W Niemczech – w miejscowości Wuppertalu powstała „policja szariatowa”. Kilku ludzi chodziło po mieście i napominało do przestrzegania prawa szariatu.
W niemieckiej prasie – bez wyjątków – oburzenie. Piszą między innymi, że władza w Niemczech należy do państwa i żadna organizacja nie może sobie uzurpować prawa do jej sprawowania. Ale głosić napomnienia przecież można – wolność słowa w wolnym kraju. Jeśli to zostanie uzupełnione obcinaniem głów największym grzesznikom przez „nieznanych sprawców”, to skuteczność misjonarska może okazać się nadzwyczajna. Niektórzy publicyści uważają, że wybryk w Wuppertalu przyszedł w samą porę i społeczeństwo ma czas aby znaleźć środki zaradcze. To zależy także od tego, ilu rzezimieszków z niemieckim paszportem doskonali obecnie swój zbrodniczy kunszt w ramach ISIL w Iraku.
Porażkę „multikulti” politycy ogłosili już 3 lata temu. W tym roku pojawiło się szereg publikacji pokazujących zwyrodnienie muzułmanów (fala gwałtów w Szwecji, czy „wypożyczalnia dzieci” dla pedofilów w Wielkiej Brytanii). Nie słychać jednak o jakichś stanowczych środkach zaradczych. Czy liberalne państwa mogą znaleźć skuteczną receptę na rozwiązanie tego problemu?