Dla Niemców to niepojęte. Niemiecka gazeta wyraża nadzieję, że Szydło wykorzysta niespodziewany sukces i „uwolni się od swego mocodawcy Kaczyńskiego”, a zamiast „głupich narodowych żądań wysunie pragmatyczne i proeuropejskie“, bo „sukces Polski w dalszym ciągu zależy zarówno od potężnych funduszy z Brukseli, jak i od ogromnych inwestycji zagranicznych“.
Mając taką historię jaką mają Niemcy, można dojść do wniosku, że kierowanie się narodowym interesem jest głupie. Choć w praktyce widać, że akurat o swój interes Niemcy zazwyczaj dbać potrafią. Skoro jednak postanowili zlikwidować swoje narodowe państwo, przeszkadzać im w tym nie ma sensu (na przykład przejmując część zaproszonych przez nich uchodźców).
Niestety wygląda na to, że najczarniejszy sen Niemców może się nad Wisłą spełnić. Rzutem na taśmę proniemieckie władze Polski uchwaliły ustawę kładącą kres „głupim narodowym żądaniom”, które są jak „kij w szprychy globalnych negocjacji”. Chodzi o to, że w protokole z Kioto przyjęto jako bazowy dla wyliczenia redukcji CO2 rok 1988. Polska wskutek transformacji ma od tego czasu redukcję rzędu 30% i nie za bardzo jest jak ją karać za brak „sukcesów”. No więc wielcy tego świata zebrali się i uradzili, aby zmienić zasady gry i wprowadzić odpowiednie poprawki niekorzystne dla Polski. Wspomniana wyżej ustawa „upoważnia” Prezydenta do ratyfikacji tych poprawek (poprawka dauhańska). Prezydent zaś wykorzystując okres końca kadencji sejmu po prostu wyrzucił to do kosza. Najwyraźniej „król Europy” spóźnił się ze swymi radami: że wszyscy bez wyjątku muszą pracować, by utrzymać pozycję polski w Europie.
Na podstawie dotychczasowych działań Prezydenta Dudy można wnioskować, że z tym może być problem. Przede wszystkim zwraca uwagę działanie tyleż efektywne co dyskretne. Duda nie zwołał konferencji prasowej, by ogłosić jaki on to jest mocny i że się postawi Niemcom w ich promocji „globcio”. Po prostu dyskretnie potargał antypolskie regulacje, a do Pani Merkel może się nadal przyjaźnie uśmiechać zapewniając o szczerej przyjaźni. To takie proste, ale jak dotąd wydawało się w Polsce niewyobrażalne. Tak trzymać Panie Prezydencie.
Tak przy okazji „globcio”: front walki postepowców ze zdrowym rozsądkiem zaczyna pękać:
Większość polityków uznaje dziś taki pogląd za tak zupełnie nie do przyjęcia, że aż szalony, a nawet karygodny. A jednak korzyści płynące z dwutlenku węgla nie są nawet kontrowersyjne w kręgach naukowych. […]
Fakt, że większe emisje dwutlenku węgla pobudzają rozwój roślin - nie jest niczym nowym i jest omawiany w raportach Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (Intergovernmental Panel on Climate Change, IPCC). Dane satelitarne wskazują, że od 1982 r. nastąpił 14-proc. wzrost ilości zielonej roślinności na ziemi, że stało się tak we wszystkich ekosystemach, ale szczególnie na suchych, tropikalnych obszarach, i jest to w dużej mierze efekt emisji dwutlenku węgla spowodowanych przez człowieka. W ubiegłym tygodniu ukazał się obszerny raport pod tytułem „Dwutlenek węgla - dobra nowina” sporządzony dla brytyjskiego think tanku Global Warming Policy Foundation przez niezależnego amerykańskiego naukowca Indura Goklany’ego i opatrzony wstępem przez Freemana Dysona. Raport przeszedł gruntowne recenzje specjalistów, podobnie jak niemal cała bogata literatura, do której się odnosi. (Dla pełnej jawności przyznaję, że pomagałem redagować ten raport.) Goklany wskazuje, że podczas gdy korzyści z dwutlenku węgla są ogromne i już obecne, to szkody są nadal kwestią spekulacji i niemal wszystkie mają nastąpić w odległej przyszłości. [...] Warto pamiętać, że komercyjne szklarnie kupują dwutlenek węgla, by pobudzić wzrost roślin, zatem ta reakcja wzrostowa jest dobrze znana - i dopiero gdy CO2 osiągnie pięciokrotnie większe stężenie niż obecnie, korzyści się wyrównają. Jak zauważył Patrick Moore, takie były normalne poziomy dwutlenku węgla przez większą część historii Ziemi. Ponadto setki „eksperymentów na wolnym powietrzu” pokazały, że zwiększony poziom dwutlenku węgla podnosi plony na otwartych polach. Zatem dość łatwo można obliczyć, jak bardzo emisje dwutlenku węgla wspomagają światowe rolnictwo: rocznie przynoszą zyski rzędu ok. 140 miliardów dolarów, czyli jak dotąd dały w sumie 3 biliony dolarów. […] W istocie te sumy mogą być niedoszacowane: eksperymenty pokazują, że uprawy rolne zwykle zyskują bardziej niż chwasty (większość upraw cechuje się czulszym mechanizmem fotosyntezy zwanym C3, natomiast w większości chwastów zachodzi mniej czuła fotosynteza typu C4). Większy poziom dwutlenku węgla podnosi odporność na suszę u roślin, z korzyścią dla suchych regionów, takich jak Sahel w Afryce, który w ostatnich dekadach znacząco się zazielenił. […] W tym momencie wpływ umiarkowanego ocieplenia, jakie mieliśmy w latach 80. i 90. XX w. jest też pozytywny: nieco mniej przedwczesnych zgonów, które częściej zdarzają się przy zimnej niż przy ciepłej pogodzie, nieco dłuższe okresy wegetacji roślin itd. Artykuł opublikowany w ubiegłym tygodniu kończy się konkluzją, że jeśli Ziemia znacząco się ociepli, to strefa deszczowa w Chinach przesunie się na północ, wzrosną opady na suchej północy i zmaleją powodzie na gorącym południu. Poza tym ludzka zdolność do adaptacji oznacza, że potrafimy czerpać korzyści i unikać szkód. Sporządzane przez IPCC prognozy ocieplenia obejmują możliwość, że do końca tego stulecia będziemy nadal cieszyć się korzyściami netto, gdy świat będzie (jak stwierdza raport) od trzech do szesnastu razy bogatszy na głowę mieszkańca.