Od tygodnia ceny akcji firmy Facebook notowanej na Nowojorskiej Giełdzie spadły o kilka procent i wynoszą obecnie niecałe $54 za akcję. Stało się tak pomimo tego, że zyski firmy stale rosną, a dokonane ostatnio usprawnienia w algorytmach promowania pozwolą przejąć zyski zgarniane dotąd przez "specjalistów od social media". Jako przyczynę tych spadków podaje się zapowiedź sprzedaży 41.4mln akcji przez Marka Zuckenberga. Jego udziały zmniejszą się tym samym z 58.8% do 56.1%.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że cena akcji w chwili wejścia na giełdę wynosiła $38 i zaraz po debiucie gwałtownie spadła. Drobni akcjonariusze uważali się za skrzywdzonych. Padały też oskarżenia o manipulacje (nie podano do publicznej wiadomości wszystkich danych, a Mark Zuckenberg sprzedał znaczną część swoich akcji w dniu debiutu). Fachowcy wskazywali na to, że cena akcji Facebooka i tak jest bardzo zawyżona: „Facebook ma wartość oferty kilkanaście razy większą od KGHM mimo mniejszych przychodów i zysków”. Podanym argumentom trudno odmówić racji. Dlaczego więc ceny akcji wzrosły od tego czasu dwukrotnie? Czy nie jest to dowód na to, że zależność cen akcji od wypracowanego zysku (o którym pisał ostatnio prof. Dadak) albo jest nikła, albo w ogóle nie występuje? Gdyby było inaczej, zmiana właściciela nie powinna mieć w tym przypadku znaczenia.