Trudno zrozumieć powody dla których katolicy brudzą sobie ręce (a co gorzej umysły) gazetą Adama Michnika. Efekty tego można zaobserwować na przykładzie słów o nawracaniu innych. Podobno jedna z recept Papieża na szczęście brzmi: "Nie nawracaj; szanuje wiarę innych". - Możemy ludzi inspirować, dając świadectwo, jednak najgorsze, co może być, to nawracanie, które paraliżuje: "Mówię do ciebie, żeby cię przekonać". Nie. Każdy człowiek wchodzi w dialog, wychodząc z własnej tożsamości. Kościół rośnie dzięki przyciąganiu, nie nawracaniu.

W tekście źródłowym (http://www.catholicnews.com/data/stories/cns/1403144.htm) użyte jest słowo "prozelityzm". Czyli chodzi o to, aby nie przekonywać słowami do zmiany religii. Czytając GWniane tłumaczenie można odnieść wrażenie, że Papież wezwał do zaprzestania ewangelizacji - co rzeczywiście byłoby bardzo niepokojące. W polskim języku zarówno ewangelizację jak i prozelityzm można określić słowem "nawracanie" - ale tylko wtedy, gdy nie prowadzi to do nieporozumień. Oczywiście w tym wypadku można domniemywać, że szerzenie nieporozumień jest celowe.

Dalszy fragment tekstu także należałoby rozumieć inaczej: Możemy inspirować innych poprzez świadectwo, tak aby zjednoczenie rosło wraz z dialogiem. Jednak najgorszą rzeczą jest prozelityzm religijny, który paraliżuje. Rozmawiam z tobą, aby cię przekonać. Nie. Każdy człowiek rozpoczyna dialog, wychodząc od siebie i swojej tożsamości.

Czyli jak zwykle z Papieżem Franciszkiem: relacje „postępowych” mediów dotyczą ich własnych wizji i mniemań, a nie rzeczywistego nauczania papieskiego, które mieści się w ramach Ewangelii i tradycji Kościoła.