U progu rewolucji naukowo technicznej przewidywano, że mikroelektronika będzie z nami na dobre i złe. Trudno o lepszy przykład takich zastosowań niż technologia bezzałogowych samolotów – dronów. W rękach zbrodniarzy służą one łatwemu zabijaniu „wrogów Ameryki” (co jest nie dość, że złe, to jeszcze głupie – gdyż każdy zabity pozostawia żądnych zemsty przyjaciół i krewnych, mnożąc ilość tych wrogów). Ale ta sama technologia w rękach wizjonerów może sprawić wiele dobra. Prezes Facebooka zastanawia się, jak połączyć w społecznościowej sieci kolejne miliardy (!) ludzi. Problem w tym, że większość z tych, którzy mają internet już połączył. Trzeba więc dać internet pozostałym. Sztuczne satelity Ziemi nie rozwiązują problemu, bo te stacjonarne są zbyt wysoko, by zapewnić szybką łączność, a niestacjonarne stwarzają inne problemy techniczne. Jeśli by jednak lekkie drony wyposażyć w baterie słoneczne, to mogą one unosić się w powietrzu i tworzyć doskonałą sieć komunikacyjną. Więcej szczegółów w podlinkowanym raporcie, oraz w artykule „Mark Zuckerberg i Internet.org podłączą resztę świata do sieci”.
Ta historia budzi kilka refleksji dotyczących etycznego wymiaru technologii.
1. Firma Marka Zuckerberga mieści się w USA, który okazuje się Wielkim Podglądaczem. Pojawia się więc obawa, że sieć dronów będzie służyć równocześnie inwigilacji. Dobra wiadomość jest taka, że podstawowe protokoły internetowe były tworzone przez ludzi genialnych i szlachetnych zarazem (a także naiwnych – dlatego nie przewidzieli spamerów). Dlatego są otwarte i bez dodatkowych działań nie są gotowym narzędziem szpiegowania (protokół GSM powstawał później, więc sieci komórkowe nie miały tyle szczęścia – choć wyciąganie baterii z komórki to na ogół przesada).
2. W dyskusjach o roli państwa w gospodarce często pojawia się argument, że nastawiony na zysk biznes musi być kontrolowany przez dbające o dobro społeczeństw państwa. W tym przypadku jest jak widać dokładnie odwrotnie. Nie znaczy to wcale, że Facebook może sobie pozwolić na działalność czysto charytatywną. W końcu jest to spółka giełdowa i odpowiada przed akcjonariuszami. Skierowane do nich słowa Marka Zuckerberga „Jeśli zrobimy coś, co jest dobre dla świata, w końcu znajdziemy sposób, by na tym zarabiać”są piękną sentencją, którą zpewnością zapisze się w historii.
3. Krytycy mogą się zastanawiać, czy biedni ludzie w Afryce nie potrzebują bardziej czystej wody i żywności, niż internetu i komórek. Od razu przychodzi na myśl fundacja Gatesów i kontrowersje wokół jej działalności, albo rekiny rynków finansowych, którym się wydaje, że rozdając na starość miliardy zagłuszą sumienie. Każdy człowiek ma swoje kompetencje i działa w określonych warunkach. Marka Zuckerberg nie jest ani politykiem, ani filantropem. To co robi z prywatną fortuną jest jego prywatną sprawą. Natomiast jako prezes Facebooka powinien skupić się na tym, co robi najlepiej. A najlepiej działa w dziedzinie „mediów społecznościowych”.