- Szczegóły
- Kategoria: Społeczeństwo sieci
W czasie niedawnej strzelaniny w Dallas jeden z napastników został zabity przez policję. A raczej przez policyjnego robota: „Kiedy rozmowy się załamały policjanci wysłali robota saperskiego do mężczyzny. Niósł on ładunek wybuchowy, który został następnie zdetonowany przy strzelcu zabijając go na miejscu”.
W ten sposób przekroczono kolejną barierę. Do tej pory maszyny do zabijania stosowano podczas wykonywania kary śmierci, albo na wojnie (czasem nie wypowiedzianej – jak ataki dronów w Pakistanie). Burmistrz Dallas broni decyzji policji i nie widzi w tym niczego złego. Twierdzi, że chodziło wyłącznie o eliminację zagrożenia. Dlaczego jednak nie użyto na przykład gazu usypiającego, tylko materiał wybuchowy? Przed atakiem robota trwały rozmowy przestępcy z policją – więc chyba był czas na zastosowanie innych środków. Najwyraźniej jednak chodziło o zabicie napastnika. Biorąc dodatkowo pod uwagę skuteczność takiego sposobu eliminacji zagrożenia, policjant może być teraz równocześnie sędzią i katem.
Może Prezydent Duda spytałby przy okazji Prezydenta Obamę jak to ma się do praw człowieka, demokracji i innych frazesów, których amerykański przywódca ma pełną gębę?
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Barack Obama pouczając nas w sprawie „demokracji” powołał się na reguły przyjaźni. Tak się jednak składa, że w Polsce słowo „przyjaźń” w odniesieniu do polityki brzmi bardzo dwuznacznie. Nie tak dawno przyjaźnią nazywano dominację ZSRR. Gdy przyjaźń przeradzała się w braterstwo – to oznaczało obcą interwencję.
Przekaz wzmocniła jeszcze telewizja nadając propagandowe kawałki w PRL-owskiej poetyce.
Użycie słowa „przyjaźń” nadało niestosownemu (delikatnie mówiąc) zachowaniu Obamy cech groteski. Niektórzy komentatorzy usiłują wyczarować jakiś sens z tego wystąpienia. A może niepotrzebnie?
W pewnym opowiadaniu science fiction wiele lat po zagładzie ludzkości przedstawiciele obcej cywilizacji prowadzą na Ziemi wykopaliska. Odnaleziono kilka taśm filmowych z kimś, kogo wzięto za przedstawiciela wymarłego gatunku. Jednak próby analizy jego zachowania kłócą się z założeniem, że to przedstawiciel rozumnego gatunku. W końcu czytelnik orientuje się, że na taśmach są filmy z Kaczorem Donaldem. Doszukiwanie się sensu w jego działaniach musiało więc być próbą daremną.
Może podobnie daremne są próby nadania sensu wystąpieniu Obamy?
Polecamy też tekst Krzysztofa Kłopotowskiego, który przytacza problemy z amerykańską demokracją, przy których sprawa polskiego TK wydaje się błaha.
PS [11:50]
Coś niebywałego!
Polscy "dziennikarze" dokonali manipulacji tekstu Prezydenta Obamy - zmieniając jego sens!
Więcej tutaj: Myśleliście, kłamliwe sukinsyny, że nikt was nie sprawdzi?
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Według polskojęzycznych mediów głównym tematem dzisiejszego spotkania prezydentów Obamy i Dudy będzie sytuacja wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce. Ciekawe jak oni sobie wyobrażają taką rozmowę.
Obama: a co tam u was się dzieje z tym Trybunałem Konstytucyjnym – bo ponoć to co się wokół niego dzieje zagraża demokracji?
Duda: nie bardziej, niż strzelanie do Murzynów przez policję w USA – może więc wspólnie zastanowimy się nad uzdrowieniem sytuacji w naszych krajach?
Na szczęście obaj politycy są na tyle rozsądni, że taka wymiana zdań na pewno nie nastąpi.
PS [19:00]
Wygląda jednak na to, że "wizytacja". Obama nie mógł sobie darować sprawy TK.
- Szczegóły
- Kategoria: Konserwatywna Polska
W związku ze szczytem NATO w Warszawie wczoraj odbyła się mała wojenka, która była testem na spójność sojuszu. Obiektem ataku byli organizatorzy szczytu, a konkretnie wystawa jaką zorganizowali na Stadionie Narodowym. Przez polskojęzyczne media przeszła fala oburzenia: „Organizacja wystawy nie została wcześniej uzgodniona z kwaterą główną NATO, która teraz domaga się jej usunięcia”. Po południu atak został odparty. Sekretarz generalny NATO powiedział: „Jest to polska wystawa. Poinformowano nas o tej wystawie. Rozumiem, że jest to kwestia dla Polski ważna, ponieważ był to dramat narodowy i wszyscy zdajemy sobie sprawę jak ważna to dla Polski tragedia”. Niektóre media nawet dodały informujący o tym dopisek do wcześniejszych informacji. Ale co sobie wcześniej polskojęzyczni poużywali to ich.
Ilość ataków na polskie władze nasiliła się przed szczytem NATO tak bardzo, że trudno uznać to za przypadek. Nie tylko ze strony polskojęzycznych. Dużym echem nad Wisłą odbił się artykuł w NYT (amerykańskiej wersji Gazety Wyborczej) w którym postawiono tezę: „Polskiemu rządowi należy powiedzieć: Sojusz, z którego strony żąda ochrony ma służyć nie tylko ochronie terytorium, ale - co może nawet ważniejsze - ochronie wspólnych wartości”. Głupota tej wypowiedzi jest tak porażająca, że nawet polska „elita” by tego nie wymyśliła. Nic więc dziwnego, że artykuł odbił się nad Wisłą szerokim echem (choć po prawdzie tylko dlatego, że nasi „dziennikarze” odczytali go jako atak na Kaczyńskiego).
Niemieckie media jątrzą po swojemu: „80 proc. Polaków jest za Unią. To dlaczego wybrali taki rząd? Nie wiadomo”. Jaki rząd? Taki jakim przedstawiają go polskojęzyczni na demonstracjach KOD. Dziwić się jednak można niemieckim dziennikarzom, że są aż tak głupi, by tą demonstrującą hołotę traktować poważnie. Zwłaszcza, że jak dotąd widzieliśmy zadziwiającą spójnść między mediami i rządem za Odrą. Teraz zaś politycy niemieccy najwyraźniej zmienili ton (który nigdy nie był oficjalnie zbyt krytyczny). Zwyciężył pragmatyzm – a nawet pojawiły się gesty przyjaźni. Rzecznik MON poinformował, że Polska ma pełne poparcie Niemiec w NATO – wbrew donosom polskich mediów (która zachowują się jak lustrzane odbicie niemieckich). Portal dw.de otwiera dzisiaj Angela Merkel z przesłaniem „NATO musi być obecne w Polsce. To konieczność”.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Przez ostatnie miesiące trwa w mediach festiwal plucia na rząd, Prezydenta, i rządzącą partię. Wypowiedziały się już chyba wszystkie „autorytety”. Ta strategia wydaje się tyleż oczywista co nieskuteczna. Skoro tylu mądrych ludzi mówi to samo co „opozycja”, to ta opozycja musi mieć rację. Problem w tym, że każdy kto posłucha przez chwilę Kopacz, Schetyny, Kijowskiego czy Komorowskiego może dojść do wniosków wręcz odwrotnych – ta „elita” jest tak samo głupia jak „opozycja”.
Dlatego z wielką satysfakcją należy odnotować zmianę strategii „Trybuny Ludu”. Zamiast dowodzić mądrości popieranych liderów – pokazują, że jednak jest ktoś od nich głupszy. Bo chyba nie ma innej przyczyny, dla której wczoraj przez cały dzień na topie strony rp.pl widniał fragment wywiadu z niejakim Peją: „Głosowałem jak byłem biedny – dziś nie muszę”.
Szczere gratulacje.