Drukuj
Kategoria: Wybór Ukrainy

Wydawało się, że z polską polityką wobec Ukrainy gorzej być nie może. Póki nie zabrał głosu Cimoszewicz: "Trzeba powiedzieć Jaceniukowi, że jeżeli będą z nami tak pogrywali, to polska opinia publiczna nie będzie tolerowała takiej, a nie innej polityki rządu". Polska „klasa” (w przedszkolu to chyba raczej „grupa”?) polityczna rzeczywiście żyje w jakimś wyimaginowanym świecie. W relacjach polaków mieszkających na Ukrainie przewija się motyw antypolskich ruchów. To jest w sumie dość zrozumiałe – tak po ludzku. Polacy potrafią się zachowywać z wyższością, a przynajmniej bez wyczucia, że to tak może być odbierane. Oni są dużo od nas biedniejsi i zwykła ludzka zazdrość może wpływać na ogląd sytuacji. Elity (miejmy nadzieję) rozumieją też, że ich kraj stał się obiektem brudnej gry „zachodu” z Rosją. Wobec „zachodu” powszechna jest postawa roszczeniowa (Unia przyjdzie i nam da). Wypowiedź Cimoszewicza wpisuje się w najgorsze stereotypy myślowe. Oczywiście żaden polski polityk nie powie, że „trzeba powiedzieć Merkel, żeby z nami nie pogrywała” (a pogrywa – i to jeszcze jak ;-)), ani nawet Putinowi (bo jeszcze się jakiś wirus pomoru jabłek znajdzie).