Argentyna postawiła się „sępim funduszom”, wspartym wyrokami amerykańskich sądów. Proponują wykup długu na warunkach takich jak u innych wierzycieli, albo bankructwo.
Minister finansów Argentyny, Axel Kicillof poinformował wczoraj, że udało się dojść do porozumienia z funduszami hedgingowymi w sprawie żądanych $1,3 miliarda dolarów.
Według Kicillofa spełnienie tych żądań byłoby naruszeniem prawa argentyńskiego. Chodzi o klauzulę RUFO (od right upon future offers), która zakazuje dawania lepszych warunków inwestorom od danych w ramach zamiany obligacji, zaakceptowanej przez 92,4 proc. wierzycieli w 2005 i 2010 r. Klauzula ta wygasa 31 grudnia i Argentyna chce, by sędzia Griesa odroczył swój werdykt, aby miała możliwość prowadzenia negocjacji z ostatnimi wierzycielami, bez wywołania ryzyka roszczeń ze strony posiadaczy nowych obligacji, które Buenos Aires szacuje na nawet 400 mld dolarów.
W Polsce sam pomysł, że dla kogoś może istnieć prawo ważniejsze, niż wyroki jakiegoś amerykańskiego sędziego brzmi niedorzecznie.