Swoje i swojej rodziny męczarnie, spowodowane rządami PiS opisuje dziennikarz „Gazety Prawnej” Andrzej Andrysiak: Też to Państwo słyszeli przy świątecznym stole? Ten rozsierdzony głos obrońców liberalnej demokracji: trzeba manifestować, co tydzień wychodzić na ulice, będzie nas sto tysięcy albo dwieście, to Jarosław Kaczyński przerazi się naszej siły i przejrzy na oczy?

Mniejsza o to, że dziennikarz zakłada zupełnie bezpodstawnie, że cała klasa średnia ma jego poglądy. Ta rodzajowa scenka pokazuje coś dużo ciekawszego: oni naprawdę są zdeterminowani, by – jak to ujęła Agnieszka Holland – sprawić aby było jak dawniej. Nic ich nie obchodzą wyniki wyborów, ani problemy z jakimi boryka się większość Polaków. No i do tego ta dziecinna personifikacja problemu: Jarosław Kaczyński jako uosobienie zła.

Okres świąteczno-noworoczny jest okazją do rodzinnych spotkań. Ja także spotkałem się z wieloma krewnymi w dwóch różnych regionach Polski. Jednak moje obserwacje są inne. Przede wszystkim - inaczej niż u Andrysiaków – poglądy w mojej rodzinie są dużo bardziej zróżnicowane. W konsekwencji dyskusji politycznych prawie nie było – bo po co mamy przenosić polityczne spory na grunt rodzinny. Skończyło się na wymianie poglądów i argumentów. Te zaś silnie zależały od wieku. Młodzież domaga się konkretów. Zadaje proste pytanie, które obraca w pył większość pojawiających się opinii: „skąd to wiesz?”. Ludzie aktywni zawodowo patrzą na zmianę władzy przez pryzmat problemów z którymi się na co dzień borykają. Przy dużej dozie wyrozumiałości wobec działań w skali kraju, pojawiają się silne obawy przed upolitycznieniem lokalnych samorządów i powrotem bezrozumnych nagonek na drobny biznes. Nic – czemu warto by poświęcać świąteczny czas. Są jednak jeszcze ludzie starsi, którzy czerpią wiedzę o świecie z telewizji, a ich życiowe doświadczenie nie przygotowało ich na tak arogancką podłość i zakłamanie z jakim mamy do czynienia. Poglądy mają uzależnione od tego jakiej telewizji oglądają (albo odwrotnie), jednak jedno ich łączy: bolesna bezradność wobec odbieranego przekazu. Jedni nienawidzą Kaczyńskiego i/lub Dudy irracjonalną nienawiścią. Inni cierpią z powodu bezpodstawnych ataków na naszego Prezydenta i wartości, jakie on reprezentuje. Nie rozumieją dlaczego tak szargany jest majestat Rzeczpospolitej, o której marzyli i którą wymodlili.

Tej krzywdy wobec starszych, steranych życiem ludzi nie można wybaczyć, ani zignorować. Współcześni „oni” to ludzie wykształceni i z pewnością zetknęli się ze słowami Poety:

Który skrzywdziłeś człowieka prostego

Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,

Gromadę błaznów koło siebie mając

Na pomieszanie dobrego i złego,

[...]

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta.

Możesz go zabić - narodzi się nowy.

Spisane będą czyny i rozmowy.


 

Lepszy dla ciebie byłby świat zimowy

I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta

 

Sądzą jedynie, że ich to nie dotyczy - bo oni przecież działają w obronie własnej. Są w błędzie. Nie po to zostali powołani, by bronić swoich pozycji. Taką postawą nawiązują do tradycji targowiczan i jeszcze straszniejsze słowa stają się wobec nich adekwatne: I nie wybaczaj, zaiste nie w twojej mocy wybaczać w imieniu tych, Których zdradzono o świcie’.

Nie ma tu także zastosowania ani chrześcijańskie miłosierdzie, ani odpuszczanie win „naszym winowajcom”. To bowiem musieliby świadomie zrobić krzywdzeni ludzie. Najpierw więc potrzeba prawdy, a potem można prosić o wybaczenie. Nic zaś nie wskazuje na to, aby „oni” potrafili stanąć w prawdzie.

Jaka powinna więc być postawa chrześcijan wobec tego zła? Bez wątpienia trzeba mu się przeciwstawić. Nie możemy jednak ulegać nienawiści do tych złych ludzi. Trudno też wobec ich nachalności nabrać dystansu i po prostu się tym nie zajmować. Nie mamy też szklanej kuli i choć podobieństwo zdarzeń do tych zapoczątkowanych w Targowicy jest duże – to zbyt mało, aby uzasadnić jakieś formy przemocy. Jan Paweł II uczył nas, aby zło dobrem zwyciężać. Trzeba więc podjąć pozytywne działania. Możliwości jest wiele. Wysłanie prośby o zablokowanie "wrednej petycji", pozwy przeciw jawnym atakom na reprezentującego majestat Rzeczpospolitej Prezydenta (sama teza, że „łamie Konstytucję” bez wyroków w tej sprawie jest obraźliwa – tego wszakże uczyły nas sądy i media III RP), głoszenie prawdy, etc… No i – jak na chrześcijan przystało – potrzeba modlitwy o to, abyśmy jak najmniej ludzi uległo złu, a dobro zwyciężyło.

W latach szkolnych w rozmowie z katechetą zadałem mu pytanie: dlaczego w jednej z pieśni (Suplikacje) śpiewamy „abyś nieprzyjaciół Kościoła świętego poniżyć raczył, prosimy Cię Panie….”, gdy tymczasem Chrystus kazał modlić się za nieprzyjaciół. Dopiero pojawienie się zła bezczelnego i nachalnego na naszych ulicach pozwoliło mi to zrozumieć. I takie mamy pożytki z KOD'u.

Medialny atak na naszych bliskich sprawia, że nie możemy przejść nad problemem obojętnie, bo staje się to sprawą osobistą. Źli ludzie są wrogami naszej Ojczyzny i czynią krzywdę naszym bliskim. Tak – drodzy KOD'owcy – w mojej ocenie jesteście po prostu złymi ludźmi. Niezależnie od tego jak dużo samozadowolenia oglądacie codziennie w lustrze.

Jerzy Wawro

10-01-2016