Przykro to przyznać, ale jednak Marks miał rację. Przynajmniej wtedy gdy mówił, że historia lubi się powtarzać – ale jako farsa. Przerabialiśmy już nową Targowicę – ale zamiast groźnej carycy współcześni zdrajcy wybrali sobie jakiegoś rozczochranego pajaca z Belgii. Brytyjczycy wymyślili sobie Brexit i teraz wszyscy (łącznie z nimi) martwią się, że się uda. Więc przywódca tego czegoś co pozostało z UE też chce referendum w sprawie pozostania Polski w UE. Dlaczego? Bo mu się przyzdawało, że rządząca partia chce wyjścia. Opozycja ostro rywalizuje między sobą o to, który przywódca jest większym durniem. Do konkurencji dołączył nawet Kukiz, publikując kolejne „taśmy Kukiza” na których planuje „grę ze Schetyną” przeciw PiS. Chyba w berka.

Według niemieckiego Spiegel’a Amerykanie "naciskają" na Niemców, aby na wschodnich rubieżach NATO rozmieścić wojska Bundeswehry. Na razie miałby to być tylko udział w rotacyjnych zmianach wraz z wojskami USA. Czy jednak zwolennicy stacjonowania obcych wojsk na terytorium Polski biorą to, że po zwycięstwie Trumpa w USA – wojska amerykańskie mogą się wycofać z Polski?

Choć z drugiej strony – udział wojsk niemieckich z pewnością zmieniłby geopolityczną sytuację Polski. Rosjanie stanęliby przed dylematem – czy nadal ostro protestować, narażając swe relacje z naturalnym sojusznikiem - Niemcami. To zagranie Amerykanów jest trudne dla wszystkich stron. Pokazuje też, jak śmieszna jest polska „opozycja”, wedle której jakiś KOD czy TK mogą wpływać na geopolityczne działanie mocarstw. Targowica nie przepuści żadnej okazji, by zademonstrować swoją głupotę. Wczoraj w TVP Info dziennikarz zagaja na temat symptomatycznych zmian:
- Timmermans, który miał demonstrować z "nowoczesnymi" 7 maja - nie przyjedzie;
- Janusz Wojciechowski dostał posadę pomimo ostrego sprzeciwu polityków PO
Komentarz polityka PO: to klęska naszej dyplomacji!

Dziennikarz po chwili: ale przecież nasza dyplomacji o przyjazd tego urzędnika się nie starała - wręcz przeciwnie!

Czyżby politycy UE zaczynają sobie zdawać sprawę, że są wpuszczani w kanał przez wyselekcjonowanych według minimum IQ politykierów znad Wisły? A może to tylko taktyczny odwrót i mamy spokój tylko do chwili zażegnania groźby Brexitu? Bo nie ma w tej chwili rzeczy ważniejszej dla UE – niż kwestia pozostania Wielkiej Brytanii w jej strukturach.

 

Opowieści o klęsce michnikowszczyzny okazały się bardzo mocno przesadzone. Nawet jeśli prosty lud nie przyswoił sobie zasad dialektyki i pozostał przy przestarzałej wierze w obiektywną prawdę, to polskie „elity”są znacznie bliżej zakłamanej Europy. Prawdziwi Europejczycy – rzec by można.

Prostym ludziom wydaje się, że powinni budować społeczeństwo zgodnie z zasadami etyki, a tymczasem kościelny dostojnk ich poucza: „Rozróżnienie z jednej strony pomiędzy wymogami wiary a opcjami społeczno-politycznymi, z drugiej zaś pomiędzy wyborami dokonywanymi przez poszczególnych chrześcijan i wyborami całej wspólnoty chrześcijańskiej powoduje, że przynależność czy poparcie dla jakiejś partii czy bloku politycznego uważane jest za decyzję osobistą, uprawnioną przynajmniej w odniesieniu do partii czy stanowisk politycznych, które dają się pogodzić z wiarą i wartościami chrześcijańskimi”. Słowa te zostały napisane tuż przed wyborami – i raczej nie ma wątpliwości, że miały wpłynąć na preferencje wyborcze. Tekst trochę zawiły – może dlatego prosty lud nie posłuchał. Wybory sprawiły też, że „rozróżnienie między wymogami wiary a opcjami społeczno-politycznymi” nagle wylądowało w koszu i pojawił się list biskupów w sprawie aborcji. Chyba nie ma w Polsce nikogo, kto nie wiedziałby, że to zwiększy i tak już głębokie podziały w społeczeństwie. Dzięki temu wspomniany dostojnik może się teraz z jeszcze większą troską pochylać nad tym problemem i apelować o pojednanie. Nad kwestią „pojednania” pochylają się też oczywiście politycy. Z różnym skutkiem – bo na przykład poseł Niesiołowski mówi, że PiS trzeba zniszczyć w „kryterium ulicznym”. Może by tak dostojnik kościelny na początek zajął się zadaniem znacznie prostszym – i zaapelował o to, by zaprzestać takiego szerzenia nienawiści do „prostego ludu” i reprezentującej go partii? Może by tak zaapelował do targowiczan, by zaprzestali plucia na własny naród – przynajmniej w tak skrajnej formie, jak Gronkiewicz-Waltz w rocznicę powstania w Warszawskim Gettcie? Potem będziemy mogli rozmawiać o jakimkolwiek pojednaniu. W Ewangelii Chrystusa nic nie ma o pojednaniu z ludźmi szerzącymi nienawiść. Mówi coś wręcz przeciwnego: „o dejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!” (Mt 7,23). Jednak w Polsce najwyraźniej uznano wyższość Ewangelii według Michnika nad Ewangelią według Chrystusa. Jest też pierwszy cud pojednania, który bez wątpienia jest efektem nowej religii. Wszystkich Polaków zjednoczyło potępienie ks. Jacka Międlara i dostojnicy kościelni mogli z ulgą usunąć go z przestrzeni publicznej, ratując nas przed zboczeniem z drogi ku zakłamanej Europie. Jedynie ksiądz Węgrzyniak na łamach „Frondy” nie jest jeszcze w pełni „pojednany” i zjednoczony w oburzeniu - bo wprawdzie popiera karę, ale nie wie dlaczego.

Po nieoczekiwanej klęsce „elity” w Polsce, rozpoczęto niesamowity eksperyment polegający na oddolnym budowaniu totalitaryzmu. Działania polskiej „opozycji” pasują do schematu opisywanego niegdyś przez Orwella. Jednak orwelowski totalitaryzm wprowadzała silna władza. Zmusza ludzi poprzez przemoc i cenzurę do uwierzenia w fałszywy obraz świata, który pozwala zaakceptować zniewolenie. Jedną z najważniejszych oznak tego zniewolenia było używanie nowomowy.

Julian Tuwim pisał w swej „Modlitwie”:

Lecz nade wszystko - słowom naszym,

Zmienionym chytrze przez krętaczy,

Jedyność przywróć i prawdziwość:

Niech prawo zawsze prawo znaczy,

A sprawiedliwość – sprawiedliwość.

Tymczasem komunistyczni propagandziści wiele wysiłku włożyli w to, aby „sprawiedliwość” oznaczało „sprawiedliwość ludową”. Posługiwanie się takimi modyfikatorami opanowali do perfekcji. Po takie same środki sięgają współcześni manipulatorzy, którzy właśnie nazwali sobie zdradę „nowoczesnym patriotyzmem”. Partia która wykorzystuje obce siły w działaniach zmierzających do obalenia legalnych władz w Polsce, uzasadnia to hasłem godnym Orwella: zdrada ma prowadzić do tego, by 'zamiast “dobrej zmiany” była zmiana na lepsze'. A co jest lepsze – wiedzą oni – a przede wszystkim ON wielki Przywódca Opozycji. Kto w to uwierzy, ma „uśmiechniętą twarz” - dokładnie tak jak na pierwszomajowych manifestacjach w PRL'u….

Efekt „uśmiechniętej twarzy” opisywał Jacek Kaczmarski w jednej z piosenek – śpiewanej przez Przemysława Gintrowskiego:

(…)

Lecz są i tacy którym łyk napoju
Nad studnią jadu szepnie o spokoju
Ci na bezdrożnych północnych przestrzeniach
Zapomną domu swego i imienia

Im czas oszczędzi pośpiesznej siwizny
W zdumieniu będą własne macać blizny
W barłóg zawszony jak w weneckie łoże
Sny wniosą które nie czują odmrożeń

Ty który słuchasz jak się słucha baśni
Albo wyblakły odczytuje napis
Nie wierzysz, uśmiech twoją twarz rozjaśnił
Bo tyś się dawno już z tej studni napił!

Zdrajcy z uśmiechniętą twarzą wierzą w to, że występując przeciw demokratycznym władzom nie występują przeciw swojemu państwu. Bo demokracja to według nich rządy mniejszości – więc demokratyczny mandat niczego nie przesądza. Jeszcze bardziej pokrętne jest zrównywanie zdrady stanu z korzystaniem przez obywateli z dochodzenia swoich praw w międzynarodowych instytucjach. Jeśli ktoś jest w stanie uwierzyć w coś tak głupiego – to chyba jest w stanie uwierzyć we wszystko. Przynależność Polski do struktur międzynarodowych sprawia, że obywatele uzyskują określone prawa – ale to są równocześnie prawa przyjęte przez polskie państwo. Uzurpowanie sobie na tej podstawie prawa nawiązywania dowolnych relacji z obcymi można porównać do zdrady jakiej dopuszcza się mąż, powołując się na podpisaną przez małżeństwo umowę z opiekunką do dziecka. Państwo może na przykład zawrzeć sojusze, na mocy których Polacy mogą walczyć w obcej armii. Ale chyba jest różnica między walką po stronie sojusznika a walką po stronie przeciwnika? Nikt nie ma prawa działać na arenie międzynarodowej „przeciwko najbardziej żywotnym interesom państwa”. Takie działania miały miejsce w zgodnej opinii Pani Premier i Prezydenta Polski. Dziwić się więc należy, że dotąd nie zostało wszczęte postępowanie karne wobec zdrajców. Może to też wynik oddziaływania propagandy – która każe wierzyć, że warcholstwo jest oznaką demokracji i należy je tolerować.

 

Stacja TVN zaprezentowała zupełnie nową – jeszcze lepszą wersję tzapisów z czarnych skrzynek TU-154M, który rozbił się w Smoleńsku. Jak podano – dzięki zastosowaniu cyfrowej obróbki dźwięku „udało odczytać się o ok. 30-40 procent więcej". Czy należy więc domniemywać, że wcześniej oczyszczanie dźwięku odbywało się przy użyciu szczotki drucianej? Czy te 40% poza poleceniem „będziemy próbować do skutku” obejmuje także „jak nie wyląduję, to mnie zabiją”?

Zdaje się, że "cyfrowe oczyszczenie" pozwoliło także oczyścić nagranie ze słów "na sterze jest blok".

O tym, że mamy państwo "teoretyczne" świadczy nie tylko sposób prowadzenia "śledztwa" w sprawie katastrofy, w której zginął Prezydent. Także bezkarność wszelkiego rodzaju kłamców i manipulatorów. Bo ktoś tu ewidentnie kłamie. 

 

Establishment przegrywa. Wszędzie. Oni mają władze, media, pieniądze, ale nie mają autentycznego poparcia społeczeństw. Na razie społeczeństwa mają problem z oddolnym wyłonieniem sił politycznych, które przejmą władzę i będą reprezentować interesy wyborców. Dlatego głosują na mniejsze zło. Na razie dzięki propagandzie udaje się jeszcze omamić część społeczeństwa, strasząc złymi skutkami zmian. Dla sięga się przy tym po coraz drastyczniejsze środki. Do takich należy bez wątpienia ostatni numer poważnego pisma Boston Globe, w którym redakcja wzwywa Republikanów do „zatrzymania Trumpa”.

Czarna wizja USA po zwycięstwie wyborczym miliardera ma wystraszyć Amerykanów. Będą deportacje, tonące giełdy i wojny handlowe. W wojsku bunt żołnierzy, którzy nie będą chcieli strzelać do kobiet i dzieci (to chyba postęp – bo dotąd im to nie przeszkadzało). O ludożerstwie nic nie wspominają.

Na stronach które udostępniają możliwość komentowania, opinie czytelników bywają zgoła odmienne. Na przykład jeden z Polaków mieszkających w USA pisze: „pojawienie sie TRUMPA na firmamencie polityki ,gospodarki przyszlości Ameryki powinni potraktowac jako dar od BOGA i ostatni gwizdek do opanowania sie i zastopowania postepujacej degeneracji panstwa, po ktorym zostaly tylko wspomnienia o AMERICAN DREAM”.

Podobnie jest na innych frontach walki „elit” o utrzymanie wpływów. Populiści uwodzą Brytyjczyków? Jak nie „populiści” to faszyści. Tak Niemcy i Austriacy widzą Polskę i Węgry.

Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc to rzadki w Polsce przykład polityka pragmatycznego. Ostatnio wiele szumu powstało wokół „egzotycznej” - jak to ochrzciły media – koalicji z PiS, jaką chce on zawrzeć. Podobno chce nawet dać dotychczasowej opozycji w mieście stanowisko wiceprezydenta. Zapytany o to wprost mówi bez ogródek: „Zawsze interesuje mnie współpraca z ludźmi, którzy mogą dać pieniądze miastu. Gdybyśmy taką koalicję zawiązali, z pewnością łatwiej rozmawiałoby się w Warszawie o rozwoju Rzeszowa. Ja reprezentuję mieszkańców. Partie polityczne się zmieniają, krajem rządzą nowi ludzie i na te zmiany trzeba być otwartym. Dlatego nie mówię nie takiej koalicji”.

Jeden z radnych PiS przed kamerami wielce się oburza – bo przecież oni dla dobra miasta wszystko i nie trzeba ich przekupywać….

Która postawa jest bardziej sensowna?

Można się oburzać na Tadeusza Ferenca – a poza Rzeszowem wielu go po prostu nie lubi. Na przykład mieszkańcy gmin, które chce na siłę przyłączyć do miasta. Ale taki pragmatyzm w działaniu jest niezwykle cenny. Polacy mają skłonność do walki z rzeczywistością, tracąc w ten sposób energię na „kopanie się z koniem”. Radny PiS zamiast grać niepokalane poczęcie mógłby przed kamerami rozwiać obawy, że władze jego partii za stanowisko sprzedadzą Rzeszowowi wspomniane gminy. Na „piękne słówka” bowiem popytu nie ma.

Julian Tuwim – wielki poeta polski kochał prosty lud i nienawidził faszystów. Pod wpływem wojennych przeżyć nienawiść do faszystów stała się nienawiścią do Niemców, a zatroskanie o los polskich chłopów i robotników przekształciła się w miłość do sowietów. Poeta dał wyraz tym uczuciom pisząc „Kwiaty Polskie”. Słynna „Modlitwa” pochodząca z tego poematu nie kończy się na fragmencie:

Każda niech Polska będzie wielka:
Synom jej ducha czy jej ciała
Daj wielkość serc, gdy będzie wielka,
I wielkość serc, gdy będzie małą
.

Choć tak właśnie jest często przytaczana – w podręcznikach, na akademiach, czy nawet wśród duszpasterskich pomocy. Poemat ma ciąg dalszy – tyle, że nieco szokujący:

Wtłoczonym między dzicz niemiecką
I nowy naród stu narodów -
Na wschód granicę daj sąsiedzką,
A wieczną przepaść od zachodu
.

Ta miłość do sowietów stała się powodem zerwania przez Jana Lechonia wieloletniej przyjaźni z Tuwimem. Piotr Matywiecki w znakomitej książce poświęconej wielkiemu Poecie przytacza dramatyczny list kończący tą przyjaźń: „Ostatnia nasza rozmowa telefoniczna dopełniając miary Twoich niezliczonych odezwań się pełnych ślepej miłości do bolszewików, katów i morderców narodu polskiego, przekonała mnie, że nie uda mi się dłużej oddzielać Twoich poglądów politycznych od Twojej osoby i że będzie ona między nami raz na zawsze ostatnią. […] Mogę i muszę Cię jednak zapewnić, ponieważ Twoje informacje polityczne pochodzą najwyraźniej ze złych źródeł, że jeśli istnieją między Polakami różnice zdań co do polityki polsko-rosyjskiej i taktyki jaką w niej należy stosować – to nie ma Polaka [...], który by nie uważał że bolszewicy postąpili wobec Polaków jak mordercy i zbrodniarze, godni swoich niedawnych sprzymierzeńców, zbójów hitlerowskich”.

Jeszcze bardziej szokujący jest dalszy fragment „Modlitwy”, kontrastujący z wcześniejszymi strofami poprzez zupełnie obcą chrześcijanom żądzę zemsty:

Dłonie Twe, z których krew się toczy,
Razem z gwoździami wyrwij z krzyża
I zakryj, zakryj nimi oczy,
Gdy się czas zemsty będzie zbliżał.
Przyzwól nam złamać Zakon Pański,
Gdy brnąć będziemy do Warszawy
Przez Tatry martwych ciał germańskich,
Przez Bałtyk wrażej krwi szubrawej.

 

Według Jędrzeja Bieleckiego USA zamykają drzwi przed Polską. Nikt nie chce spotkać się z Prezydentem Dudą, bo nasz rząd nie rozumieAmerykanow. Amerykanie chcą natomiast spotykać się z naczelnym KODomitą kraju, który ma dużo zrozumienia dla każdego kto mu może dać pieniądze (może już nazbierał na alimenty?).

Także od amerykańskiego biznesu „wieje chłodem”. Wszystko przez polski spór o Trybunał Konstytucyjny, który jest dla Amerykanów kłopotem: „jak mamy przekonywać Kreml, aby wycofał się z budowy autorytarnego państwa”.

Amerykańskie biznes bardzo chciałby sprzedać Polsce swoje rakiety, ale skoro wieje chłodem, to Andrzej Duda może sobie co najwyżej kupić amerykańskiego hamburgera. Władimir Putin co prawda już dawno poniósł porażkę, ale „nastroje w USA zmieniły się jesienią ubiegłego roku”. Już wtedy wiedzieli jaki będzie przebieg sporu politycznego w Polsce, która jak wszystkim wiadomo jest głównym wyznacznikiem amerykańskiej polityki wobec Rosji. Dlatego „w Waszyngtonie doszli do wniosku, że warszawski szczyt nie powinien być zwrócony przeciwko Moskwie”.

Cała nadzieja w Hillary Clinton, która co prawda była autorką „resetu z Rosją” ale nie jest za to Donaldem Trumpem, pod którego wodzą Ameryka „będzie gotowa do zawierania z dyktatorami „paktów” ponad głowami słabszych narodów”. Nie to co teraz ;-). Teraz Obama przyjedzie do Warszawy – choć niechętnie i nie wiadomo czy się z kimś zechce spotkać (a może Prezydent Duda pokaże charakter i odmówi? - to panu Bieleckiemu nie przyszło do głowy?).

Gdyby Amerykanie naprawdę działali tak jak opisuje to Jędrzej Bielecki z „Rzeczpospolitej”, to by oznaczało jakieś ich skretynienie. Na szczęście bardziej prawdopodobne jest to, że drukowanie przez „opiniotwórczą gazetę” wymysłów Jędrzeja Bieleckiego to tylko jeden z przejawów kompletnego upadku polskiej „elity”.

Z okazji świąt Wielkiej Nocy życzymy Czytelnikom pokoju i błogosławieństwa Zmartwychwstałego – nawet tym, którzy w Niego nie wierzą :-). Ponieważ zaś podstawą pokoju jest dialog w prawdzie, życzymy więcej prawdy i mądrości do niej prowadzącej. Mamy też nadzieję, że nasz portal będzie się przyczyniał do budowania takiego pokoju.

 

Redakcja