Domald Trump przegrywa prawybory w stanie Ohio, tracąc 66 głosów delegatów. I to koniec dobrych wiadomości dla zwolenników rządów korporacji i banksterki. W stanie Missouri jest prawie remis (Trump vs Cruzem). W pozostałych stanach, w których odbyły się wczoraj prawybory wygrywa Trump. Także na Florydzie z której pochodzi kandydat establishmentu Marco Rubio – to Trump weźmie wszystkich 99 delegatów.

Wygląda więc na to, że będzie miał zagwarantowane poparcie około 650 delegatów. To już połowa z potrzebnych 1237 delegatów. W pozostałych stanach jest ich do zdobycia 909:

MARCH 22

Arizona

0/1

58

 

Utah

 

40

APRIL 5

Wisconsin

>

42

APRIL 19

New York

 

95

APRIL 26

Connecticut

 

28

 

Delaware

0/1

16

 

Maryland

>

38

 

Pennsylvania

>

71

 

Rhode Island

 

19

MAY 3

Indiana

>

57

MAY 10

Nebraska

0/1

36

 

West Virginia

 

34

 

Oregon

 

28

MAY 24

Washington

 

44

JUNE 7

California

>

172

 

Montana

0/1

27

 

New Jersey

0/1

51

 

New Mexico

 

24

 

South Dakota

0/1

29

Oznaczenie 0/1 oznacza, że zwycięzca weźmie wszystko, a > - że większość. W tych stanach w których zwycięzca bierze wszystko Trump może zdobyć aż 217 delegatów. Wtedy z pozostałych stanów wystarczy mu mniej około 55% delegatów.

Pomimo uruchomienia nadzwyczajnych środków – w tym finansowanych przez Sorosa zadym, powstrzymanie Trumpa w prawyborach wydaje się mało realne. Słaby wynik kandydata establishmentu Rubio sprawia, że nawet gdy Trump nie będzie miał bezwzględnej większości, Republikańscy przywódcy staną przed dylematem: charyzmatyczny Trump, czy pryncypialny Cruz (który też zresztą nimi gardzi). Szanse Trumpa są większe. Po uzyskaniu nominacji skowyt „otwartego społeczeństwa” tylko go wzmocni i żadne miliony od Sorosa nie pomogą Hillary Clinton.

Donald Trump a sprawa polska

Politykę zagraniczną powinno się prowadzić w taki sposób, aby w każdym możliwym wariancie rozwoju wydarzeń była ona do obrony. Tymczasem Polska prowadzi politykę według mniemań i pobożnych życzeń Ministra Waszczykowskiego. O ile deklarację poparcia TTIP można jeszcze jakoś zrozumieć (skoro szanse na jej uchwalenie są marne, to co nam szkodzi poprzeć?), to prężenie muskułów wobec Rosji oparte na założeniu, że mamy poparcie Wielkiego Brata jest bardzo krótkowzroczne. Już samo zachowanie Ambasadora USA jest wystarczającym dowodem na to - co to za sojusznik. Ten amerykański burak chyba nie wie kto w Polsce sprawuje władzę, skoro poszedł do Prezesa Kaczyńskiego „domagać się” odblokowania TK. Poza tym, chyba sobie pomylił prezesów, bo Targowica to akurat jest w opozycji – więc jeśli chciałby pójść w ślady Repnina, to powinien w łóżku przyjmować polską „elitę”.

Jeśli Donald Trump zostanie prezydentem USA – zmieni się wszystko. Propagandysta „Rzeczpospolitej” Jędrzej Bielecki już się martwi, że Trump zablokuje TTIP. Odnoszący spektakularne sukcesy biznesmen nie wie, że „TTIP miałby zwiększyć dochód narodowy zarówno USA, jak i UE o ok. 100 mld euro rocznie”? Może by mu Jędrek wysłał swój artykuł ;-)? Trump zapowiada stanowcze rozprawienie się z ISIS, ale nie chce kontynuować strategii Brzezińskiego destrukcyjnych działań w różnych regionach świata. Co prawda Putin mówi, że wolałby Clinton, a Trump łagodzi swe zapowiedzi szybkiego dogadania się z Rosją - ale to raczej tylko wyborcza taktyka. Rozsądny sojusz Rosji z USA leży bowiem w interesie obu tych państw.

Jeśli więc na szczycie NATO w Warszawie nie zostaną podjęte decyzje o wzmocnieniu obecności wojskowej USA w Polsce, a jesienne wybory wygra Donald Trump, to Minister Waszczykowski powinien chyba uznać, że jego misja została zakończona (piękną katastrofą)?