- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Dużym sukcesem jest według Donalda Tuska zataczająca coraz szersze kręgi afera korupcyjna związana z inwestycjami informatycznymi. Bo to dowód na skuteczność działania CBA i przejrzystość władzy, która na te działania nie wpływa. Złośliwcy twierdzą, że wręcz przeciwnie: podobnie jak we wcześniejszej aferze hazardowej może chodzić o otwarcie rynku dla kolejnych nienażartych. Inni uważają, że Donald Tusk przeczy sam sobie, pozwalając, by krzywdzono tych, którym „żyło się lepiej”.
Podobnie wielkim sukcesem kończy się szczytowanie klimatyczne. "Ekolodzy" opuszczają zawiedzeni Warszawę. Oni naprawdę liczyli na to, że pierdzenie w stołki na największym basenie Europy, spowoduje zatrzymanie zmian klimatu? Miejmy nadzieję, że pojadą na wschód, gdzie w manipulowaniu klimatem mają doświadczenie (vide piosenka Jacka Kaczmarskiego).
Tego samego dnia ogłoszono fiasko rozmów stowarzyszeniowych z Ukrainą, co bez wątpienia jest sukcesem stulecia polskiej dyplomacji. Pracowaliśmy wszak na to z zapałem wspierając europejskich biurokratów w ich aroganckich zapach zmierzających, do uratowania pięknej Julii, zamkniętej w wieży.
Wielkie Gratulacje! Tak trzymać Donald!
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Dzisiaj na łamach „Trybuny Ludu” tekst na temat chorób wenerycznych: „W Unii Europejskiej co trzecia osoba w wieku 15-24 lata cierpi na chorobę przenoszoną drogą kontaktu seksualnego. W Polsce wróciła kiła - Co dziesiąty pacjent cierpi właśnie na tę chorobę - mówi Roman Latoszyński edukator ds. HIV/AIDS w "Pozytywni w Tęczy"”.
Niezmiernie interesujące są powody, dla których wyprodukowano ten pozbawiony wartości tekst. No bo cóż to znaczy „co dziesiąty pacjent”? Co dziesiąty człowiek, który zgłosił się do lekarza, chory na dowolną chorobę, czy tylko chorobę weneryczną? Jak to przekłada się na liczby bezwzględne i czy wzrostowy trend dotyczy też Polski?
Według Biuletynu Statystycznego Ministerstwa Zdrowia w roku 2010 na 100 tys. mieszkańców Polski 2.5 zachorowało na choroby weneryczne (połowę mniej, niż rok wcześniej). W Ciemnogrodzie (Podkarpackie) było 3 takie przypadki, co daje statystycznie 0,1 na 100 tys. mieszkańców.
Najbardziej znakomita jest w tym tekście nazwa stanowiska „edukator ds. HIV/AIDS w "Pozytywni w Tęczy"”. Dopiero co mówili w telewizorni, że tęcza to biblijny znak przymierza z Bogiem. Czyżby pan Latoszyński uczył jak obcować z Bogiem bez narażania się na AIDS?
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Dziennikarz FMF FM przeprowadził wywiad ze znanym rosyjskim politologiem opozycyjnym, Andiejem Piontkowskim.
Przemysław Marzec: „Za incydent przed rosyjską ambasadą w Warszawie Moskwa w ostrym tonie zażądała przeprosin. Przepraszali i polski premier, i polski prezydent, a chwilę później polską placówkę obrzucili racami narodowi bolszewicy Eduarda Limonowa i żadnych przeprosin ze strony Moskwy nie było”.
Andriej Piontkowski:
„Pokazali wam kim jesteście, kim jest Tusk, a kim jest Putin. Tuskowi i Komorowskiemu jeszcze raz to pokazali. Zresztą oni sami wybrali tę rolę, kiedy po smoleńskiej katastrofie we wszystkim starali się dogodzić Moskwie. Tusk został zakładnikiem tej sytuacji i zawsze nim będzie, zawsze będzie w tej pozycji. Premier Tusk już nic nie może zrobić, wybrał tę rolę przez swoje zachowanie po katastrofie. [...]
W uświadomionych rosyjskich kręgach panuje przekonanie, że jeżeli Tusk zachowałby się w sposób, który nie spodoba się Moskwie, to mogą go skompromitować"
Całość wywiadu: http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-rosyjski-politolog-tusk-wybral-linie-pelnego-unizenia-przed-,nId,1059005
Z tego wywiadu wynika jasno, że macki PiS dosięgły Piontkowskiego. Bo przecież cały cywilizowany świat rozumie, że przyjaźń polsko-radziecka jest niewzruszonym fundamentem ładu kosmicznego (jakoś tak to leciało... ).
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Szymon Hołownia na łamach „Rzeczpospolitej” opisuje uwspółcześnioną sytuację powrotu Mojżesza z Góry Synaj: „wystarczy, by ktoś wbił w ziemię kijek i stwierdził, że jest on dla niego pełen znaczeń, a natychmiast facebooki i telewizory zostały zalane tsunami komentatorskich uniesień, na samym kijku nieznani sprawcy dokonali egzekucji, po której z kolei na miejscu zbrodni pojawili się wstrząśnięci rodacy palący znicze i przeżywający narodową żałobę na pohybel tym pierwszym”. Z punktu widzenia tego znanego katolickiego (???) dziennikarza, Mojżesz był szurniętym facetem, który posłużył się anonimowymi oszołomami (Lewici), by niszczyć jakieś rzeczy tylko dlatego, że dla niektórych jego rodaków nabrały one symbolicznego znaczenia.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Każdy czytelnik o konserwatywnych poglądach z pewnością doceni pióro Anny Kozickiej–Kołaczkowskiej. Jej komentarze w „Rzeczpospolitej” przypominają Rafała Ziemkiewicza w najlepszej formie. Oto przykładowy fragment komentarza do ostatnich wydarzeń w stolicy „Despekt, jaki znów spotkał tęczowy kicz, chętnie uznałabym za kolejny, widowiskowy happening artystyczny. Gdy wspomnę człowieczynę kultywującego publicznie seksualne ocieractwo o rzeźby sakralne, wyznam jednak, że zbyt mało było w nim obrazoburczości, która nobilituje szmirę na współczesną sztukę”.
Prosto i na temat. Tymczasem R. Ziemkiewicz wdaje się w niepotrzebne spory ze zboczeńcami, dla których nagle tęcza nabrała biblijnej symboliki, a uczestnicy Marszu Niepodległości to „bydło kur.y i prostactwo”.
Wracając do publicystki „Rzeczpospolitej”: niezmiernie ciekawe będą dalsze jej losy. Do najbliższych wyborów parlamentarnych zapewne jej redakcja będzie pracować nad odbudową wizerunku konserwatywnej gazety. Jeśli władzę przejmie PiS (co jest bardzo mało prawdopodobne), to nawet może koniunkturalnie „Rzepa” znów zostanie konserwatywną gazetą.