Obserwując rozwój afery podsłuchowej, politycy PiS z pewnością wietrzą swoją szansę na powrót do władzy. W zasadzie nie wiadomo na jakiej podstawie. Na tej tylko, że ktoś odsłonił kulisy działania rządzącej mafii? Że w ich działaniach więcej jest sprytu niż mądrości? Że prezes NBP to wyjątkowy bufon? Naprawdę ktoś jest zaskoczony? Kogoś to bulwersuje? A może bulwersujący jest język jakiego używają politycy przy wódce? Nawet jeśli - to chyba nie liczy na to, że jego niesmak podziela większość wyborców?
Teraz media zajmują się Tuskiem, a politycy opozycji zachowują się dość biernie. Dlatego może powstać mylne wrażenie następowania zmian w opinii publicznej i „zarządzających” nią mediami. W kampanii wyborczej znów pojawią się brudne chwyty, a na pierwszą linię frontu wrócą sprawdzeni funkcjonariusze propagandy. No i skończy się pewnie jak zwykle.
Z różnych stron słychać głosy, że PiS nie potrafi wykorzystać sytuacji (Konrad Piasecki, Marek Magierowski). Ale przecież oni mają swój „plan”. Najpierw rząd techniczny, a potem wybory. Dlaczego taka kolejność? Bo wiadomo czym grozi organizowanie wyborów przez Sienkiewicza. Na nieszczęście polityka, który wygłaszał tą opinię, dziennikarka spytała: czym konkretnie to grozi. No i mieliśmy przedsmak katastrofy..... :-(.
Dziwne jest to wszystko. Zwłaszcza jeśli pamiętamy, że w podobnych okolicznościach – gdy sypał się rząd SLD – obecny prezes PiS postawił trafną diagnozę strategii politycznej opozycji: TKM. Oznaczało to właśnie strategię korzystania z okazji.
Może i ta okazja się zdarzy, gdyż zniechęceni zwolennicy PO mogą nie iść na wybory, a zmobilizują się ludzie wierzący w to, że jedynie fałszowanie wyborów przez Tuska nie pozwala rządzić opozycji. Mając w pamięci katastrofę rządu Buzka, można naprawdę obawiać się takiej sytuacji. Co powinien zrobić PiS, chcąc rozwiać obawy wyborców i osiągnąć naprawdę dobry wynik wyborów? Jest kilka spraw dość oczywistych, ale liczyć na ich realizację przez PiS absolutnie nie ma sensu.
-
Najpierw o strategii. W rozmowie między Belką i Sienkiewiczem pojawia się wątek PiS jako zagrożenia. Nie wolno udawać, że tego nie było. PiS powinien podjąć ten wątek, starając się rozwiać obawy poprzez:
prezentację faktów, przeczących czarnej propagandzie (na przykład wzrost inwestycji zagranicznych w latach 2005-2007);
rzeczowo ocenić swoje rządy i przyznać się do popełnionych błędów;
przedstawić zasady działania na przyszłość (zob. pkt 2).
-
Walka z korupcją jest jednym z największych osiągnięć rządów PiS. Ale równocześnie w tej właśnie dziedzinie popełniono najwięcej błędów. Po 25 latach bezprawia większość ludzi aktywnych w gospodarce ma większe lub mniejsze grzeszki na sumieniu. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest więc abolicja połączona z jakąś formą dobrowolnego opodatkowania nielegalnie osiągniętego majątku. Oczywiście na przeszkodzie może stanąć znowu grupa dziadków z TK. Dlatego potrzebna jest pilna zmiana konstytucji, aby wyeliminować możliwość psucia państwa przez tych drani.
-
Problem rządu Tuska nie polega na tym, że podsłuchy ujawniły jakieś niecne zamiary. Dlaczego więc Tusk nie podjął wysiłku, aby realizować te zamiary lege artis, a negocjacje wyglądają jak mafijna narada? Problemem jest motywacja i nastawienie. Tusk nie wierzy w istnienie państwa prawa ani w misję polityka, który służy społeczeństwu. Jest okazja do tego, by się wyraźnie odróżnić.
-
Ujawniona rozmowa Belki z Sienkiewiczem dotyczy kilku niezmiernie ważnych kwestii, do których warto byłoby się odnieść merytorycznie. Co na przykład PiS sądzi o wspieraniu rządu przez NBP? O sprzedaży BGŻ? O Polskich Inwestycjach Rozwojowych? Do tego dochodzą inne istotne kwestie, jak likwidacja OFE. Źle by się stało, gdyby zmieniać decyzje rządu tylko dlatego, by się odróżnić.... Donald Tusk zasługuje na sprawiedliwą ocenę. Twierdzenie, że wszystkie jego działania to samo zło jest po prostu głupia i może okazać się nieskuteczna.
Bez odpowiedzi na powyższe pytania wygrana opozycji w wyborach będzie zależna od środowiska ludzi, którzy nazywają siebie "dziennikarzami". Gdy do ataku na premiera przystępuje agentka „Stokrotka” - trudno brać jej akcję za dobrą monetę.
Podczas wczorajszej konferencji prasowej Donald Tusk robił wrażenie człowieka mocno zdziwionego. Przychylne dotąd media nagle go atakują za nieudolną akcję w redakcji tygodnika "Wprost". Nie da się wykluczyć tego, że akcja ta była przygotowana przeciw niemu. A to by oznaczało, że ktoś uznał, iż czas na zmiany w Polsce. Sama afera podsłuchowa to mało? No to uderzmy w pismaków, a narobią takiego smrodu, że się nie wywinie (także na arenie międzynarodowej). Ich stadna reakcja była bardzo łatwa do przewidzenia. Jeden z nich - robiący chwilowo za kontrowersyjnego polityka, oburzony mówi, że nawet w aferze Snowdena czegoś takiego nie było. Czy aby na pewno? (http://fakty.interia.pl/swiat/news-w-brytania-rzad-broni-zatrzymania-na-heathrow-w-sprawie-snow,nId,1014057).