W podwarszawskiej miejscowości Rynia trwa „World Run 2016″ – międzynarodowy zjazd motocyklistów z klubu Hells Angels, organizacji oficjalnie uznanej w Stanach za przestępczą, stawianej na równi z kartelami narkotykowymi i grupami terrorystycznymi. Grupa Hells Angels ma według szacunków policji około 5 tys. członków rozsianych po całym świecie. Towarzystwo jest znakomite, charaktery uczestników w pełni odpowiadają nazwie, która w wolnym tłumaczeniu oznacza „aniołki z piekła”.

Nazywanie klubów motocyklowych gangami nie jest zupełnie bezpodstawne. Dlatego pewne kontrowersje wzbudza zwyczaj święcenia motocykli, powiązany niekiedy z Mszą świętą. Mszę świętą na tle emblematów Hells Angels widać na przykład na zdjęciach z otwarcia sezonu motocyklowego 2013. Jeszcze większy kontrast mamy na zdjęciu z roku ubiegłego:

Jeśli nie potraktujemy nazwy klubu jako deklaracji światopoglądowej, to w sumie nie ma w tym nic złego. Ale nawet wtedy księża powinni zadbać o to, by należyta powaga była zachowana.

 

 

Szanowna Pani Premier

Z prasowych informacji wynika, że Pani rząd pracuje nad zmianą systemu podatkowego w Polsce. „Nowa danina miałaby zastąpić trzy obecne: podatek dochodów osobistych PIT, składkę zdrowotną na NFZ oraz składkę na ZUS”.

Ta informacja budzi nadzieję, że wreszcie w Polsce skończymy z najbardziej niesprawiedliwym podatkiem, tamującym przedsiębiorczość Polaków, zwanym składką ZUS. Odważne zmiany prospołeczne, jakie w dziedzinie gospodarki wykonuje Pani rząd skłaniają do optymizmu. Jednak zmiana systemu podatkowego prowadząca do zdrowych finansów i wzrostu poczucia obywatelskiej odpowiedzialności jest skrajnie trudna. Potrzeba zatem wielkiej odwagi, mądrości i determinacji. Być może dobrym pomysłem byłoby sięgnąć w tej sytuacji po wsparcie całego społeczeństwa wyrażonego w referendum.

Zmiany które zapewne znalazłyby szerokie poparcie w społeczeństwie powinny dotyczyć samej filozofii podatku. Obecnie podatek państwo ściąga po to, by mieć co dzielić między poszczególne zadania i programy wsparcia. Tymczasem naturalną jest sytuacja, gdy podatek z jednej strony jest związany z możliwością wykorzystywania zasobów państwa i społeczeństwa (rodzaj zapłaty za dostęp do nich) a z drugiej stanowi system, poprzez który podmioty korzystające z tych zasobów zapewniają ich istnienie i rozwój.

Dobrze byłoby gdyby reforma podatków uwzględniała dwie reguły dobrej zmiany:

1. Zasadę sprawiedliwości i solidarności. Krótko mówiąc system podatkowy powinien być etyczny. Wtedy dla każdego będzie jasne, że oszustwo podatkowe jest grzechem.

2. Zasadę wolności. Powinniśmy ustanawiać trwałe prawa, a nie reguły stanowienia praw. Dlatego mechanizm podatkowy powinien być prosty, bez zbędnej uznaniowości i otwartości na stałe zmiany. Wtedy będzie przyjmowany tak jak prawa przyrody (tyle, że regulujące życie społeczne, a nie naturę), przeciw którym się nie buntujemy.

Etyczny podatek powinien być sprawiedliwy zarówno w aspekcie wielkości obciążeń jak i sposobu dysponowania nim. Sprawiedliwy podatek powinien być powiązany z korzyściami jakie uzyskuje podatnik, ale z uwzględnieniem przypomnianej przez Prezesa Kaczyńskiego zasady „ordo caritatis”. Nie jest więc sprawiedliwym sięganie do kieszeni biedaka, który ma problem z utrzymaniem własnej rodziny. Odwrócenie procesu dzielenia podatku (oddolnie) pozwala zwiększyć zaangażowanie i racjonalizm ludzi, którzy widzą co ile ich kosztuje.

Podatek wolnego społeczeństwa nie powinien obciążać pracy. Likwidacja nie tylko ZUS ale i PIT jest zupełnie realna. Można na przykład wprowadzić zasadę, że podatek płacą wyłącznie przedsiębiorcy (przy czym należy porzucić sztuczne bariery – każdy zarabiający na własny rachunek jest przedsiębiorcą). Ustanowienie wartości dodanej jako podstawy opodatkowania pozwoliłoby na ustabilizowanie systemu i uodpornienie go na manipulacje. Prosta reguła:

stawka * (wartość_dodana - ilość_zatrudnionych_z_rodziną * kwota_wolna)

pozwala dokładnie oszacować potrzebny poziom opodatkowania.

 

Rząd zaprezentował nowy program mieszkaniowy. Problem deficytu mieszkań wydawał się dotąd nierozwiązywalny. Zwłaszcza dla tych, którzy nie mają zdolności kredytowej – jak mówi Minister Infrastruktury. „Około 40 proc. Polaków nie ma zdolności kredytowej, nie może kupić mieszkania i nie może wynająć mieszkania na wolnym rynku”. Dzięki budownictwu na terenach należących do państwa, będą powstawać mieszkania z bardzo małym czynszem.

Posłanka PiS Maria Zuba w wywiadzie dla portalu fronda.pl dokonała porównania tego programu z poprzednimi formami wsparcia: Nasz program powstał na podstawie obserwacji Stowarzyszenia Habitat, które ma dobre doświadczenie w tym zakresie. Lobby bankowe i lobby deweloperskie zawsze zwyciężało. W momencie, kiedy koalicja PO - PSL wprowadzała MDM, zwracaliśmy na to uwagę. W pierwszym etapie PO - PSL nie dopuściła do tego, by poprzez ten program można było nabywać mieszkania, które już są na rynku - można je było kupić jedynie od deweloperów. Dlaczego? Ponieważ ten program miał być nie dla Polaka, który poszukuje dachu nad głową, tylko dla deweloperów i dla banków.

Na tym samym portalu celny komentarz znanego blogera: Przez wiele lat ludzi upodlano podwójnie, po pierwsze doprowadzano do biedy, żeby uzupełnić listę 100 najbogatszych „Polaków”, po drugie wmawiano Polakom, że są gówno warci, bo Leszek Czarnecki i Krzysiek Materna to ludzie sukcesu. Z biedy można wyjść, ale samodzielnie jest w stanie tego dokonać 1 na 100, reszta biedę dziedziczy, z pokolenia na pokolenie. Program 500+ w połączeniu z programem Mieszkanie+, wbrew wszelkim lamentom i złotym myślom „wolnościowców”, to są najlepiej spożytkowane publiczne pieniądze od lat. Dobre programy społeczne to takie, które wyciągają z biedy, a nie „pokazują możliwości”. Do mojego zapyziałego miasteczka co roku przyjeżdżali trenerzy od sukcesu i zapraszali na kursy jak żyć. Ich bełkotliwe prelekcje sprowadzały się albo do motywowania i pozytywnego myślenia albo do tego, jak jednym „Ludwikiem” umyć dwa razy więcej naczyń i zużyć dwa razy mniej wody.

 

Podatek VAT w każdym kraju Europy jest ustalany indywidualnie. Przy przekraczaniu przez towaru granicy za każdym razem następuje zwrot podatku w kraju eksportującym i naliczenie go na nowo w kraju importującym – według lokalnych stawek. W praktyce wygląda to tak, że stosuje się przy eksporcie zerową stawkę VAT, która w odróżnieniu od stawki „zwolniony” nie ma wpływu na prawo do odliczeń zapłaconego podatku. Czyli jeśli kupiliśmy na eksport towar za 1tys. PLN, płacimy przy zakupie kwotę brutto 1230 (23% VAT) a sprzedajemy za 1000PLN + marża. Różnicę – te 230PLN zwraca nam Urząd Skarbowy. Skala tych odliczeń jest tak duża, że są w Polsce powiaty, w których roczne przychody państwa z VAT bywają ujemne!

Ten mechanizm jest stosowany od dawna przy wyłudzeniach, zwanych karuzelą podatkową: najpierw firma zagraniczna sprzedaje towar do Polski, wykorzystując przepis, że wewnątrzwspólnotowa wymiana jest zwolniona z podatku VAT. Potem nabywca sprzedaje towar w naszym kraju innej firmie. Przy tej transakcji sprzedający nalicza VAT zgodnie z obowiązującą w kraju stawką, nie odprowadza go jednak i znika. Kolejny nabywca sprzedaje ten sam towar dalej za granicę, stosując zerową stawkę VAT, i odlicza sobie należny podatek. Dochodzi do wyłudzenia. Niezwykle trudno je wykryć, bo w procederze zwykle bierze udział nie tylko słup, który zapada się pod ziemię (znikający podatnik), ale co najmniej kilkanaście rozsianych często po całym świecie podmiotów gospodarczych (tzw. buforów) z różnych branż – banków, funduszy inwestycyjnych itd.

Wielkość wyłudzeń przy pomocy takiej karuzeli jest ograniczona, gdy wiąże się z nimi faktyczny przepływ towarów (lub choćby pozory tego przepływu). Jeśli firma handlująca rowerami zafakturuje nagle eksport wartości miliona rowerów, to na pewno urząd skarbowy się tym zainteresuje. Jednak pomysłowość ludzka jest nieograniczona. W roku 2005 wprowadzono towar idealny: pozwolenia na emisję CO2. Nie ma towaru – jest tylko informacja, która może się kręcić z dużą szybkością (kwoty rzędu 100mld euro rocznie). Już w roku 2009 Eurpol informował, że w niektórych krajach nawet 90% tranakcji certyfikatami CO2 było związanych z wyłudzeniami VAT. W roku 2011 ten mechanizm opisał szczegółowo Wojciech Surmacz – informując, że francuski rząd zniósł opodatkowanie VAT certyfikatów CO2. Pytanie – po co wcześniej je wprowadzono?

Rozwój wirtualnej waluty bitcoin oraz sieci Tor sprawiły, że każdy może zostać ofiarą internetowych przestępców. Wystarczy chwila bezmyślności i/lub nieuwagi…. Oraz – oczywiście – stworzony dla wirusów system Microsoft. W dokumentach Microsoft Office można zamieścić skrypty (makra), które powinny służyć usprawnieniu redagowania i przetwarzania treści. Niestety pozwalają także ściągnąć z internetu i uruchomić wirusa. Pojawiły się wykorzystujące to wirusy, które szyfrują wszystkie pliki na których może nam zależeć (teksty, prezentacje, zdjęcia). Jednym z nich jest szalejący w Polsce wirus Locky (strona poświęcona programowie Kaspersky, ale inne antywirusy też sobie radzą).

Szyfrowanie jest tak mocne (kluczem asymetrycznym RSA), że praktycznie nie ma sposobu na złamanie szyfru. Jednak po uiszczeniu odpowiedniej opłaty dostajemy klucz deszyfrujący. Komunikacja między przestępcą a ofiarą odbywa się przez sieć Tor, a należność płacimy w bitcoinach. Obecnie jest to 4BTC – czyli przy obecnym kursie wymiany około 8tys PLN. Dużo – ale jeśli potraktujemy to jako opłatę za przyspieszony kurs bezpieczeństwa internetowego, to może się opłaci? Przy okazji dowiemy się:

- że ciekawość to pierwszy stopień do piekła: nie otwiera się załączników do maili otrzymanych z nieznanych źródeł, lub z podejrzaną treścią;

- że niektóre metody szyfrowania i transmisji danych są naprawdę bezpieczne;

- jak komunikować się poprzez sieć Tor;

- jak posługiwać się walutą Bitcoin;

- że może warto rozważyć przejście na system Linux Ubuntu – którego twórcy nie są tak łaskawi dla przestępców jak Microsoft.

Najnowsze wersje Microsoft Office mają domyślnie wyłączone wirusy. Jednak Locky potrafi zarazić także posiadaczy takich programów. Użytkownicy bowiem potrafią bezmyślnie włączyć uruchamianie makr. Poza tym pojawiły się maile w których przestępcy uprzejmie proszą o uruchomienie wirusa – zapewniając, że to ważna informacja (na przykład potwierdzenie internetowej płatności).