Prezydent Duda jest nie do zaakceptowania dla establishmentu w Polsce. Pokazuje to jasno reakcja na jego wypadek. Wywołał on falę kpin i wyrazów ubolewania – że tylko tak się to skończyło (i nie było tam jakiejś brzozy). Po raz kolejny też „elita” pokazała, że jej zdaniem człowieka kulturalnego różni od chama umiejętność wyrażania nienawiści bez inwektyw i w sposób bezpieczny z prawnego punktu widzenia. Falę podłych komentarzy podsumował dziennikarz „Rzeczpospolitej” pisząc: „Takie sytuacje jak wypadek #PAD szybko pozwalają na TT stwierdzić, kto ma klasę, a komu jej brak”. Ale to nie jest tylko kwestia klasy. Taka fala nienawiści może prowadzić do zbrodni – czego już raz w III RP doświadczyliśmy. Trudno jednak zgodzić się w pełni z opinią Marcina Makowskiego: Gdyby podobna rzecz stała się w limuzynie Baracka Obamy, cała Ameryka zostałaby postawiona na nogi, a każdy dziennikarz, który w takich okolicznościach zacząłby kpić z losów prezydenta, wyjęty poza nawias swojego zawodu.
Ale nie w Polsce, która coraz bardziej dziczeje, i coraz mniej możemy na to poradzić. Zła publicystyka wypiera dobrą - to dewiza panującego powszechnie prawa Lisa-Kuźniara. Jeśli każdy z nas jakimś ponadludzkim wysiłkiem nie zmusi się do odrobiny powściągliwości, grozi nam wojna domowa.
1. Nie mają sensu porównania do USA. Tam mamy akurat do czynienia z podobną falą hejtu wobec Donalda Trumpa. Facebook nic chciał nawet usunąć profilu wzywającego wprost do jego zabicia. Paul Craig Roberts zastanawia się, czy już nie jest szykowany zamach na niezależnego kandydata. Amerykański prezydent to osoba najlepiej chroniona na świecie. Ale póki jest kandydatem – wszystko może się zdarzyć. Różnica między Polską i USA polega na tym, że tam częściej morderstwa polityczne są efektem spisku.
Echo fali nienawiści wobec Trumpa dociera do Polski, gdzie tak jak w USA stanie po „słusznej” stronie zwalnia z myślenia. Można na przykład spotkać taką krytykę: „Faktycznie, w wypowiedziach Trumpa trudno doszukać się jakiejś całościowej wizji, a na ten sam temat potrafi powiedzieć dwie zupełnie przeciwstawne rzeczy. Przykładem jest choćby Ukraina, którą latem zeszłego roku nazwał problemem Europy i uznał, że stosunki z Rosją są ważniejsze, zaś miesiąc później skrytykował państwa europejskie za to, że nie udzieliły Kijowowi większej pomocy”. Dlaczego opinie, że to sprawa Europy i to Europa powinna skutecznie pomóc Ukrainie mają być ze sobą sprzeczne – nie wiadomo.
Prawdziwą winą Trumpa jest jedynie to, establishment nie ma go na smyczy, a w centrum ataku na niego stoi Washington Post. Ta gazeta jest wyrazicielem opinii elit zależnych od Wall Street.
2. To czy wojna domowa jest w Polsce realnym zagrożeniem, nie wynika z istnienia dwóch skrajnie wrogich obozów politycznych. Taka wojna jest możliwa wyłącznie w państwie skrajnie słabym. Rząd Prawa i Sprawiedliwości ma silny mandat społeczny, ale słabych i strachliwych polityków. Gdyby było inaczej, obecną falę nienawiści wykorzystano by do tego, aby jasno powiedzieć, że nie życzymy sobie obcych ingerencji w nasze sprawy (nawet ze strony „przyjaciół”) w sposób który można odczytywać jako wsparcie dla bandy wichrzycieli.