W kapitalizmie do końca XX wieku można było obserwować mechanizm podobny do doboru naturalnego. Przedsięwzięcia nie trafione albo źle zarządzane umierały, a inne rozwijały się w ich miejsce. Ten mechanizm przestał działać w odniesieniu do banków. Gdy w 2007 roku rozpoczął się kryzys, okazało się, że niektóre banki są „zbyt duże aby upaść”. Ich kłopoty przedstawiano jakby to był wynik losowego zdarzenia, którego nie można było przewidzieć. Tymczasem nie tylko można to było przewidzieć, ale i byli tacy, którzy ostrzegali przed niestabilnością systemu. Należeli do nich publicyści new York Times'a Mark Spitznagel oraz Nassim Nicholas Taleb , którzy wspominają jakie wówczas argumenty padały przeciw nim:
-
Krytyka systemy jest "wbrew nauce". No bo przecież wszyscy ekonomiści są zgodni, że tak powinno to działać. Tymczasem stosowanie konsensusu do zarządzania ryzykiem to absurd.
-
Wzrost znaczenia technologii (informacyjnych) jest przejawem postępu. Tymczasem im więcej technologi, tym większe prawdopodobieństwo awarii.
-
Gdyby takie ograniczenia obowiązywały w przeszłości, to utrudniałoby podejmowanie ryzyka.
-
Toksyczne instrumenty finansowe zostały uznane za "bezpieczne" zgodnie z elementarnymi modelami ryzyka. Takimi samymi jakie stosował Fannie Mae – którego katastrofę tłumaczono błędnymi modelami :-(.
-
System działa w oparciu o „przewidywania”. Tymczasem trafność poprzednich przewidywań ekonomistów i bankierów jest zaiste godna astrologów.
System finansowy prawie upadł, ale to były tylko pieniądze. Obecnie takie same metody perswazji stosuje się wobec GMO, które przecież może doprowadzić do zniszczenia ekosystemu planety:
-
Każdego, kto nie lubi GMO traktuje się jak wroga nauki.
-
Twierdzi się, że zmodyfikowane genetycznie pomidory nie różnią się od naturalnie występującego pomidora. Tymczasem w naturze zmiany genetyczne występują w bardzo małym zakresie i są weryfikowane przez naturalne mechanizmy selekcji.
-
Technologia jako wybawienie, która występowała w finansach jest również obecna w GMO, Teraz postęp ma polegać na możliwości nakarmienia głodujących. Ale przecież ten problem można rozwiązać prościej i bez ryzyka, że rozwiązanie będzie jeszcze większym problemem.
-
GMO prowadzi do monokultury – tak samo jak w finansach, gdzie wszystkie ryzyka kumulowały się w ryzyko systemu. GMO bardziej szkodzi niż może potencjalnie pomóc. Przykładem jest głód ziemniaczany w Irlandii, której populacja została zdziesiątkowana wskutek monokultury. A teraz grozi nam monokultura w skali planety.
-
Ryzyka w GMO są bardziej elementarne niż w finansach. Mogą one prowadzić do nieprzewidywalnych łańcuchów złożonych zmian w ekosystemie, a metody zarządzania ryzykiem z GMO nie istnieją - w przeciwieństwie do finansów, gdzie przynajmniej próbowano sobie z tym poradzić.
To zestawienie jest porażające, ale nie jest ono bynajmniej kompletne. Można wskazać wiele innych cech wspólnych tych dwóch systemów. Na przykład:
1. Kompletne ignorowanie faktów, które nie są „po myśli” propagatorów. Problem zadłużenia związanego z systemem finansowym był poruszany wielokrotnie od dziesięcioleci. Ale finansiści nadal udają, że go nie ma. W przypadku GMO dysponujemy badaniami, które pokazują statystycznie istotną zależność między stosowaniem takiej żywności a występowaniem wielu groźnych chorób – jak cukrzyca, choroba Alzheimera, choroba Parkinsona, stwardnienie rozsiane czy autyzm [zob. Journal of Organic Systems, Vol.9 No.2 (2014)]. Ktoś się tym przejmuje?
2. Obydwa te systemy zmierzają do zniewolenia ludzkości. W systemie finansowym wszyscy płacimy odsetki. W GMO występują zaś opłaty licencyjne (+ groźba zakazu produkcji żywności dla tych, którzy łamią „prawa autorskie”).
W Polsce mamy dodatkowo problem intelektualnych mętów, którzy z bliżej nie określonych powodów robią z siebie proroków postępu. Poziom zamętu i intelektualnego upadku dobrze ilustruje wiadomość od „drugiej Ziemi”. Zważywszy na odległość, jedyne co astronomowie są w stanie zaobserwować, to jej wpływ na ruch i promieniowanie gwiazdy wokół której krąży. Można z tego w pewnym przybliżeniu wyliczyć masę i orbitę. Cała reszta to domysły lub wymysły. Ale nie brak takich, którzy już prawie odkryli tam życie.