Badania socjologiczne czasem pozwalają na potwierdzenie tego, co baczny obserwator dostrzega i bez badań. Tak jest z Polskimi Badaniami Panelowymi, które ukazują społeczeństwo w okresie transformacji. Te ciekawe badania prowadzi Instytut Filozofii i Socjologii PAN. Redaktor Solska z Gazety Prawnej komentuje najnowsze wyniki: ubywa beneficjentów transformacji.

Jedną z fundamentalnych cech społeczeństwa w PRL było to, że dobrobyt zależał bardziej od miejsca w strukturze, niż indywidualnej pracowitości i dobrze rozumianej zaradności. Liczyła się „zaradność” twardych łokci i znajomości. Jeśli wziąć tylko tą cechę pod uwagę, to żadnej transformacji w Polsce nie było. Wręcz przeciwnie: taki stan się pogłębił.

Cała transformacja polega na podziale tego co socjalizm uznał za wspólne. Największymi beneficjentami były podmioty zagraniczne. Dalej – polscy „paserzy” i kombinatorzy w rodzaju Jana Kulczyka. Ale trzeba przyznać, że zadbano także o szarych pracowników, którym rzucono ochłapy w postaci akcji pracowniczych.

Ubocznym efektem tego procesu było kilka lat wolności gospodarczej, w czasie których zaradni Polacy wzięli sprawy w swoje ręce i zbudowali tysiące drobnych przedsiębiorstw. Ale to NIE BYŁO efektem transformacji (umożliwiająca to Ustawa Wilczka pochodzi z lat wcześniejszych).

 

Ostatnio słowa słowa Prezydenta Obamy spowodowały falę komentarzy porównujących Polskę do Ukrainy. To rzeczywiście dobre porównanie. Fundamentalną cechą różniącą oba kraje jest poziom nierówności przy grabieży kraju. Na Ukrainie wzięło w tym udział góra 100 osób. W Polsce była większa demokratyzacja. Na to się nałożyło wspomniane kilka tat wolności, które pozwoliły zbudować drobne kapitały oraz polska wieś z małymi gospodarstwami prywatnymi, której nie udało się do końca zniszczyć. Efektem jest dużo większe rozproszenie własności – niż na Ukrainie. Dlaczego w tytule notki wspomina się w tym kontekście Niemcy? Dlatego, że powojenny proces odbudowy Niemiec charakteryzowało jeszcze większe rozproszenie własności. Społeczna gospodarka rynkowa stawiała za cel „dobrobyt dla każdego”, ale jako klucz do dobrobytu służyła „własność dla każdego”. Jest dość oczywiste (pewnie dla każdego poza polskimi ekonomistami), że im powszechniejsza własność, tym bardziej stabilny rozwój. Polski Sukces polega na tym, że nie poszliśmy drogą Ukrainy. Polska klęska wiąże się z tym, że społeczna gospodarka rynkowa pozostała pustym zapisem w Konstytucji (jego istnienie jest usprawiedliwiane resztkami socjalizmu).

Dopiero w 20 lat po zmianie ustroju zaczęły się w oficjalnym obiegu pojawiać krytyczne analizy (dokonywane przez stojących nad grobem ekonomistów). Wyłania się z nich niezbyt optymistyczny obraz niszczenia kraju przez rządzących. Oczywiście największe zasługi w tym procesie ma Leszek Balcerowicz, który za życia dorobił się w mediach formuły stosowanej w odniesieniu do nieboszczyków: albo dobrze albo wcale.

Jednym z nielicznych ekonomistów, którzy ośmielili się nieco go krytykować jest Grzegorz Kołodko. Na podstawie zebranych przez niego danych – powstał poniższy wykres, pokazujący, co by było, gdyby nie było Balcerowicza.



Polska miała szansę powtórzyć sukces gospodarczy Niemiec. Możemy się cieszyć, że nie poszliśmy drogą Ukrainy. Ale powodów do triumfu nie mamy.