Drukuj
Kategoria: Społeczeństwo sieci

Otwierając otrzymaną mailem fakturę możesz stać się ofiarą wojny. Ta wojna toczy się na wielu frontach. Także w internecie. Żądzę pieniądza chęć niszczenia cudzej pracy można bezpieczniej zaspokajać z użyciem komputera, niż broni palnej. Także seks (pornografia) i walka o władzę ulegają coraz większej cyfryzacji. Większość współczesnych ludzi nie czuje żądzy krwi, a przejawy przemocy są izolowane i karane. Dlatego wojnę z państwem islamskim postrzegamy jako wojnę cywilizacji (wojnę z barbarzyńcami).

 

Walka o 20 procent

 

Cybernetyczna wojna wcale nie jest mniej brutalna od tradycyjnej wojny krwawej, choć życie można na niej stracić szybciej w wyniku samobójstwa, niż bezpośredniej przemocy. Głównym polem walki jest praktycznie bezbronna część każdego społeczeństwa o słabszym od przeciętnego intelekcie. Te 20% społeczeństwa o których mówił specjalista od manipulacji Huxley. To oni są bardziej podatni na propagandę, otwierają bezmyślnie załączniki w mailach, wchodzą na fałszywe strony zmiany haseł etc…

Dzięki regułom gnijącej demokracji nawet wąska grupa interesów, jaką są współczesne „elity” może sprawować władzę, gdy uda im się opanować wspomniane 20% społeczeństwa. Ponieważ współczesny system finansowy promuje spryt – różnice w poziomie intelektu pokrywają się mniej więcej z różnicami w poziomie dochodów – przynajmniej jeśli chodzi o tych najbogatszych (sprytnych) i najbiedniejszych (najmniej zaradnych, proli).

Na przykład w Brazylii ten rozkład wygląda następująco:

Jeśli ludzie sprytni uzyskają bezwzględne poparcie ludzi niezaradnych, to mogą spokojnie rządzić. Warunkiem jest oczywiście zniechęcenie do polityki jak największej części reszty. Dlatego polityka musi być jak najbardziej obrzydliwa.

W Polsce nikt rozsądny nie uwierzy w to, że totalniacy 13 grudnia będą walczyć o wolność i demokrację z opresyjnym rządem. Przecież to nie ma żadnego znaczenia. Nie jest nawet aktualna sentencja Edmunda Burke „dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili”. Duża część społeczeństwa to „rozsądni krytycy”, którzy nie kierują się chęcią współdziałania ku dobru. Bez ich codziennej mrówczej pracy – na przykład takie bezproduktywne wyśmiewanie „dobrej zmiany”, podstawowa strategia „elity” (przeciwnicy nie są wcale lepsi) nie mogłaby się powieść.

Efektem ma być zniechęcenie ludzi nie pozbawionych rozsądku.

 

Kłamstwo najskuteczniejszą bronią XXI wieku

 

Niezależnie od tego, czy chodzi o naciągnięcie staruszków na „okazyjny zakup”, wyłudzenie danych osobowych, kradzież pieniędzy z internetowego konta, czy skłonienie części społeczeństwa by popierała szkodzenie swoim interesom – fundamentem tego działania jest kłamstwo. Powszechne tolerowanie kłamstwa w życiu publicznym jest czymś analogicznym do powszechnego dostępu do broni. Po kłamstwo sięgamy przy tym o wiele łatwiej niż po broń palną.

Spinanie różnych aspektów współczesnego społeczeństwa klamrą kłamstwa ma bardzo dobre uzasadnienie. Postęp cyfryzacji sprawia, że zanika granica między polityką, gospodarką życiem prywatnym i wszechogarniającym systemem informacyjnym. Cokolwiek robisz w internecie – zostawiasz cyfrowy ślad, który będzie użyty przeciw tobie. Nawet wschodząc do internetowego sklepu prosisz się o zalew reklam czegoś, co choćby przelotnie cię zainteresowało…. Wysyłając maila, narażasz się na ataki spamerów, a podając swoje dane możesz zupełnie wyzbyć się prywatności.

Tej sytuacji musimy przeciwdziałać, bo inaczej możliwości jakie daje informatyka zostaną zaprzepaszczone. Dlatego nie możemy z góry potępiać każdego działania władz związanego z „cywilizowaniem” internetu. Tak jak opanowano zagrożenie przemocą fizyczną, godząc się na niższy poziom wolności (podporządkowanie policji i sądom), tak musimy znaleźć rozsądny zakres ingerencji demokratycznej władzy w świecie cyfrowym. Jego globalny charakter sprawia, że narodowe państwa nie są w stanie rozwiązać tego problemu samodzielnie. Problem globalizacji wymaga więc przemyślenia na nowo.

 

Koniec radosnej ery pionierów

 

W początkach internetu wchodząc do cyfrowej sieci mogliśmy mieć poczucie pełnej swobody. Dziś wymagana jest ostrożność i samodyscyplina. Musimy mieć świadomość, że ktoś może skrzywdzić nas lub naszą rodzinę z powodu naszej lekkomyślności. Prawdziwą plagą ostatnich tygodni stają się na przykład maile z załącznikami zawierającymi kod szyfrujący nasze dane. Coraz lepsze algorytmy i metody ataku sprawiają, że możemy polegać wyłącznie na własnym rozsądku:

Nie otwieraj załączników w mailach, co do których zawartości nie jesteś pewien!

Efektem może być zaszyfrowanie twoich danych i żądanie okupu, który waha się od 500 do 10tys złotych! Używane są do tego zaawansowane rozwiązania technologiczne jak szyfrowanie asymetrycznym kluczem, waluta wirtualna (bitcoiny), sieć TOR (zob. crypt0l0cker). Interpol chwali się swoimi sukcesami w walce z tego typu cyberprzestępczością, jednak na razie to tylko zwycięstwo w jednej potyczce.Wojna trwa.....