Naturalny sojusz niemiecko–rosyjski wymaga co najmniej neutralizacji Polski. Tego nie da się dłużej odwlekać z wielu względów:
1. Niemcy podsumowali ubiegły rok: mają około 10mld euro nadwyżki budżetowej. Ich PKB rośnie najszybciej od 4 lat. Napędza je konsumpcja i inwestycje. Jednak dla niemieckich firm nie był to dobry rok. Inwestycje w akcje nie przynoszą spektakularnych zysków. Deutsche Bank musiał się ratować przed bankructwem. Na dodatek bieżący rok może być okresem nowej fali światowego kryzysu. Brak deficytu oznacza także ograniczenie emisji obligacji. W ramach strategii EBC banki centralne strefy euro skupują toksyczne obligacje. Niemieckie pieniądze szukają „bezpiecznej przystani”.
2. Z drugiej strony Rosja przeżywa trudne chwile. Cena baryłki ropy spadła poniżej 30 dolarów. Nikt nie wie – ile jeszcze to potrwa (poza polskimi dziennikarzami ekonomicznymi, którzy drugi rok wieszczą rosyjską katastrofę ;-)). Jedno jest pewne: obecne niskie ceny są na dłuższą metę nie do utrzymania. Wśród „szokujących prognoz” na rok bieżący jest między innymi powrót ceny ropy do $100 za baryłkę oraz wzrost kursu rubla o 20%. Nawet gdyby trzeba było na to czekać jeszcze rok – kredytowanie niemieckiego eksportu do Rosji to na pewno doby interes. Dla Niemców. Tu nie ma mowy o żadnej „solidarności”.
3. Rok 2016 to rok wyborczy w USA. Niemcy mogą liczyć na względną bierność Amerykanów. Niezależnie od tego kto wygra – na pewno sytuacja na linii USA-Rosja w przyszłym roku znacząco się zmieni. Donald Trump już zapowiedział, że z Putinem szybko się dogada. Na pewno bez oglądania się na Niemców. Alternatywy wcale nie są dla nich lepsze – bo na pewno nie będą sprzyjać pokojowemu rozwojowi handlu w Europie. Na razie w Waszyngtonie siedzi facet, którego Niemcy mogą robić w konia opowiadając o jakichś sankcjach (w swoim ostatnim orędziu Obama zrównał Ukrainę i Syrię jako "państwa klienckie wobec Rosji").
4. Do tego dochodzi Polska, która najwyraźniej chce prowadzić samodzielną politykę gospodarczą. Do tej pory wydawało się, że uzależnienie gospodarcze Polski od Niemiec jest na tyle silne, że nie można sobie nawet wyobrazić większej swobody. Jednak obecnie doszło nawet do tego, że polskim UOKiK zastanawia się nad zgodą na powstanie Nord Stream II. Awantura wokół Polski to doskonała taktyka dla neutralizacji tego rodzaju działań.
5. Już w ubiegłym tygodniu Niemcy pisali o katastrofie gospodarczej w Polsce. Jednak w tym tygodniu jak na złość wskaźniki ekonomiczne przestały spadać, a nawet wzrosły. Trzeba było im "pomóc". Nieoczekiwane obniżenie ratingu przez finansową instytucję z biurem we Franfurcie. Decydującym impulsem mogło być pojawienie się prezydenckiego projektu restrukturyzacji kredytów hipotecznych.
6. Kilka dni temu niemiecki ekonomista głosił: przedłużenie sankcji wobec Rosji nie ma podstaw ani biznesowych, ani politycznych. W najlepszym wypadku może ono grać na rzecz osób trzecich oraz, w pewnych okolicznościach, NATO, ale w moim rozumieniu nie w interesie Unii Europejskiej. Wczoraj wszystko stało się jasne: niektóre kraje Unii Europejskiej chcą złamać wspólnotową solidarność i eksportować żywność do Rosji na podstawie umów bilateralnych. Polscy rolnicy protestują. Kto będzie się jednak przejmował „awanturnikami”?