Idąc śladem ministra Rostowskiego można by stwierdzić, że to nie szkodzi, że polskie media tak zwanego głównego nurtu ogłupiają ludzi. Bo przecież w innych krajach nie jest lepiej. Oto na przykład portal washingtonpost.com postanowił wytłumaczyć swym czytelnikom, którzy niekoniecznie wiedzą co to jest Syria i gdzie ona leży, o co chodzi w tym najnowszym konflikcie.
Przy okazji podano wyjaśnienie, dlaczego Rosja broni Syrii. Po pierwsze Rosja ma tam swe bazy wojskowe, więc naturalnie nie chce się ich pozbyć. Argument sensowny i nic mu nie można zarzucić. Jednak pozostałe trzy można sprowadzić wpływów zimnej wojny.
Czy naprawdę amerykańscy czytelnicy „szacownego” pisma są aż tak głupi, by w to uwierzyć? Każde państwo na świecie, mające mocarstwowe ambicje skorzystałoby z okazji, by bezkarnie grać na nosie USA. I to bez względu na przeszłość. Ale to zapewne nie jest główna przyczyna. Rosyjska gospodarka jest silnie uzależniona od eksportu surowców. Z tego zaś punktu widzenia sojusz z Syrią jest nie do przecenienia (zwłaszcza wobec walki o rurociągi doprowadzające od południa gaz do Europy).