Przedstawiciele wielkiego biznesu rzadko zajmują stanowisko w ważnych kwestiach politycznych. Niedawno mieliśmy dwa głośne przypadki takich wystąpień. Pierwszy zdarzył się w USA. Prezes Facebooka zadzwonił do Baracka Obamy w sprawie inwigilacji internetu. Drugim było wystąpienie prezesa potężnej korporacji Niemieckiej E.ON, Johannesa Teyssena w sprawie ewentualnych sankcji wobec Rosji. W wywiadzie dla „Der Spiegel” mówił on między innymi:

Budowa zaufania i wzajemne zazębianie się gospodarek doprowadziły do tego, że obecnie w Rosji działa ponad 6 tys. niemieckich firm. Równocześnie rosyjskie firmy są obecne w Niemczech, kierują projektami i gazociągami.

Dalej stwierdził, że nie może już słuchać o uzależnieniu od rosyjskich surowców i równie dobrze, jeśli jest się złośliwym, można by powiedzieć, że małżeństwo jest uzależnieniem, jednak można je też uznać za partnerstwo.

Poziom integracji rosyjsko-niemieckiego „małżeństwa” najlepiej widać na przykładzie współpracy koncernu chemicznego BASF z Gazpromem. Firmy dokonały wymiany aktywów (swap). W zamian za udział w wydobyciu surowców energetycznych na Syberii, Gazprom dostał 50 % udziałów w spółkach handlowych gazu Wingas , WIEH ( Wintershall Erdgashandelshaus Berlin ) oraz WIEE ( Wintershall Erdgashandelshaus Zug ) . Częścią umowy są akcje systemów magazynowania gazu ziemnego w Niemczech i Austrii. Już rok później Gazprom przejął 100% udziałów Wingas i WIEH.

W tym kontekście sprzedaż przez RWE Rosjanom polskich koncesji nie powinna chyba nikogo dziwić? A że ogłoszono to razem z „sankcjami” UE przeciw Rosji? Drobne prezenty utrwalają małżeństwo.