W swym przesłaniu Pan Cogito mówi o potrzebie pokory: „strzeż się jednak dumy niepotrzebnej […] powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych”. Europę niszczą elity, które wierzą w to, że lepszych nie było. Przykłady są liczne i dobrze znane – choć niektóre analizy tego zjawiska (których przeglądu dokonuje blogerka elig) to zbyteczne dorabianie teorii do pospolitych ludzkich słabości.

Może więc dobrze, że w Polsce nie ma elit, a zamiast rzeczowej debaty mamy regularną pyskówkę? Organizatorzy jednej z nich ośmielili się zaprosić do udziału jednego z ostatnich polskich intelektualistów, Profesora Bogusława Wolniewicza (zapewne dlatego, że jest on znany z bezpardonowej krytyki lewactwa). Profesor zareagował w jedyny rozsądny sposób: demonstracyjnie opuścił studio. Gdyby autorzy programu znali jego poglądy na temat dialogu (nie prowadzi on do porozumienia, ale jest on możliwy pod warunkiem osiągnięcia wstępnego porozumienia), pewnie by go nie zaprosili.

Bogusław Wolniewicz jest tłumaczem dzieł Ludwiga Wittgensteina i znawcą jego filozofii. Może więc ten efektowny zwyczaj kończenia dyskusji jest nawiązaniem do zachowania Wittgensteina?

Karl Popper opisuje zdarzenie, które miało miejsce w Cambridge równo 70 lat temu1: Wittgenstein „nerwowo bawił się pogrzebaczem", którym wymachiwał „niczym dyrygent batutą dla podkreślenia swych twierdzeń", a kiedy wyłoniła się kwestia zasad moralnych, Wittgenstein wezwał Poppera, aby ten podał jakiś ich przykład. „Odpowiedziałem: „Nie grozić pogrzebaczami zaproszonym prelegentom”. W następstwie tego rozwścieczony Wittgenstein odrzucił pogrzebacz i wypadł jak burza z sali, trzaskając za sobą drzwiami.

 

Ten spór między Karlem Popperem a Wittgensteinem jest określany jakodyskusja o charakterze problemów filozoficznych […] decydująca dla tożsamości filozofii”. Popper nie miał wątpliwości, co do twierdzącej odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule jego referatu: „Czy istnieją problemy filozoficzne?”. Tymczasem Wittgenstein uważał, że prawdziwe problemy nie mają charakteru filozoficznego. Są to problemy dziedzin, których rozwojem zajmuje się nauka a nie filozofia. Jeśli problem nie leży w gestii nauki, to wynika z braku precyzji języka jakim się posługujemy (uwikłania w „gry językowe”). Filozofia może być jedynie pomocna w „porządkowaniu” umysłu, które przy okazji prowadzi do rozwikłania sztucznych problemów.

Karl Popper to autor dzieła „Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie”, zgodnie z którym George Soros rozwiązuje problemy ludzkości. Sądząc po efektach tego rozwiązywania, należałoby chyba przyznać rację Wittgensteinowi. Gdy mędrcy biorą się za rozwiązywanie problemów – te urastają do miary ich nadętego ego i stają się Wielkimi Problemami Ludzkości. Obserwowana pycha uczonych powodowała u Wittgensteina „szczerą nienawiść” do Cambridge: „Wszystko w tym miejscu budzi we mnie odrazę. Sztywność, nienaturalność, samozadowolenie tych ludzi. Uniwersytecka atmosfera doprowadza mnie do mdłości".

Problem z pogrzebaczem to także – wbrew intencjom Poppera – raczej problem dla psychologa, niż filozofa. Całe to wydarzenie można przyrównać do nagrania z TVN na którym widać awanturującego się uczestnika pielgrzymki z „Rodziny Radia Maryja”. Kamery nie pokazały tego, że pracownik TVN tuż przed nagraniem kopnął „mohera” w nogę. Autorzy cytowanej książki o pogrzebaczu stawiają hipotezę co do motywacji faulującego Poppera: „to kłamstwo miało zaspokoić dwie największe ambicje jego życia: zadania klęski na płaszczyźnie teoretycznej modnej dwudziestowiecznej filozofii lingwistycznej oraz odniesienia osobistego triumfu nad Wittgensteinem” (Wittgenstein został wymieniony jako jeden z głównych wrogów „społeczeństwa otwartego”).

Zarówno Wittgenstein jak i Popper byli żydami, którzy uciekli z Austrii przed Hitlerem. Ich przodkowie przeszli na chrześcijaństwo. Jednak Popper wychował się w rodzinie protestanckiej, a Wittgenstein katolickiej. Dla katolika zupełnie naturalnym jest to, że odpowiedzi na problemy natury moralnej należy szukać w Katechizmie, a filozofia może jedynie pomóc w zrozumieniu tekstu. Tymczasem współczesnym światem rządzą idee powstałe wskutek mierzenia się przez protestanckich myślicieli z Wielkimi Problemami Ludzkości. Taki charakter miał „Kapitał” Marksa i Engelsa i taką rolę pełni dzisiaj dzieło Poppera „Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie”.

Taka postawa jest charakterystyczna dla lewactwa, które zgodnie z definicją Wolniewicza charakteryzuje chęć poprawiania świata nie licząca się z realiami natury ludzkiej poprzez zrównywanie społeczne. Ta chęć ma być usprawiedliwieniem dla skłonności do stosowania przemocy i ultrademokratyzmu – które są cechami konsekutywnymi lewactwa.

Dlaczego ta głupota tak się pleni w Europie? Z powodu odrzucenia logiki i metafizyki – czyli triumfu irracjonalizmu i postmodernizm. Lekarstwem na to może być racjonalizm spirytualistyczny (albo inaczej racjonalistyczny transcendentalizm). Tak nazywa Profesor Wolniewicz tradycję sięgającą korzeniami Arystotelesa – do której sam się przyznaje. W Europie jest to tradycja chrześcijańskiego konserwatyzmu. Lewackiej pochopności i doktrynerstwu przeciwstawia ona powściągliwość i organiczny rozwój.

Europa powinna powrócić do swoich korzeni: chrześcijańskiego konserwatyzmu i filozoficznego racjonalizmu, którego nerwem jest logika. Te dwie tradycje najsilniej przetrwały w katolickiej Polsce. Przetrwała jednak także niestety najbardziej paskudna cecha naszego narodu: chęć małpowania innych. Pozbycie się głupich „elit” owładniętych manią dorównywania zachodowi jest więc nie tylko naszym lokalnym problemem, ale to także nasza misja cywilizacyjna.


przypis:

1 D. Edmonds, J. Eidinow, „Pogrzebacz Wittgensteina. Opowieść o dziesięciominutowym sporze między dwoma wielkimi filozofami”.