W czasie konwencji Kongresu Nowej Prawicy, w niedzielę, miało miejsce błyskotliwe przemówienie Profesora Bogusława Wolniewicza.

Była to jego odpowiedź na pytanie: „czego chcemy?”.

Chcemy Polski! Polski niepodległej. Nie tej kolonii obcego kapitału, zarządzanej przez kompradorskie gangi z nami w roli Murzynów.

Mówca wyliczył w sumie pięć fundamentalnych dóbr politycznych: Polska niepodległa, państwo silne, słowo wolne, odrębność narodowa zachowana, chrześcijaństwo we czci.

 

Za największego wroga uznał lewactwo („tęczowa międzynarodówka”), które godzi we wszystkie pięć tych dóbr.

 

Profesor odniósł się także do różnic, jakie jakie dzielą prawicę. Stanął w obronie demokracji („drwić z demokracji to błąd”), natomiast całkowicie wolny rynek uznał za utopię. Demokracja to ustrój ludzi wolnych, dla której jedyną alternatywą jest tylko despocja lub anarchia. Natomiast wolny rynek to obszar działania kapitału, który zna tylko jedną wartość: zysk. Jedyną siłą zdolną trzymać w ryzach kapitał jest państwo. Państwo także zna tylko jedną wartość: władzę. Dlatego państwo i kapitał muszą się wzajem czytać w szachu. A to oznacza ingerencja państwa w rynek.

 

Zdając sobie sprawę z tego, że wielu z uczestników konwencji może mieć w tej materii inne poglądy, Filozof uznał, że jednomyślność to wyraz sekciarstwa, a różnica poglądów nie powinna wpływać na uznanie wymienionych na wstępie pięciu dóbr za fundamentalne.

 

Wystąpienie jest znakomite. Zastanawia jednak cel jego wygłoszenia akurat w tym miejscu i o tym czasie. Czy da się pogodzić liberalizm ze wyliczonymi dobrami? To raczej nie jest możliwe, dlatego wygłoszony apel może być wynikiem politycznego wyrachowania. Krzykliwych ekstremistów lewicowych nie da się zneutralizować. Z krzykliwymi liberałami można przynajmniej próbować. Ja jednak nie wierzę w skuteczność takiej strategii. Prawica nie będzie w Polsce rządzić, póki nie wyzwoli się spod wpływów liberałów z jednej strony i socjalistów z drugiej. Do tego potrzeba mądrości, wytrwałości i wiele pracy prowadzącej do wypracowania swojego oryginalnego programu politycznego. Słuchając polityków prawicy można stracić nadzieję.... Jednak próby budowania fałszywych sojuszy to złudne pocieszenie.

Jerzy Wawro, 25-03-2014