FBI namierzyło podejrzanego, którego szukała od 14 lat. Znał on wiele języków i mógł ukrywać się na całym świecie. Okazało się, że mieszka w Nepalu i został rozpoznany dzięki systemowi rozpoznawania twarzy, zintegrowanemu z kamerą umieszczoną w amerykańskiej ambasadzie.

 

Można się cieszyć, że łapano przestępcę. Można też zadumać nad przerażającym kurczeniem się przestrzeni prywatności. Bo rozpowszechnienie się takich systemów jest raczej nieuniknione. A kamery mamy już na każdym rogu....