Grzegorz Schetyna ogłosił po spotkaniu z prezydentem Ukrainy, że „jest wola współpracy Ukrainy w sprawie koniecznych reform”. Utwierdził w ten sposób coraz powszechniejsze przekonanie, że mamy ministra na miarę całego tego rządu. W czyim imieniu on się wypowiada? To Polska będzie robić reformy na Ukrainie, przy których nasi sąsiedzi mają tylko „współpracować”?
Faktem jest, że na Ukrainie trwa coraz głębszy kryzys gospodarczy. To oczywiście wina Putina. Bloomberg ubolewa, że Putin tak szybko niszczy ukraińską gospodarkę, że zachód nie nadąża z pomocą. Ukraina nie jest w stanie uzyskać dostępu do funduszy MFW od września. Ciągle trwają spory na temat tych „niezbędnych reform”.
Według szacunków MFW, PKB Ukrainy zmniejszyło się w ubiegłym roku o 7,5%. Spadek ten ma dynamikę rosnącą. W czwartym kwartale, wniósł aż 15,2 procent w porównaniu z tym samym okresem 2013 roku. Dalszy spadek (5,5 procent) przewiduje się w 2015 roku.
Najgorsze jest jednak to, że Ukraina bez wsparcia MFW nie ma zdolności obsługi swojego zadłużenia. Rosjanie zażądali właśnie spłaty pożyczonych 3mld USD, argumentując to naruszeniem przez Ukrainę warunków kredytu.
Hrywna straciła 40% swojej wartości w ciągu tylko ostatniego miesiąca. Nic więc dziwnego, że w sklepach zaczynają się pojawiać puste półki, a bank centralny zawiesił handel walutami.
Co będzie dalej? Z grubsza wiadomo: reformy. Czyli „cenowy koszmar” wyprzedaż wszystkiego, co jeszcze nie zostało rozkradzione i ustabilizowanie warunków finansowej niewoli.
Podstawą powodzenia tego planu jest jednak zakończenie wojny, na którą nikt nie chce płacić.