Wczorajsza premiera filmu dokumentalnego „Pucz” rodzi pytania o granice tego, co społeczeństwo powinno akceptować w imię wolności? Pytanie jest bardzo trudne. Pasywna postawa partii rządzącej była skuteczna. Czy jednak nie jest to raczej zasługa nieudolności „ciamajdanu”? Czy czekają nas kolejne takie próby? Nie ma żadnych mechanizmów, które mogłyby to zastopować. Okazuje się (tak twierdzi Pani Poseł Pawłowicz), że poza utratą intratnych stanowisk wybieralnych (jak wicemarszałek) „protestującym” posłom nic formalnie nie grozi. Nawet utrata części uposażenia za czas „okupacji”. Wykreowany podział społeczeństwa sprawia, że warcholstwo i chamstwo nie spotkają się nawet ze społecznym napiętnowaniem. Poseł Nitras w pierwszym rzędzie będzie dla wielu Polaków „nasz” a nie po prostu cham. W tej grupie jakimś cudem mieszczą się zarówno „skrzywdzeni” ubecy, dziennikarze, politycy, ludzie kultury i nauki. Grupa zbyt liczna i wpływowa, by to ignorować.

Czy zatem nieuchronnie zmierzamy ścieżką wytyczoną przez Pierwszą Rzeczpospolitą? Mamy już zdegenerowane „elity” karmiące się iluzoryczną manią wielkości, obce wojska w granicach i decyzje o naszym losie podejmowane w obcych stolicach. Obecne reformy to także jakieś nawiązanie do Konstytucji 3-Maja. Analogia nie jest jednak pełna, gdyż inna jest sytuacja międzynarodowa. Inna w tym sensie, że agresje militarne i terytorialne roszczenia pozostały w sferze polityki, która traci na znaczeniu. Rządzi biznes, a tutaj działania rządu są rozważne (choć nasze zadłużenie zagraniczne spać spokojnie nie pozwala). Degeneracja „elity” nie jest więc zagrożeniem śmiertelnym – zwłaszcza, że czas robi swoje. Dla ludzi myślących ta nowa forma tolerancji (dla chamstwa i głupoty) jest uciążliwa, ale większość ludzi na co dzień się tym nie zajmuje….

Tolerancja dla intelektualisty to zgoda na różne poglądy w kwestiach, które nie są obiektywną prawdą. Nie obejmuje ona całkowitej pogardy dla prawdy. Osoby głupie w chrześcijańskim społeczeństwie mogą liczyć na tolerancję opartą na miłości bliźniego. Ta tolerancja nie obejmuje jednak zgody na motywowane głupotą działania. W dobrze zorganizowanym społeczeństwie głupota nie ma możliwości społecznego awansu. Żyjemy jednak w czasach wielkiego rozchwiania o którym mówi profesor Bogusław Wolniewicz. Nawiązując do jego wykładu można stwierdzić, że w świecie odrzucającym tyranię logiki, prawie każdy może zostać twórcą makulatury w dziedzinach tylko przez grzeczność nazywanych „nauką”. W tej sytuacji reforma nauki ukierunkowana na przedmioty ścisłe i praktyczne to nie tylko reakcja na gospodarcze potrzeby, ale polska racja stanu.