Od kilku lat Włochom grozi bankructwo. Ten przypadek jest niezwykle fascynujący, gdyż to jedno z najbogatszych państw świata. Bogaci Włosi są jednak mistrzami w unikaniu płacenia podatków. Państwo bije rekordy zadłużenia, a związki zawodowe żądają płacy minimalnej w wysokości 10 euro na godzinę (prawie dwa euro więcej niż ostatnio wprowadzono w Niemczech). Dodatkowo 8 milionów Włochów leniuchuje (nie pracują, nie szukają pracy, nie uczą się – sjesta).
Rząd wprowadził pakiet reform, które nie wpłynęły na negatywną ocenę instytucji ratingowych. Brytyjski magazyn „The Spectator” opublikował ostatnio artykuł, w którym dowodzi, że upadku Włoch już nie da się powstrzymać. Problem w tym, że ten sam tekst można było spokojnie opublikować przed rokiem, a nawet kilka lat wcześniej.
Włosi ze stoickim spokojem mogą czekać jak też junia zaradzi temu, że „niestabilne Włochy są zagrożeniem dla strefy euro:
Oprocentowanie włoskich obligacji wynosi obecnie ok. 2,30%, jednak ich niski poziom spowodowany jest głównie interwencjami Europejskiego Banku Centralnego, który wykazuje ogromną determinację przy utrzymywaniu stabilności finansowej w strefie euro. To właśnie działania EBC powodują, że obywatele nie odwrócili się jeszcze od włoskich obligacji.
Tak dla porównania: polskie ministerstwo finansów sprzedało niedawno obligacje przy rentowności ponad 2,5%. Ale my jesteśmy pupilki i prymusi.