Bez informacji nie ma terroru. Internet daje terrorystom nieograniczone wprost możliwości. To w internecie są publikowane filmy z egzekucji wykonywanych przez islamistów. Nie ma dyskusji redakcyjnych, ani cenzury...

Na szczęście większość użytkowników internetu okazują się być mniej zafascynowanymi przemocą, niż amerykańskie media (to dzięki nim byle łachudra staje się bohaterem po zamordowaniu odpowiedniej ilości osób). Zdjęcia i filmy nie są powielane i masowo rozpowszechniane.

Ostatnio akt terroru z wykorzystaniem mediów społecznościowych miał miejsce w Meksyku. Gangi porwały i uśmierciły dziennikarkę społeczną, która prowadziła internetową walkę przeciwko kartelom narkotykowym w północno-wschodnim Meksyku. Pisała pod pseudonimem, a jej dane osobowe były nieznane. Mimo to sprawcy odkryli jej tożsamość, uprowadzili, a następnie brutalnie zamordowali. Dzień po uprowadzeniu, 16 października, z konta dziennikarki została wysłana na Twittera wiadomość – Przyjaciele i rodzino, moje prawdziwie imię to Maria Del Rosario Fuentes Rubio. Jestem lekarzem. Dziś moje życie dobiegnie końca. – Kolejna wiadomość stanowiła ostrzeżenie dla wszystkich, żeby nie popełnili takiego samego błędu jak dziennikarka, bowiem zagrożenie jest bliżej niż mogą się tego spodziewać. Kolejne wiadomości to dwa zdjęcia, na których kolejno najpierw widać kobietę patrzącą wprost do kamery, a następnie leżącą na ziemi z raną postrzałową twarzy. Potwierdzono, że fotografie przedstawiają Felinę.