Kompromitacja wyborów samorządowych w Polsce tylko częściowo związana jest z obsługą informatyczną. System informatyczny nie tylko można łatwo poprawić, ale też zacząć naprawiać przy jego pomocy naszą demokrację. Nasze problemy z informatyką nie są wielkie w porównaniu ze skandalem w USA sprzed 10 lat (już wtedy NSA było „ciekawą” instytucją): Amerykański programista Clinton Curtis złożył doniesienie w sprawie... napisanego przez niego programu do modyfikacji tablic danych za pomocą ekranu dotykowego […] program ten miał działać w amerykańskich maszynach wyborczych i jego zadaniem było fałszowanie wyników kandydatów, wskazanych specjalnymi kombinacjami klawiszy.

 

Takie przypadki skłaniają do dużej ostrożności w stosowaniu informatycznego wsparcia wyborów (e-voting). Poprzedni system stosowany w Polsce (ten wyrzucony do kosza) bardzo niwelował możliwości wyborczych oszustw. Dawał on bowiem możliwość sprawdzenia wyników z protokołami komisji. Jeszcze dla wyborów do PE wizualizacja wyników pozwalała dotrzeć do poziomu komisji i sprawdzić, czy to co jest w komputerze, zgadza się z protokołem wywieszonym na drzwiach lokalu wyborczego. Oczywiście można także sprawdzić sumy – choćby przy pomocy kalkulatora. Wbrew oskarżeniom („ruskie serwery”), możliwość oszustwa przy przetwarzaniu danych praktycznie wykluczono. Jednak pozostał problem pracy komisji, nieważnych głosów i ograniczonej dostępności protokołów (komu chciało się chodzić do lokalu wyborczego by sfotografować protokół?). Te problemy rozwiązuje propozycja Davida Bismarka z TED (zobacz prezentację z polskimi napisami). Według tej propozycji karty do głosowania zawierałyby identyfikator w postaci dwuwymiarowego kodu „kreskowego”.

Programiści w USA zarabiają średnio około $100 tys rocznie. Niezmiernie interesujące jest uszeregowanie języków pod względem zarobków programistów:

 

12. PERL - $82,513

 

11. SQL - $85,511

 

10. Visual Basic - $85,962

 

9. C# - $89,074

 

8. R- $90,055

 

7. C - 90,134

 

6. JavaScript - $91,461

 

5. C++ - $93,502

 

4. JAVA - $94,908

 

3. Python - $100,717

 

2. Objective C - $108,225

 

1. Ruby on Rails - $109,460

 

Zwraca uwagę brak PHP w tym zestawieniu oraz wysoka pozycja Ruby i Pythona. Pomimo, że na ten ranking w dużym stopniu wpływ ma sytuacja rynkowa (może nawet większy, niż aspekty technologiczne) – pokazuje on pewien trend. Najbardziej cenieni są specjaliści od aplikacji webowych i mobilnych.

 

Nikłe są szanse na to, że okulary Google staną się powszechnie używane. Dziewięciu z 16 twórców aplikacji na Google Glass zawiesiło prace lub porzuciło swe projekty. Nie widzą w tym produkcie przyszłości. Wszyscy zwrócili uwagę, że wśród firm wyrażających taką opinię jest jeden z gigantów: Twitter.

 

 

Nie wiadomo dokładnie jak to się dzieje, ale dzieła artystów potrafią być prorocze. Ostatnio na przykład głośno było o reklamie Polski, w której pokazano rzeczy, jakie normalnie się nie zdarzają. No i parę tygodni później dzieje się coś, przy czym nawet szarża kawalerii po ulicach Warszawy wydaje się bardziej prawdopodobna: wybory samorządowe w Polsce. W przeddzień wyborów ktoś dokonał dekompilacji jednego z elementów systemu wyborczego i umieścił źródła w internecie (https://github.com/wybory2014/Kalkulator1). Kod został opatrzony komentarzem:

Na podstawie pobieżnej analizy pliku wykonywalnego i rozwoju aplikacji można dojść do wniosku, że wykonanie Kalkulatora Wyborczego powierzono pojedynczej studence, pracującej prawdopodobnie dla zewnętrznego podwykonawcy. Pani Agnieszko, naprawdę współczujemy, jesteśmy z panią!

Polska to kraj, w którym los tysięcy członków komisji spoczywa na barkach początkującej programistki.

Analiza tego kodu ujawnia, że zabezpieczenia transmisji to zwykła ściema. Komentarze osób biorących udział w obsłudze pokazują skalę klęski. Do tych komentarzy można dodać jeszcze jeden: tak zwana cyfra kontrolna – w postaci kodu kreskowego, która ma gwarantować zgodność raportu w wersji elektronicznej z wydrukiem zgadzała się - pomimo że raport był pusty (miał jedynie nagłówek)!

PKW postawiła ultimatum firmie informatycznej: jeżeli firma nie określi czasu, w jakim usterka zostanie usunięta, Państwowa Komisja Wyborcza może zdecydować o ręcznym przekazywaniu protokołów.

Bezczelność tych ludzi jest bezgraniczna. O tym, że nie mamy sprawnego systemu informatycznego wiedzieli wszyscy, którzy się tym interesowali. Oto informacja z 7 października: (http://www.argumenty.net/1255 – jest tam nieco więcej informacji o tym, jak powstał ten system):

KBW zamawia „zaprojektowanie i wykonanie witryn internetowych wyników głosowania i wyników wyborów wraz z prowadzeniem i administrowaniem”. Wygrywa spółka Nabino z ofertą na ponad 200tys. Następnie zamawia moduł dla wyborów samorządowych dla tej platformy za ponad 400tys. Wynik postępowania ogłoszono 4 sierpnia 2014. W trzy miesiące nie da się zbudować solidnego systemu informatycznego. To po prostu nierealne. Najbliższe wybory będą więc testem beta nowego systemu. Przedsmak mieliśmy w wyborach uzupełniających. Media donosiły o kłopotach PKW z systemem informatycznym.

Facebook tworzy nową usługę, która pozwoli na wykorzystanie platformy zbudowanej dla portali społecznościowych (social media) w biznesie. Ma to być więc rodzaj systemu pracy grupowej. Takie systemy są używane od dawna. Ale Facebook ze swym potencjałem i doświadczeniem może stworzyć produkt przełomowy. Doniesienia Financial Times na ten temat wzbudziły zrozumiałą sensację. Portal biznesowy pisze na temat rynku oprogramowania dla przedsiębiorstw: jest on gigantyczny - wydatki na oprogramowanie dla przedsiębiorstw według firmy Gartner wyniosą w 2014 roku 321 miliardów dolarów. Jest to wzrost o 6,9% w porównaniu z rokiem 2013.

 

Problem likwidacji części miejsc pracy przez automatyzację znany jest od lat. Mądrzy ludzie zamiast zająć się jego rozwiązaniem, poświęcają czas na badanie tempa jego narastania. W ten sposób przynajmniej oni mają pracę. Przybywa więc takich bezproduktywnych zajęć, jak liczenie ilości bezrobotnych i ich profilowanie. To się nazywa „gospodarka oparta na usługach”. Powinno zaś nazywać się „gospodarką fikcji”. Właśnie w Wielkiej Brytanii wyliczono, że automatyzacja zlikwiduje 11 mln miejsc pracy. Nie 10 ani 9 milionów, tylko 11. Warto znać takie liczby. Dzięki nim mamy konkret, nad którym mogą się pochylić politycy. Ludzie normalni, których nic takie liczby nie obchodzą i tak znają z góry wynik tego „pochylania się”. Społeczeństa będą nadal zaciskać pasa, a obciążenia podatkowe pracy będą coraz droższe. Kto wie – może nawet osiągniemy ideał: praca człowieka będzie zbyt droga, by ktokolwiek mógł sobie na nią pozwolić ;-).

 Jest nadzieja dla sparaliżowanych. Uszkodzony rdzeń kręgowy jednak można odbudować! Dokonali tego polscy lekarze, wykorzystując prace Brytyjczyka, prof Raismana. Ten naukowiec porównał pierwszy krok pacjenta z odtworzonym rdzeniem do pierwszego kroku człowieka na księżycu. Ale to nawet bardziej przełomowe, gdyż dotąd wydawało się zupełnie niemożliwe. Niestety jak na razie osiągnięciem jest odzyskanie czucia w nogach, pozwalające na bardzo ograniczone poruszanie się. Na dodatek uszkodzenie rdzenia nie było zbyt duże, a dodatkowa rehabilitacja jest bardzo intensywna. Nie jest to więc cudowny lek dla wszystkich sparaliżowanych. Pewnie dlatego lekarze z Wrocławia byli bardzo ostrożni i nie robili z tego sensacji. Do czasu, gdy reportaż o tym osiągnięciu nadało BBC. Informacja jest bardzo „brytyjsko-centryczna”. Podkreśla się rolę prof. Raismana i finansowanie badań przez brytyjską fundację (choć przecież nie tylko oni dali pieniądze). Nie można tej informacji zarzucić kłamstwa, ale po kolejnych publikacjach widać, jak to zostało odebrane (vide np. theguardian.com). Nawet z pacjenta zrobiono Bułgara. O co tym Brytyjczykom chodzi? Mają jakieś kompleksy, czy co? Chcą nas okraść tak samo, jak okradziono z należnej sławy polskich matematyków, którzy złamali kod Enigmy?

 



 

Na dzień 5 listopada był wyznaczono „Marsz miliona masek”. Największe protesty „anonimowych” odbyły się w Londynie. Jednak i tam do miliona było jeszcze daleko.... Ruch ten nie ma przywódców, oficjalnego członkostwa, ani wykrystalizowanych zasad działania. Jego celem jest sprzeciw wobec pozakonstytucyjnych działań rządów, które są postrzegane jako główne źródło ucisku.

Główne media solidarnie przemilczały te protesty. Obszerną relację nadała rosyjska telewizja rt.com. W Polsce odzew na apele organizatorów były niewielkie. We Wrocławiu wszystkich demonstrantów było pewnie z 10 (ale przynajmniej odbyła się transmisja w internnecie).

Z ogólnopolskich telewizji chyba tylko tvp.info przedstawiło problem – na dodatek traktując demonstrantów jak chuliganów:

 Rzeczniczka Scotland Yardu powiedziała gazecie „Evening Standards”, że „ludzie mają prawo do swoich codziennych zajęć w Londynie, do powrotu po pracy do domu bez poczucia strachu. – Nie możemy tolerować przemocy w centrum Londynu i operacja policji ma zapewnić bezpieczeństwo dzisiejszej nocy – oświadczyła.

W sumie aresztowano 10 osób i to za jakieś drobne wykroczenia.

Bez informacji nie ma terroru. Internet daje terrorystom nieograniczone wprost możliwości. To w internecie są publikowane filmy z egzekucji wykonywanych przez islamistów. Nie ma dyskusji redakcyjnych, ani cenzury...

Na szczęście większość użytkowników internetu okazują się być mniej zafascynowanymi przemocą, niż amerykańskie media (to dzięki nim byle łachudra staje się bohaterem po zamordowaniu odpowiedniej ilości osób). Zdjęcia i filmy nie są powielane i masowo rozpowszechniane.

Ostatnio akt terroru z wykorzystaniem mediów społecznościowych miał miejsce w Meksyku. Gangi porwały i uśmierciły dziennikarkę społeczną, która prowadziła internetową walkę przeciwko kartelom narkotykowym w północno-wschodnim Meksyku. Pisała pod pseudonimem, a jej dane osobowe były nieznane. Mimo to sprawcy odkryli jej tożsamość, uprowadzili, a następnie brutalnie zamordowali. Dzień po uprowadzeniu, 16 października, z konta dziennikarki została wysłana na Twittera wiadomość – Przyjaciele i rodzino, moje prawdziwie imię to Maria Del Rosario Fuentes Rubio. Jestem lekarzem. Dziś moje życie dobiegnie końca. – Kolejna wiadomość stanowiła ostrzeżenie dla wszystkich, żeby nie popełnili takiego samego błędu jak dziennikarka, bowiem zagrożenie jest bliżej niż mogą się tego spodziewać. Kolejne wiadomości to dwa zdjęcia, na których kolejno najpierw widać kobietę patrzącą wprost do kamery, a następnie leżącą na ziemi z raną postrzałową twarzy. Potwierdzono, że fotografie przedstawiają Felinę.

Kiedy zostawiamy nasz pojazd na miejscu postojowym, aplikacja operatora parkingu zaczyna naliczać nam opłatę. Ale po wejściu do sklepu nasz smartfon zostaje wykryty przez umieszczony tam Beacon – urządzenie, które z pomocą technologii Bluetooth komunikuje się z komórkami z małej odległości. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki aplikacja parkingowa łączy się z aplikacją sklepu i płatność za bilet przejmuje na siebie jego właściciel. Wszyscy są zadowoleni – właściciel, klient i parking. To rozwiązanie produkuje firma młodych Polaków z Krakowa. Więcej informacji na temat ich sukcesu znajdziesz na portalu forsal.pl.

Dwa bardzo pożyteczne rozwiązania technologiczne: ułatwiający anonimowość tor oraz kryptowaluta bitcoin są podstawą budowy czarnego rynku w internecie. Chyba pierwszym (a przynajmniej najgłośniejszy) serwisem umożliwiającym nielegalny e-commerce był Silk Road. Po jego zamknięciu przez FBI, rozkwitły inne tego typu serwisy. Największe to Silk Road 2.0, Agora i Evolution.

 

 

 

Digital Citizens Alliance (DCA) na podstawie analizy 18 rynków kryptograficznych szacuje, że tylko w bieżącym roku ilość transakcji wzrosła z 41tys. Do 66 tys. miesięcznie.

 

Firma Apple propaguje platformę płatności Apple Pay (na bazie technologii NFC) wbudowany w system iOS 8.1. Jednak nie wszyscy sprzedawcy są zadowoleni z tego, Apple chce być pośrednikiem w procesie zakupu towarów. Niektórzy z przedsiębiorców mają w planach forsowanie własnych rozwiązań zastępujących karty płatnicze. Dużego rozgłosu nabrała decyzja sieci aptek CVS o rezygnacji z płatności zbliżeniowych. Będą oni wdrażać własny system CurrentC. Co najmniej dziwne jest zdziwienie autora notatki na ten temat: CurrentC ma wykorzystywać… kody QR. Tak, nie żartuję – alternatywą dla prostych płatności zbliżeniowych ma być toporna forma skanowania kodów. Przy zakupie, specjalny terminal wyświetli odpowiedni kod, który musimy zeskanować my. Po tym, na ekranie naszego telefonu pojawi się kod, który zostanie zeskanowany przy kasie i… voila! A teraz najlepsza część. Usługa nie będzie połączona z kartą kredytową, tyko bezpośrednio z naszym kontem. Ma to na celu ominięcie opłat dla sieci płatnościowych Visa oraz Mastercard.

Być może autor tych słów nie wyobraża sobie życia bez kart kredytowych. Jednak na całym świecie ludzie myślą o tym, jak się uwolnić od tych zniewalających systemów.

Firma Apple wydała oświadczenie po decyzji CVS: Informacje zwrotne od klientów i sprzedawców korzystających z Apple Pay są zdecydowanie pozytywne i entuzjastyczne. Pracujemy nad tym, aby uzyskać jak najszersze wsparcie tych bezpiecznych i chroniących prywatność płatności przez handlowców. Już w tej chwili zalety systemu zachwycają klientów w ponad 220,000 miejscach.

Spada dynamika rozwoju Google. Wśród przyczyn wskazuje się na zmiany zachowań użytkowników internetu. Coraz więcej jest aplikacji ułatwiających poruszanie się w gąszczu informacji. Chcąc coś kupić, możemy skorzystać z platformy aukcyjnej, porównywarki cen, stron branżowych czasopism. Wszystkie te ścieżki wiodą do celu z pominięciem ogólnych zapytań, będących okazją do wyświetlenia reklam.

Rośnie także świadomość konsumentów i tradycyjna reklama powoli traci na znaczeniu.

Sukces Google'a wiązał się z odejściem od nieefektywnej reklamy masowej (skierowanej do wszystkich) ku reklamie kontekstowej (skierowanej do osób zainteresowanych). Dalsze zmiany w tym kierunku prowadzą do content marketingu, gier reklamowych oraz innych sposobów uczynienia z reklamy informacji pożądanej przez odbiorcę. Google z pewnością nie jest pionierem takich przemian, a nawet można się zastanawiać, czy za nimi nadąża. Zmiany te są związane z dążeniem ku większej wolności i świadomości odbiorców – przeciwnie do szczegółowego „profilowania” odbiorców, czy warunkowania dostępu do informacji obejrzeniem reklamy (vide zmiany na Youtube).

 

Kolejną zmianą związaną z rozwojem internetu jest bunt przeciw korporacyjnym systemom sprzedaży. Rozwój systemów CRM i telemarketingu przekroczył granice akceptowalności. Wyszkoleni we wciskaniu kitu telemarkieterzy są gorsi od domokrążców. Chroni się jednocześnie dostęp do ludzi kompetentnych, których praca jest bardziej cenna. Jeśli dokonalibyśmy eksperymentu polegającego na oddzwonieniu do firmy, w poszukiwaniu informacji wciskanej nam przez telemerketing, to w wielu przypadkach trudno jest uzyskać jakiekolwiek informacje. Lepiej więc poświęcić czas na samodzielne poszukiwanie informacji w internecie. Coraz więcej zamówień pochodzi od klientów, którzy samodzielnie dokonali wyboru i wiedzą dokładnie czego chcą. To wymusza otwieranie się firm i umożliwienie klientom dotarcie wprost do osób z merytoryczną wiedzą (inżynierów). Nietrudno zauważyć, że te zmiany niwelują przewagę, jaką duże korporacje uzyskały nad małymi firmami.

Prawdziwą rewolucję może jednak przynieść dopiero odejście od modelu milionów mrówek pracujących na hegemona w zamian za ułatwienie w korzystaniu z dostępnych zasobów. Sytuacja w której twórcy treści uzyskują na rynku nieporównywalnie mniejsze korzyści niż pośrednicy między twórcą i odbiorcą nie jest normalna i nie będzie trwać wiecznie.

Po co próbować włamywać się do serwisów Google, Apple czy Facebooka, skoro użytkownicy tych samych haseł używają na różnych innych, dużo słabiej zabezpieczonych stronach. Korzystając z tego hakerzy tworzą olbrzymie zbiory haseł i kradną dane. W ten sposób przechwycono zdjęcia i filmy wysyłane przez Snapchat. Taki sam atak nastąpił też ostatnio na serwis Dropbox.
We wrześniu, rosyjscy hakerzy opublikował listę 5 milionów haseł do różnych dostawców usług poczty elektronicznej, w tym Gmail. Wiele z tych kont zostało już zamknięte, albo ma zmienione hasła. Ale ten zbiór nadal pozostaje użyteczny do dalszych ataków.

 

Wniosek jest prosty: chcąc chronić dane w internecie, stosuj różne hasła i często je zmieniaj.

 Wczoraj miał miejsce Europejski Dzień Protestu przeciw TTIP, CETA i TISA (European Day of Action against TTIP, CETA & TiSA). Media je przemilczały. Poza oczywiście blogami oraz Russia Today: (#NoTTIP: Mass protests slam US-EU trade deal as 'corporate power grab). Te tajne układy niosą ze sobą wiele zagrożeń dla suwerenności poszczególnych krajów, wolności obywatelskich i działalności gospodarczej. W Polsce temat ten jest śledzony między innymi przez Marcina Maja z Dziennika Internautów. Ostatnio opisywał on jak nasz rząd stara się przeciwdziałać skutkom prawa dostępu do informacji:”Rodzi się TTIP, a MSZ chce więcej tajemnicy dyplomatycznej”.

 

Wśród zagrożeń dla UE (i Polski) należy wymienić:

1. Korporacje będą mogły pozywać nasz rząd, jeśli uznają, że przyjęte regulacje im szkodzą (na przykład odstąpienie od eksploatacji łupków może okazać się niemożliwe – bez względu na wielkość szkód dla środowiska).

2. Polacy mogą zostać wystawieni w wielu obszarach na działanie systemu prawnego USA (czym to grozi – pierwszy z brzegu przykład: Przejęto 5 tys. domen wskutek niejawnego wyroku, który nie dotyczył nawet właścicieli)..

4. Zagrożone są regulacje:

- chroniące rynek żywności (będziemy jedli jeszcze gorsze śmieci niż teraz),

- dotyczące ochrony środowiska,

- chroniących pracowników (płace prawdopodobnie spadną).

5. Układ stanowi wielkie zagrożenie dla ochrony danych osobowych (w USA prawo jest w tym względzie bardziej liberalne) i ochrony prywatności.

6. Europa może zostać zalana roślinami GMO, a europejskie rolnictwo zostanie zniszczone.

7. Prawo patentowe w branży IT może doprowadzić do likwidacji małych przedsiębiorstw tworzących software (to Polski dotyczy w sposób szczególny).

To są jedynie obawy na podstawie przecieków i dotychczasowych kontrowersji. Obawy uzasadnione tym, że neocjacje zostały utajnione.

Drukarki 3D umożliwiają produkcję broni palnej w warunkach domowych. Koszt: jedyne 1200 dolarów. Druk 3D to jedna z dwóch technologii (obok waluty kryptograficznej), która może zmienić rzeczywistość w której żyjemy w sposób, jaki się nawet nie spodziewamy. Na ogół będą to zmiany pozytywne. Jednak ułatwienie dostępu do broni trudno do nich zaliczać. Zagrożenie jest większe, niż przy liberalizacji prawa do posiadania broni. Pistolety z drukarek 3D będą bez numerów seryjnych i można je projektować w taki sposób, że nie będą kształtem przypominać tradycyjnej broni (zwłaszcza po rozłożeniu na części). Będzie więc to wymarzona broń terrorystów – złożona w dużym stopniu z tworzywa sztucznego.

Już w tej chwili można zakupić obrabiarkę numeryczną umożliwiającą produkcję aluminiowych części do broni automatycznej AR-15 (wojskowa nazwa M16):

 


 We współczesnych amerykańskich filmach jako nagroda za męstwo bohatera równie często jak miłość pięknej dziewczyny pojawia się obywatelstwo USA. Przynależność do „wolnego świata” i wspólnoty największej (i jedynej potęgi).

Tymczasem aż 9tysięcy Amerykanów w ostatnich latach zrzekło się obywatelstwa. Tylko w pierwszej połowie bieżącego roku liczba ta przekroczyła 1,5tys.

Podobno przez układ FACTA, który pozwala Amerykańskim służbom tropić podejrzanych o bycie obywatelem USA na całym świecie. Polska także podpisała taki układ. Media piszą, że „umowa podpisana przez rząd pozwala podatnikom przekazywać do USA informacje bez naruszania zapisów polskiego prawa (np. ustawy o ochronie danych osobowych)”.

Miejmy nadzieję, że nie pojawią się następne umowy – na przykład pozwalające torturować ludzi, bez naruszenia stosownych traktatów ;-).

Jeszcze w czasach, gdy w „zamówieniach publicznych” królowała firma „Prokom”, powstał system obsługi wyborów, stworzony przez podwykonawcę Prokomu (inaczej wówczas się nie dało), firmę Pixel. Początki były trudne, ale w końcu system zaczął działać sprawnie. Aż tu nagle 28 listopada 2013 roku Krajowe Biuro Wyborcze (KBW) ogłasza zamówienie na „Zaprojektowanie, wykonanie, wdrożenie kompleksowego systemu informatycznego Platforma Wyborcza 2.0 (PW2) wraz z administrowaniem, utrzymaniem, rozbudową i modyfikacją systemu”. Postępowanie jednak kończy się unieważnieniem wskutek protestów.

 

Zamiast ponowić postępowanie, KBW zamawia „zaprojektowanie i wykonanie witryn internetowych wyników głosowania i wyników wyborów wraz z prowadzeniem i administrowaniem”. Wygrywa spółka Nabino z ofertą na ponad 200tys. Następnie zamawia moduł dla wyborów samorządowych dla tej platformy za ponad 400tys. Wynik postępowania ogłoszono 4 sierpnia 2014. W trzy miesiące nie da się zbudować solidnego systemu informatycznego. To po prostu nierealne. Najbliższe wybory będą więc testem beta nowego systemu. Przedsmak mieliśmy w wyborach uzupełniających. Media donosiły o kłopotach PKW z systemem informatycznym.

 

Testowanie już się rozpoczęło, gdyż komisje zaczynają rejestrować kandydatów. Muszą działać po omacku, gdyż PKW uważa, że program do rejestracji kandydatów jest nowy, ale wydaje się prosty, więc szkolenia nie będzie. Jak większość programów informatycznych – po jego poznaniu wydaje się prosty. Ale widać, że jest nie dopracowany i użytkownicy nie do końca rozumieją, co on robi.

 

Najważniejsze jednak pytanie brzmi: PO CO zbudowano PW2? Widocznie były jakieś fundusze do zutylizowania.

 

Inżynier IT to młody biały mężczyzna. Taka jest norma. Tymczasem jedno z kluczowych funkcji inżynierskich w Google pełni pochodząca z Iranu Parisa Tabriz. Nosi ona tytuł „księżniczki bezpieczeństwa” ("Security Princess") i odpowiada za bezpieczeństwo użytkowników przeglądarki Google Chrome. Tytuł "Security Princess" Parisa wymyśliła, bo inżynier bezpieczeństwa informacji było zbyt nudne. .
Na początku tego roku, Google stał się pierwszym w Dolinie publikować dane na różnorodność swoich pracowników. Wykazały one, tylko 30 z każdych 100 pracowników to kobiety.

 

Działania na rzecz różnorodności są w Dolinie Krzemowej popularne. W Google na 100 osób 30 to kobiety. Oczywiście nie ma mowy o tym, aby zatrudniać dziewczyny tylko dla statystyki. Jednak pewne preferencje dla kobiet są faktem. Business Insider też nie opublikował tekstu na temat Parisy Tabriz z uwagi na jej niezwykłe osiągnięcia, tylko dlatego, że jest zaprzeczeniem stereotypów.