W telewizji „Polsat” odkryli, że dziennikarka stacji „Russia Today” nie potępiała jedynie agresji Rosji, ale mówiła o społeczeństwie Ukrainy, które stało się przedmiotem rozgrywki.
Specjalista od marketingu politycznego wyjaśnił publice, że obydwa wystąpienia mają jedynie uwiarygodnić Putina. Przekaz jest jasny: wszystkie strony konfliktu są winne (co prawdą nie jest, bo akurat Ukrainy dziennikarki nie obwiniają), a „niezależność” poglądów ma tylko ten przekaz wzmocnić.
Zakładając, że obie panie nie konsultowały swych wystąpień z polsatowskim specjalistą, należy uznać, że mamy jaskrawy przykład bełkotania w którym prywatność i subiektywizm przesłania obiektywne fakty. Bo faktem bezspornym są krytyczne wystąpienia dziennikarek i nie ma podstaw do podważenia szczerości ich intencji. A że polskim propagandystom psuje to jasność przekazu – to tylko ich problem.