Katastrofa smoleńska nadal czeka na rzetelne wyjaśnienie. Obecna „mądrość etapu” każe nam wierzyć, że Putin wrogiem Polski jest, a przed wyborami politycy PO są nawet skłonni postawić w centrum stolycy pomnik dla uczczenia ofiar katastrofy. Jednak w istocie nic się nie zmieniło. Zespół Laska działa jak działał, a to co dla jednych jest osobistą tragedią i „narodową katastrofą”, dla innych jest obiektem kpin.
Wspomniany zespół opublikował ostatnio opracowanie, mające na celu zdyskredytowanie profesora Biniendy i jego badań.
To nie jest polemika, która prowadzi do odkrycia prawdy, ale właśnie dyskredytowanie. Już samo to skłania do refleksji. Ale to nie jest najistotniejsze. Dla osób nie będących specjalistami pojawia się problem zaufania do stron konfliktu. Kiedy musimy zawierzyć jednej ze stron, pytania o rzetelność, kulturę osobistą i wierność naukowemu etosowi są jak najbardziej na miejscu. I tu niestety (albo stety) nie ma żadnej wątpliwości. O współpracowniku zespołu Laska wiele mówią jego wpisy na blogach. Mała próbka tej „tfu-rczości”.
1) "Ponadto od tenisa ważniejsze są dla nich rocznice głupoty smoleńskiej, popieranie Jarosława, wspieranie antyeksperckiej komisji Macierewicza. To są ludzie, którzy mentalnie reprezentują nasz zaścianek. Poczekać wystarczy tylko do momentu, gdy w końcu zatrzymają się na przysłowiowej brzozie i skończy się ten pseudolot ku tenisowej chwale." (to o Agnieszce Radwańskiej)
2)„Niestety plujący jadem Gargamel potrafi spie*dolić każde święto narodu polskiego. Ja rozumiem, że dla niego prawdziwym świętem patriotycznym jest celebracja makabreskowej miesiączki smoleńskiej każdego dziesiątego miesiąca, czy odsłonięcie obrzydliwego pomnika T(r)upoleva z kołami od Poloneza (należy również zważyć na karykaturalne położenie skrzydeł w owym szkaradztwie. [...]. To, że rozumiem w tej kwestii pana Jarosław Polskę Zbaw nie oznacza, iż takie postępowanie jest godne akceptacji, tudzież naśladowania. Wręcz przeciwnie, to trzeba tępić niczym karaluchy na stole kuchennym. Niestety te posmoleńskie i toruńskie żmije uwielbiają rozsiewać po kraju jad gloryfikujący prawdziwe, jak i wyimaginowane przez ich uciemiężone umysły klęski narodowe. W tym miejscu czas powiedzieć basta, wysiadam z tego psychodelicznego pociągu”.