Pani europoseł Elżbieta Łukacijewska żali się na falę hejtu, „której ofiarami padli europosłowie, którzy poparli rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski”. Bo obraźliwe epitety i wyzwiska „nie mieszczą się w żaden sposób w kanonach sporu politycznego”. Bo ona jest przecież Polką, która „zabiega o spokój i normalność i nie może się godzić na to, by za ciężką pracę była obrzucana wyzwiskami przez osoby, które nie mają odwagi podpisać się pod obraźliwymi tekstami w sieci”.
To kuriozalne wystąpienie świadczy o tym, że zdrada pani Łukacijewskiej dokonała się w dobrej wierze i teraz jest jej zwyczajnie przykro. Może należałoby jej współczuć?
1. Nawet zgodnie z aktualnie obowiązują (znacznie złagodzoną) wersją Kodeksu Karnego, ocena czynu pani Łukacijewskiej i jej kolegów nie powinna sprawić problemu nawet 6-cio latkowi. Artykuł 129 mówi o „zdradzie dyplomatycznej”: kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. (Jakie znaczenie ma to, że Polska należy do tej organizacji?) Pani Łukacijewska nie padła ofiarą pomyłki, tylko własnej głupoty. Nie jest jej też przykro z powodu swej zdrady, ale reakcji niektórych ludzi, którym ta zdrada się nie podoba.
2. Pani Łukacijewska należy do organizacji, której szef wprost deklaruje działania sprzeczne z art. 127. KK: „Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10”. Wystąpienie polityków PO przeciw Polsce na forum PE wpisuje się w tą strategię. Jeśli pani Łukacijewska sądzi, że to mieści się w „kanonach sporu politycznego”, to najwyraźniej ma jakieś absurdalne wyobrażenie o polityce i nie powinna się nią zajmować. Może więc ta fala hejtu skłoni ją do zmiany zajęcia?
3. Oczywiście można się oburzać na formę społecznego sprzeciwu wobec podłej działalności polityków PO. Choć akurat „opozycja” nie powinna się na to oburzać – skoro jej główny „organ” osiągnął taki poziom – że nawet Monika Olejnik zwana „Stokrotką” uznała że jest to poziom szamba. Możemy być dla siebie mili i szlachetni – ale pod jednym warunkiem: że Państwo Polskie zadba o to, aby nawet pani Łukacijewska zrozumiała, że jednak jakieś zasady obowiązują. Problemem zasadniczym naszego państwa jest kompletny brak odpowiedzialności, który związany jest z absolutną degrengoladą władzy sądowniczej. Dlatego nie ma nadziei na to, że z powodu wskazanych powyżej przestępstw polityków PO spotka jakaś przykrość. Społeczeństwo musi więc wypracować inne środki obrony – i trudno potępiać w tej sytuacji „hejterów”.
4. Jest napisane „kto mieczem wojuje ten od miecza ginie”. Wystąpienia Pani Łukacijewskiej w żaden sposób nie wyróżniały się pozytywnie w tej fali nienawiści i podłości jaką od jej koleżanki i koledzy od lat atakują Jarosława Kaczyńskiego. Od śmierci Andrzeja Leppera nie było polityka, który byłby tak systematycznie opluwany. Czy „kanonem sporu politycznego” są na przykład słowa pani Łukacijewskiej: „Jeżeli tkwią w nim takie pokłady nienawiści, to niech je wyładowuje w swoim domu”? To co ją teraz spotyka może mieć więc także znaczenie wychowawcze. Może weźmie sobie do serca przestrogę: nie rób drugiemu, co tobie niemiłe?