Tak się „szczęśliwie” złożyło, że ukraiński kryzys zbiegł się w czasie z końcem negocjacji układu handlowego między USA i UE. Sprawa tego traktatu może być doskonałym przykładem współczesnych technik manipulacji. Nie jest potrzebna ani cenzura ani dyktatura, aby zniewalać społeczeństwa. Jeśli na przykład zadamy w wyszukiwarce Google pytanie „ttip site:rp.pl”, dostaniemy szereg artykułów, z sugestywnymi nagłówkami: „szansa dla Polski”, „pomoże gospodarce”, „największe porozumienie”, „drugie NATO”, „Polska staje po stronie Ameryki”, „USA i UE zadowolone z pierwszej rundy negocjacji”, „szansa dla Polski” itd. (to nie jest swobodny wybór, tylko cytowanie za kolejnością pojawiania się).
Wątpliwości mogą się pojawiać jedynie w formie zapytania poddającego w wątpliwość twierdzenia oszołomów w rodzaju „Twojego Ruchu”.
Jeśli dla porównania otworzymy „Dziennik Internautów”, to na głównej stronie mamy linki do artykułów:
TTIP: Rząd tylko udaje przejrzystość i unika istotnych pytań.
Umowa TTIP będzie ujawniona po podpisaniu - twierdzi ministerstwo
Bez wiz do USA, w zamian za walkę z piractwem i inwigilację? - TTIP
Z tego ostatniego artykułu pochodzi ilustracja, która dobrze oddaje istotę sprawy:
Uzupełnienie 28-03-2014
Niesamowite! W Rzeczpospolitej ukazał się dzisiaj krytyczny artykuł na temat TTIP, pod wymownym tytułem: