Francuskie kino odważnie podejmuje rozpoczęty przez francuską rewolucję proces rozkładu naszej cywilizacji. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że francuski festiwal w Cannes wygrywa francuski film o francuskich lesbijkach. Według polskich mediów to jest „wielkie kino”. Trybuna Ludu donosi, że film „ delikatnie opowiada o młodości”, a tytuł biograficznej książki, która była podstawą scenariusza został przetłumaczony jako „Niebieski to najcieplejszy kolor". Tytuł ten powinien raczej brzmieć „Niebieski jest najgorętszy” (Blue is the Warmest Colour) - gdyż odnosi się do koloru włosów „gorącej” dziewczyny, a miłość jest na tyle „delikatna”, żeby mogło to pójść w kinach w kategorii od 17 lat. Autorka książki używa określenia „lesbijskie porno” - uważając, że nie byłoby o czym mówić, bo to tylko kilka minut w długim filmie, gdyby nie sposób prezentacji tej sceny przez reżysera.
Ciekawe, czy Lechu jest jeszcze w Cannes. Może by coś powiedział o miejscu zboczonych (w ostatniej ławie, a nie w przednich rzędach - a nawet jeszcze za murem).
PS. Słowo na „k” w tytule pochodzi od „kultura”.