Wbrew pozorom konsumpcja sałatki na sali sejmowej przez posłankę opozycji jest sprawą śmiertelnie poważną. Nie w tym bowiem problem, że posłanka „obżerała się”, ani w tym że z tego powodu posłowie sypiącego się „Ruchu” zrobili awanturę. Reakcja mediów sprawia wrażenie, że ta afera ma coś przykryć. Prawdopodobnie chodzi o przesłuchanie w charakterze świadka Bronisława Komorowskiego. Sprawa musi być poważna, skoro we wspomnianej awanturze pojawiły się okrzyki „siadaj kurduplu” skierowane do lidera opozycji, a „Stokrotka” na pytanie o to czemu media nie informują o przesłuchaniu odrzekła „Jak pan sobie kupi telewizję, to pan będzie transmitował co pan chce”.
Samo przesłuchanie urzędującego prezydenta nie jest jakąś wielką sensacją. Jednak sprawa w jakiej zeznawał jest tak ważna, jak chyba żadna inna w III RP. Według oskarżonego dziennikarza, chodziło o niezgodną z prawem grę w którą uwikłał się Komorowski, a która miała na celu skompromitowanie komisji weryfikującej WSI. Komorowski spotykał się z głównymi aktorami tej akcji. Dwóch z nich nie żyje. W tym kluczowy dla sprawy pułkownik Tobiasz, który „po zakończeniu tańca upadł na podłogę, stracił przytomność i mimo podjętej reanimacji nie udało się go uratować”.
Fragment relacji Wojciecha Sumlińskiego z przesłuchania: „Po odczytaniu Prezydentowi jego zeznań z lipca 2007 roku powiedział on podczas rozprawy sądowej: skoro tak zeznałem w prokuraturze, to jest to prawda. Po chwili nastąpiło odczytanie Prezydentowi kolejnych jego zeznań, tym razem ze stycznia 2008 roku (które podważały jego zeznania z lipca 2007 roku). Po ich odczytaniu, ku zdumieniu obecnych, Prezydent odpowiedział jak wcześniej: tak zeznałem w Prokuraturze, więc jest to prawda. Zadałem więc proste pytanie: proszę świadka, to wreszcie które z tych dwóch zeznań są prawdziwe, bo przecież jedne podważają i wykluczają drugie? Na tak postawione pytanie Prezydent RP, najważniejsza osoba w państwie, odpowiedział: wszystko, co zeznałem w prokuraturze, jest prawdą i nic więcej nie mam do dodania”.
Ale ewentualne mijanie się z prawdą to nie jest jedyny problem Komorowskiego. Nie dopełnił on też obowiązku natychmiastowego powiadomienia organów ścigania o przestępstwie. To wynika z jego własnych zeznań. Czekamy więc, aż prokuratura postawi mu odpowiednie zarzuty ;-).