Polsce bardzo przydałby się prawdziwy mąż stanu na stanowisku Ministra Spraw Zagranicznych. Minister Waszczykowski niestety nie dorasta do tej roli. Głupoty, jakie wygaduje szkodzą polityce rządu. Do takich głupot bez wątpienia należy zaliczyć tezę, że fundusze strukturalne są „rekompensatą za otwarcie polskiego rynku” (z wywiadu dla Spiegla). Widać, że ten człowiek nie tylko nie ma własnej wizji Europy, ale wręcz nie rozumie tego, jak ona funkcjonuje. Otwarcie polskiego rynku jest trwałym elementem polityki gospodarczej po 1989 roku. Wspólny rynek ułatwia jedynie wymianę, ale w zamian wprowadza szereg regulacji, które nie mają wiele z liberalizacją handlu wspólnego.

Minister powinien przede wszystkim zwrócić uwagę, że gdy Polacy w referendum głosowali za wejściem do UE nikt im nie stawiał poza-traktatowych warunków. Nie mówiono, że mamy „siedzieć cicho”, przyjmować w zamian uchodźców i podporządkowywać szkodliwym dla Polski działaniom Niemiec.

Jeśli zaś chodzi o fundusze strukturalne, to największym (a może jedynym) plusem tych funduszy jest wymuszenie zmiany polityki gospodarczej. Obecnie dużo większe znaczenie ma tak zwany „kapitał ludzki” a wsparcie lokalnych społeczności niweluje błędy systemowe, powodujące narastanie nierówności. Jeśli zestawić wszystkie przepływy finansowe oraz realną wartość wykonywanej przez obywateli pracy, to okazałoby się, że nawet unijne fundusze nie kompensują niesprawiedliwości. Z całą pewnością nie jest też tak, że to niemiecki podatnik składa się na te fundusze. Gdybyśmy mieli prawdziwą gospodarkę kapitalistyczną, rozwijającą się dzięki zaradności i pracowitości – fundusze nie byłyby potrzebne. Ale w sytuacji gdy bogactwo mnoży się na kontach bankowych oraz przez eksternalizację kosztów – zarówno państwa jak i UE muszą dbać o to, by ten wyzysk nie był zbyt wielki. Trudno to nawet nazwać polityką społeczną, gdyż wspomniany kapitał ludzki to podstawa funkcjonowania współczesnej gospodarki. Jego wzrost to strategia win-win (wszyscy wygrywają). Grożenie Polsce obcięciem funduszy strukturalnych jest w tej sytuacji po prostu głupie. Niestety nasz minister dopasował się poziomem do niemieckiego dziennikarzyny.