Drukuj
Kategoria: Wybory prezydenckie w USA

Minister Spraw Zagranicznych wyraził zadowolenie Polski z tego, że nowym Prezydentem USA będzie człowiek wyznający poglądy bliskie naszemu narodowi. Jednocześnie Minister skrytykował unijnych dyplomatów, którzy podobnie jak w przypadku Polski - posuwają się do niewybrednych komentarzy pod adresem Prezydenta Elekta. Jako przykład podał ambasadora Francji, którzy zamiast skorzystać z okazji i siedzieć cicho, daje wyraz swojej frustracji. Kolejny dowód na to, że tak zwane „elity” mają w głębokiej pogardzie demokrację i wolę narodów. Dlatego – miejmy nadzieję – wygrana Donalda Trumpa to tylko etap procesu odnowy związanej z odsyłaniem tychże „elit” tam gdzie ich miejsce – na śmietnik historii. Minister wyraził także ubolewanie z powodu głupiego dowcipu Donalda Tuska, który jak widać przestał już być politykiem polskim i przyjął standardy typowe dla środowiska w którym obecnie się obraca.

Oczywiście powyższy akapit to tylko żart. Tak naprawdę Minister Waszczykowski ograniczył się do zapewnienia, że Polska „szanuje wybór” społeczeństwa amerykańskiego. Takie zapewnienia były dobre przed wyborami. Skoro Minister nie dostrzega konieczności jasnego wyrażenia polskiego stanowiska, to widać tak jak poprzednicy widzi dla nas bierną rolę popychadła. Nie ma też chyba co liczyć na podjęcie rozmów o normalizacji stosunków Polski z Rosją. Ciekawe, czy Polska weźmie na swoje barki utrzymywanie upadłej Ukrainy, gdy USA wycofa swoje wsparcie…..

Wydaje się, że teraz jest taki moment, w którym każde poparcie byłoby przez przyszłego Prezydenta USA dostrzeżone i docenione. Co prawda trudno sobie wyobrazić, aby w USA pojawiło się coś tak skrajnie głupiego jak polska „opozycja totalna”, ale lewactwo mu nie odpuści. Amerykańscy „obrońcy demokracji” w jeden dzień zebrali blisko milion dolarów na walkę z nim. Ich organizacja (ACLU) jest w Polsce znana z pewnego incydentu opisanego niedawno na stronach Frondy.

Wybory w USA to kolejne odsłonięcie kurtyny, które wyjaśnia dlaczego Donald Trump – który od dawna widział co za nią się dzieje – zdecydował się kandydować na Prezydenta. Najwyraźniej bto co widział było dla niego równie irytujące jak dla nas widok „polskich polityków”.