowych. Działają one w wielu krajach świata i mają ogromne możliwości oddziaływania na rządy, by te prowadziły dogodną dla nich politykę. By odeprzeć tę wielką presję rządzący powinni mieć nie tylko determinację, ale traktować sprawy swego kraju jako priorytetowe. W przeciwnym razie rządy ulegają lobbingowi tych instytucji i podmiotów z nimi powiązanych. Korzyści z utrzymywania przymusowego filara kapitałowego przechwytują zatem nieliczne instytucje i osoby, a koszty i zagrożenia spadają na całe społeczeństwo.
[...]
Zwolennicy OFE starają się wymusić na polskim społeczeństwie poniesienie wyrzeczeń niezbędnych dla utrzymania filara kapitałowego. Domagają się od rządu redukcji wydatków publicznych, a zwłaszcza wydatków społecznych, które przecież w Polsce i tak należą do najniższych w Unii Europejskiej. Stałym postulatem obrońców OFE jest też zredukowanie tzw. przywilejów emerytalnych dotyczących służb mundurowych, rolników, górników. Należy podkreślić, że konieczne zmiany w specjalnych systemach emerytalnych trzeba realizować bez względu na OFE. Jednakże nawet jeżeli udałoby się takie zmiany przeprowadzić w nieodległym czasie, to wynikłe stąd oszczędności są kroplą w morzu potrzeb związanych z finansowaniem filara kapitałowego. Potrzeby te są tak ogromne (uwzględniając koszty obsługi długu spowodowanego przez OFE), że nawet gdyby zupełnie przestać wypłacać emerytury tym grupom (i zostawić tych ludzi bez środków do życia), i tak nie starczyłoby na pokrycie kosztów OFE. Postulowane przez obrońców OFE różne reformy w ramach finansów publicznych oznaczają w istocie cięcie wydatków budżetowych na wielką skalę, w tym zwłaszcza wydatków społecznych. Społeczeństwo jest zapewne zdolne do poświęceń na rzecz realizacji ważnych celów, jak np. powojenna odbudowa kraju ze zniszczeń. Utrzymywanie filara kapitałowego, niosącego korzyści tylko dla nielicznych, nie jest warte jakichkolwiek wyrzeczeń. Najpierw trzeba naprawić podstawowy błąd reformy emerytalnej z 1999 r., jakim było ustanowienie OFE.
Uchwalona przez Sejm w dniu 6 grudnia 2013 r. ustawa wprowadzająca zmiany w OFE jest próbą ograniczenia negatywnych skutków tej reformy. Droga wybrana do realizacji tego celu jest jednak skomplikowana, a jej rezultaty trudno przewidzieć. Decydując się na dalsze utrzymywanie OFE, choć w okrojonej postaci, rząd uległ presji dotychczasowych beneficjentów filara kapitałowego. Można wyrazić jedynie ubolewanie, że nie skorzystał z rozwiązań, które sprawdziły się w praktyce. Dobrym przykładem może być rozwiązanie zastosowane przez Węgry. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że decyzje podjęte przez węgierski rząd nie naruszają praw członków funduszy.
Wprowadzone powyższą ustawą zmiany w filarze kapitałowym oznaczają, że filar ten będzie dalej istniał i będzie źródłem problemów dla finansów publicznych. Z czegoś trzeba bowiem będzie pokrywać ubytek składki (2,92% wynagrodzenia) idącej do OFE, zamiast na wypłatę bieżących emerytur. Można założyć, że przeprowadzone w wyniku tych zmian zmniejszenie długu publicznego otworzy nowe pole do zaciągania przez rząd pożyczek na sfinansowanie tego ubytku. Zapewni to na jakiś czas relatywny spokój rządzącym oraz PTE, zanim znowu nie wykreuje się wielki dodatkowy dług publiczny z powodu OFE. Tu jednak można mieć oczekiwania, że kolejny rząd zatrzyma irracjonalną spiralę długu wynikającego z istnienia filara kapitałowego i zastosuje rozwiązanie definitywnie likwidujące problem. Do tego czasu jednak koncerny finansowe, zarządzające OFE otrzymają kolejne miliardy w postaci opłat. Im dłużej to będzie to trwać, tym więcej zapłaci polskie społeczeństwo.
Osoby, które będą zastanawiać się, co wybrać ZUS czy OFE, powinny wziąć pod rozwagę następujące czynniki:
– pokazywane przez towarzystwa emerytalne wyniki dotychczasowego działania OFE dotyczą przeszłości, nie mają trwałego charakteru, nie wolno na ich podstawie czynić jakichkolwiek założeń i oczekiwań odnośnie wyników, które mogłyby być osiągnięte w przyszłości;
– załamania giełdowe, kryzysy finansowe, których wiele może wybuchnąć w okresie przynależności do funduszy, mogą w krótkim czasie znacząco zredukować wartość rynkową aktywów OFE, niektórych nawet do zera. Może się okazać, że nawet w długim okresie nie da się odrobić tych spadków, a nawet jeżeli po latach to się uda, nikt nie zagwarantuje, że w następnym roku czy za kilka lat wartość tych aktywów znowu drastycznie nie spadnie;
– opłaty pobierane przez towarzystwa emerytalne mogą pochłonąć znaczną część składek emerytalnych przekazanych do funduszy, co dodatkowo zmniejsza świadczenie należne emerytowi;
– realną wartość wielu aktywów finansowych poważnie redukuje inflacja, zwłaszcza długotrwała, stąd niechęć do opierania emerytur na tych aktywach zwłaszcza w krajach, które doświadczyły hiperinflacji (jak np. Niemcy – dwukrotnie w XX w.). Wiadomo, że aktywa finansowe nie są w stanie bezpiecznie przenosić wartości przez dziesięciolecia;
– państwowy nadzór nad funduszami emerytalnymi na ogół nie jest w stanie w porę wychwycić patologii w działalności towarzystw emerytalnych, podejmowanie przez nie bardzo ryzykownych transakcji, realizowanie działań przestępczych polegających na manipulowaniu danymi, lokowaniu, ze szkodą dla przyszłego emeryta, aktywów OFE w instrumenty emitowane przez podmioty powiązane z towarzystwami siecią różnych, na ogół niewidocznych sieci. Nadzór ze strony państwowych instytucji nad funduszami emerytalnymi może tym bardziej być nieskuteczny im bardziej osoby kierujące organami nadzorczymi były w przeszłości powiązane z rynkiem finansowym, lub traktują swoją pracę w tych organach jako odskocznię do zajęcia wysoko opłacanych stanowisk w zarządach i radach nadzorczych towarzystw emerytalnych lub innych instytucji. Doświadczenia różnych krajów pokazują, że zagrożenie takie jest całkiem realne;
– aktywa zgromadzone w OFE mogą stracić znacząco na wartości, co może się okazać czynnikiem uniemożliwiającym uzyskanie praw do minimalnej emerytury gwarantowanej w przypadku osób nie mających odpowiednio długiego stażu ubezpieczeniowego (od 2020 r. będzie to 25 lat dla kobiet i mężczyzn). Jeżeli okaże się, że przysługująca danej osobie, która osiągnęła ustawowy wiek emerytalny, łączna emerytura z pierwszego i drugiego filara jest niższa od obowiązującej w danym czasie minimalnej emerytury gwarantowanej, to warunkiem podniesienia emerytury do tego minimalnego poziomu jest właśnie ten staż ubezpieczeniowy. Zważywszy na utrzymywanie się wysokiego strukturalnego bezrobocia w Polsce oraz coraz większe znaczenie tzw. umów „śmieciowych”, coraz więcej ludzi ma słabe szanse na spełnienie warunku dotyczącego stażu.
Każdy, kto zdecyduje się zostać w OFE, musi mieć świadomość, że nie tylko naraża swoją emeryturę na poważne ryzyko, ale zmusza siebie i resztę społeczeństwa do poniesienia kosztów tej decyzji. Składka emerytalna tej osoby, która będzie kierowana do OFE, uszczupli środki przeznaczone na wypłatę bieżących emerytur. Państwo będzie zatem musiało dalej się zadłużać, by ten ubytek pokryć. W dalszej przyszłości pociągnie to za sobą wyższe podatki, na spłatę tego długu, a teraz pogorszy ogólną sytuację finansów publicznych, zwiększając zagrożenie niewypłacalnością państwa. Jeżeli zadłużanie kraju, w celu dalszego utrzymywania OFE, okaże się niemożliwe, to dalsze ich istnienie może skutkować drastycznym podwyższeniem podatków oraz cięciem na ślepo wydatków publicznych, nawet tych najistotniejszych dla życia społeczeństwa. Zatem ceną za utrzymanie OFE mogą być kolejne zamykane szpitale, coraz mniejsze środki na refundację leków, karetki pogotowia, dożywianie dzieci, policję, obronność kraju, bezpieczeństwo energetyczne... Może się okazać, że te wszystkie poświęcenia na nic się nie zdadzą, jeżeli przyjdzie kolejny kryzys i zredukuje wartość aktywów OFE o połowę lub więcej. Powstaje zatem pytanie, jak wielkie straty muszą nastąpić, by większość społeczeństwa dostrzegła, że OFE zasługują na całkowitą i bezwarunkową likwidację?