Dzień 16 czerwca 2014 bez wątpienia przejdzie do historii. Jeśli uznajemy, że koniec wieńczy dzieło, to właśnie ten dzień powinien być odtąd świętem wszystkich Polaków (a nie 4 czerwca, jak niedawno postulowano). Oto zakończył się bowiem proces transformacji dumnego narodu, miłującego wolność, w zgraję bezwolnych niewolników.

Początkiem transformacji była terapia szokowa uruchomiona przez Balcerowicza. Miała ona na celu rozbicie solidarności w społeczeństwie i pozbawienie go własności, która mogłaby stać się podstawą oporu.

Terapia szokowa ma to do siebie, że nie może być precyzyjnie zaplanowana, ale jest wykorzystaniem sprzyjających okoliczności. Takie okoliczności pojawiły się w roku 2007, kiedy to rozpoczęto terapię szokową 2.0. Wykorzystuje ona osiągnięcia psychologii behawioralnej. Szok jest tutaj bodźcem, który ma zniechęcić do określonych działań. Jedno z doświadczeń wykonywanych na zwierzętach polegało na ostrym karaniu (impulsami elektrycznymi) wszelkich prób polepszenia swego położenia. Po jakimś czasie osowiałe zwierzęta rezygnowały i pozostawały w niekorzystnym położeniu - nawet, gdy znikły wszelkie bodźce i ograniczenia.

Komuś może się wydawać, że te wszystkie – coraz bardziej bezczelne - afery to tylko wynik chciwości, a ostre reakcje na wszelkie większe demonstracje przywiązania do wolności, to tylko przejawy walki politycznej. To bardzo złudne przekonania. Chodzi o tresurę niewolników.

Pokazanie społeczeństwu, że byle menel demonstrujący swą pogardę dla demokratycznych procedur i instytucji może być ministrem albo prezesem banku centralnego, ma znaczenie terapeutyczne! To najsilniejszy z bodźców jakie dotąd otrzymaliśmy. Reakcja prawidłowa. Społeczeństwo niewolników w pełni ukształtowane