Amerykanie żartują, że jedna rzecz jednoczy cały naród: nienawiść do Martina Shkreliego. Ten młody finansista założył firmę Turing Pharmaceuticals, która zakupiła od Impax Laboratories prawado produkcji ratującego życie leku przeciwpasożytniczego Daraprim za kwotę 55 mln USD. Następnie Martin Shkreli podniósł cenę tego leku z $13.50 do $750 (50 razy!). Spotkała go za to taka fala hejtu (jest on bardzo aktywny na Twitterze), że okrzyknięto go najbardziej znienawidzonym człowiekiem Ameryki.
Martin Shkreli nie spoczął na laurach, tylko kupił upadającą firmę farmaceutyczną, prowadzącą badania nad lekiem na raka KaloBios. Akcje tej firmy wzrosły w ciągu tygodnia 4000 procent. Jednak po aresztowaniu (w innej sprawie – związanej z oszustwami finansowymi) Shkreliego, firma upadła.
W miniony czwartek kontrowersyjnego biznesmena przesłuchiwała go wysoka komisja Kongresu. Na każde pytanie Shkreli odpowiadał z ironicznym uśmiechem: za radą prawników odmawiam odpowiedzi na to pytanie. Odpowiedział jedynie na pytanie o to, czy członek komisji dobrze wypowiada jego nazwisko – co zostało skwitowane komentarzem: jednak umie pan odpowiedzieć na jakieś pytanie. Shkreli nie pozostał dłużny i już po przesłuchaniu nazwał na Twitterze członków komisji imbecylami.
Magazyn „Forbes” opublikował obszerny artykuł w którym ekspertka radzi Shkreliemu jak przestać być najbardziej znienawidzonym człowiekiem na planecie. Między innymi zaleca jakąś terapię i zaprzestanie aktywności na Twitterze.
Sprawa niespotykanej dotąd podwyżki ceny leku wywołała dyskusję na temat polityki cenowej firm farmaceutycznych. Rzadziej zwraca się uwagę na rolę prawa patentowego i własności intelektualnej. Ten lek nie jest nowy (ma blisko pół wieku) ani drogi w produkcji. Wyłącznie prawa własności powstrzymują rozwój konkurencji.
Najciekawszym jednak aspektem tej historii jest to w starciu z młodym biznesmenem walą się kanony „wolnego rynku”. Czegóż to chcą od Shkreliego kongresmeni, politycy i dziennikarze? Przecież on działa dokładnie tak, jak według tych autorytetów działać należy: chciwość jest dobra, prawo własności święte a popyt i podaż regulują wszystko. Może by tak jakieś ekonomiczne autorytety wzięły w obronę biznesmena?
Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której całą ludzkość obejmuje pandemia śmiertelnej choroby, na którą lek posiada jeden tylko producent. Może on ustanowić dowolną cenę – na przykład tysiąc dolarów za tabletkę. Bardzo szybko stanie się on właścicielem wszystkiego i panem życia i śmierci każdego człowieka. Zgodnie ze świętymi prawami rynku.