Notoryczny kłamca  z kiepskim angielskim, który ma w kraju coraz niższe notowania został doceniony przez kolegów z UE i wybrany na szefa Rady Europejskiej. Część jego rodaków potraktowała to jako okazję do pochwalenia się przed światem własną głupotą, porównując ten wybór do wyboru Karola Wojtyłę na Papieża. Wystarczy popatrzeć na to co zrobił dla swojego kraju poprzednik Tuska, albo inny nasz dyplomata z awansu Jerzy Buzek. W tym drugim przypadku także nie brak było głosów wieszczących zmiany nadzwyczajne w Polsce z powodu mianowania rodaka na szefa Parlamentu Europejskiego.

Spośród wielu komentarzy najciekawsze są dwa. Błyskotliwy jak zwykle Janusz Korwin-Mikke skomentował ten sukces Donalda Tuska stwierdzając, że to jego osobisty sukces i nic więcej. Natomiast profesor Zybertowicz zachęcał do śledzenia mediów, w których z pewnością nastąpi proces „kanonizacji Tuska”, która ma zmazać wszystkie jego winy.

Być może wpływ tego wyboru na wzmocnienie proeuropejskiej PO w Polsce był brany pod uwagę. Kiedy jednak próbujemy zracjonalizować ten dziwny wybór, najważniejszy wydaje się jego wpływy na spójność Unii. To nie jest tylko kwestia symboliki (wybieramy kogoś z nowych członków). Biorąc pod uwagę proces integracji, należy wskazać na dwa aspekty tego wydarzenia:

1. Może to być reakcja na postępowanie Putina. Unia Europejska nie może pozwolić sobie na politykę różnego traktowania państw zależnie od widzi mi się kogoś z zewnątrz. Może to być także sposób przyznania racji polskiemu postrzeganiu Rosji.

2. Jeśli przyjąć, że celem polityków jest federalizacji Europy, to ten wybór jest bardzo dobry. Niezależnie od tego, jak oceniamy Tuska, jego na pewno nikt mokrym mopem nie nazwie. Druga kadencja rady będzie więc na pewno jej wzmocnieniem – zapewne także wzmocnieniem roli, jaką ona będzie odgrywać. W takich dużych projektach jak federalizacja Europy, zarządzanie interesariuszami jest jednym z kluczowych działań. Przeprowadzona analiza z pewnością wykazała, że bezpośrednie zaangażowanie w ten proces przedstawicieli najbardziej sceptycznych społeczeństw pozwoli na ich zneutralizowanie. Podobna „neutralizacja” może zresztą mieć miejsce w aspekcie stosunków z Rosją. Większa odpowiedzialność (Tusk będzie wypowiadał się w imieniu całej Europy) i inna perspektywa z pewnością wpłyną na złagodzenie tonu.

 

Biorąc powyższe pod uwagę, wybór Tuska na szefa Rady UE należy ocenić z punktu widzenia interesów UE pozytywnie. Co on oznacza dla Polski? Jeśli przyjąć opinię, że Polacy sami rządzić swym krajem nie potrafią (argumentów za takim stanowiskiem jest bardzo wiele), to federalizacja UE może być jedynym sposobem dla zachowania jakiegoś poziomu suwerenności.