Centralny bank w większości krajów jest własnością państwa. Jednym z niewielu wyjątków jest amerykański Bank Rezerwy Federalnej – w skrócie FED. Walka bankierów o założenie prywatnego banku centralnego w USA jest głównym motywem słynnej już książki Songa Hongbinga „Wojna o pieniądz”. Postulat nacjonalizacji tego banku brzmi więc nieomal jak hasło rewolucyjne. Jednak pojawia się on coraz częściej.

Na amerykańskiej stronie poświęconej kryzysowi ekonomicznemu, wyliczono 14 powodów, dla których powinna nastąpić nacjonalizacja tego banku:

  1. Konstytucja USA mówi, że tylko rząd federalny ma prawo emisji pieniądza.

  2. Nacjonalizacja umożliwi odejście od emisji pieniądza opartego na długu.

  3. Zmniejszenie kosztów obsługi długu (odsetki od obligacji kupionych przez FED) umożliwi zmniejszenie podatków.

  4. Po znacjonalizowaniu Rezerwy Federalnej nie byłoby więcej deficytów budżetowych. Jeśli okresowo wpływy z podatków byłyby zbyt małe, rząd po prostu „dodrukowałby” pieniądze na niezbędne wydatki.

  5. Natychmiast można zmniejszyć dług publiczny o 1,6 biliona dolarów. Jest kwota, która pojawiła się w bilansie Rezerwy Federalnej w wyniku kreacji pieniądza („z niczego”)

  6. Nacjonalizacja FED daje szansę na spłatę całego zadłużenia USA (w obecnym systemie to nierealne).

  7. Można też wyeliminować spłaty odsetek od długu narodowego (setki miliardów rocznie).

  8. Wbrew powszechnej opinii FED nie chroni przed inflacją - wraz z jego powstaniem inflacja zaczęła się dynamicznie zwiększać:

  9. Rezerwa Federalna tworzy warunki do powstawania baniek finansowych.

  10. FED w roli organizacji kierującej polityką finansową się nie sprawdza. Jest odpowiedzialny za Wielki Kryzys oraz - przynajmniej częściowo – za kryzys rou 2008.

  11. Po likwidacji FED można by z czasem dojść do mocnego pieniądza (nie opartego na długu).

  12. Zwiększy się swoboda działania banków lokalnych.

  13. Skończą się tajne pożyczki dla dużych banków i instytucji finansowych.

  14. Zasada trójpodziału władzy nie przewiduje czwartego władcy bankierów, a taka jest właśnie rola FED.

Powyższe wyliczenie uzasadnia nacjonalizację FED interesem społeczeństwa. Nic więc dziwnego, że za nacjonalizacją opowiadają się zwolennicy austriackiej szkoły ekonomii, która traktuje gospodarkę jako obszar ludzkiego działania. Jak to wygląda od drugiej strony – to znaczy z punktu widzenia systemu finansowego?

Kilka dni temu znany analityk Wojciech Białek napisał na swoim blogu, że obecnie skupywane przez FED „złe aktywa” (program „luzowania ilościowego” QE) najlepiej byłoby umorzyć. A to trudno sobie wyobrazić bez nacjonalizacji FED. W. Białek komentuje to słowami: „ale w końcu kto by się tym specjalnie przejął?”.

Nawet jeśli autor „Wojny o pieniądz” ma rację, że to FED źródłem zła ciążącego nad historią świata, to nacjonalizacja tej instytucji wcale nie musi oznaczać porażki bankierów. Rola FED w tej wojnie już się wyczerpuje. Masy wykreowanego pieniądza pozwalają kontrolować bankierom gospodarkę i politykę rządów nawet jeśli rząd USA przestanie się zadłużać. W tej sytuacji nacjonalizacja FED wręcz ułatwiłaby walkę z teoriami spiskowymi, które nie służą interesom bankierów.

Przy okazji widać jaskrawo na czym polega słabość teorii spiskowych. Przyjmując hipotezę trudną do udowodnienia, łatwo jest powielać tą metodę, budując coraz szerszą sieć domniemanego spisku. Gdy w sposób ewidentny zostaje podważona jedna z hipotez, wali się cała struktura spisku. A przecież początkowa hipoteza mogła być prawdziwa. W tym przypadku hipoteza chodzi o wielce prawdopodobną tezę, że skoncentrowanie władzy finansowej w ręku właścicieli FED jest problemem dla gospodarki USA, a pośrednio reszty świata. Nacjonalizacja wcale tej sytuacji nie zmieni.


Podpis pod ilustracją pochodzącą ze strony http://www.politifake.org/tags/anti brzmi: Rezerwa Federalna od 1913 roku niszczy powoli klasę średnią.