Lewacka partia idzie po władzę w Hiszpanii - alarmuje "Rzeczpospolita" (powtórzył to między innymi onet.pl).
Powstała 4 miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego partia Podemos zdobyła 8% głosów! W tych wyborach dwie główne partie polityczne straciły 30% poparcia, a ich łączne wyniki spadły z 81% w 2009 roku do 49% w roku 2014.
Ale w niektórych grupach wyborców wynik Podemos był szokujący. Na przykład 45% z grupy wiekowej 35-50 lat. Na dodatek najnowsze sondaże wróżą tej partii zwycięstwo w wyborach parlamentarnych.
Czy naprawdę jest się czego obawiać? Czy na populizmie i lewactwie można osiągnąć we współczesnej Europie taki sukces?
Lewicowy „Przegląd” widzi to inaczej. Podemos znaczy chcieć coś zmienić.
Podemos wyrośli na protestach ruchu Oburzonych z 2011 r. […] Demonstranci domagali się większej demokracji i poprawy sytuacji na rynku pracy, protestowali przeciwko upartyjnieniu państwa i wykluczeniu społecznemu. Przypominali Occupy Wall Street zza oceanu. Jednak w przeciwieństwie do Amerykanów potrafili się zorganizować w skuteczną (przynajmniej na razie) partię z potencjałem politycznym wykraczającym poza zwykły uliczny protest.
Na Podemos głosowali Hiszpanie zmęczeni nie tylko powszechnym bezrobociem, ale i gigantycznymi skandalami korupcyjnymi. Machlojki finansowe oraz niejasne związki między biznesem a władzą były bardzo powszechne zwłaszcza podczas budowlanej prosperity lat 90. […]
Podemos nie zamierzają rozbijać Unii Europejskiej – chcą ją uczynić bardziej przyjazną ludziom i demokratyczną, a mniej urzędniczą. – Jeśli obywatele nie angażują się w politykę, inni zrobią to za nich. Okradną cię z demokracji, praw i pieniędzy – przekonuje Iglesias. […]
Jeszcze w 2010 r. Hiszpania miała lepszy stosunek długu do PKB niż Niemcy. Trojka nie przyswoiła sobie argentyńskiej lekcji sprzed lat: jeśli ma się do czynienia z recesją, nie tnie się wydatków publicznych, bo to tylko tę recesję pogłębia. Neoliberalne lekarstwo okazało się trucizną.
Co Podemos proponują w zamian? M.in. działania na rzecz zniesienia tzw. rajów podatkowych, ustanowienie minimalnego dochodu, obniżenie wieku emerytalnego do 60. lat oraz politykę gospodarczą obliczoną na zwiększenie popytu i siły nabywczej obywateli.
No to o co chodzi? O lewactwo, czy polityczną kontynuację ruchu „Oburzonych” (w wersji hiszpańskiej był to ruch 15M)? A może nie ma jednego bez drugiego?
Obszerną analizę (po angielsku) tego fenomenu opublikowała Cristina Flesher Fominaya z Uniwersytetu Berkeley. Problem w tym, że Podemos chce być antysystemowy i odmawia określenia siebie w tradycyjnych terminach politycznych. Młodzi politycy rozumieją doskonale, że ludzie nie chcą myśleć w kategoriach walki z kapitalizmem, są natomiast bardzo krytyczni wobec nieuczciwych bankierów i skorumpowanych polityków. Podemos zaprezentowała się jako partia "porządnych zwykłych ludzi", którzy rozumieją potrzeby zwykłych obywateli i jest otwarta na działanie na zasadach partycypacji, a nie jako awangarda intelektualna. Chcą przywrócić ludziom wiarę w sens ich zaangażowania. Hasło kampanii: "kiedy był ostatni raz ekscytowałeś się wyborami?" nawiązuje do "Yes, we can!" (Obama) oraz prześmiewczego “Yes, we camp” (Oburzeni) .
Cristina Flesher Fominaya zestawia argumenty za i przeciw Podemos.
Argumenty przeciw:
-
Podemos wchłonął ruch, który z założenia miał być niezależny od polityki.
-
15-M dążył do demokracji bezpośredniej, a nie do polityki partyjnej
-
Podemos jest właściwie tylko ruchem antykapitalistycznym (IU, Izquierda Anticapitalista) w nowym ubraniu, ponieważ główni działacze byli z tym ruchem powiązani. Podemos jest więc tylko populistyczną partią, która nie potrafi zaproponować niczego nowego.
-
Podemos powiela wadę hiszpańskich partii politycznych, określaną jako "personalismo", czyli zależność od polityce charyzmatycznego przywództwa, na ogół wraz z własnym „dworem”
-
Gdy ruchy społeczne angażują się w działalność partyjną, znaczenie tych ruchów spada, a główni przywódcy są wchłaniani przez politykę partyjną: "jak długo potrwa zanim niektórzy ludzie przestaną się angażować, a zaczną oczekiwać, że Pablo Iglesias zrobić to za nich."
Argumenty za Podemos (odpowiednio):
-
Ruch 15-M był świetny, ale do trwałych zmian potrzeba czegoś więcej – przejścia do polityki
-
Działalność ruchu 15-M nie jest skończona, ale przekształciła się w niezliczoną ilość projektów, z których jednym jest tworzenie oddolnych partii, takich jak Podemos
-
Media wymagają liderów i nie jest realne osiągnięcie sukcesu bez nich
-
Podemos jest najbardziej „płaska” (niehierarchiczna) w swej strukturze spośród wszystkich znanych partii
-
Nie ma powodu sądzić, że jest tylko jedna linia oporu. Nie ma sprzeczności między silnymi ruchami społecznymi i postępowymi partiami politycznymi ("jedną nogą w instytucjach i 100 na ulicach").
Iñigo Errejón – szef kampanii wyborczej Pdemos podaje więcej szczegółów. Partia ta nie startowała od zera. Jest zakorzeniona w środowisku akademickim, szczególnie na Uniwersytecie Complutense w Madrycie. Krytyka systemu, jaka zrodziła się wśród akademików dotyczy głównie odchodzenia od społecznego konsensusu z 1978 roku.
Podemos zbudowano trzech filarach:
-
Powstanie siły politycznej jest naturalną kontynuacją ruchu „oburzonych”. Wymaga to jednak odejścia od tradycyjnych podziałów na prawicę i lewicę. Angażuje się w ten sposób ludzi nie utożsamiających się z istniejącymi partiami politycznymi.
-
Wykorzystanie mediów (popularnych programów prowadzonych przez Pablo Iglesiasa)do zintensyfikowania dyskursu społecznego. Wytworzone zostało przekonanie, że polityka to nie tylko wsłuchiwanie się w głosy wyborców. Polityk musi wychodzić z inicjatywami, podejmować ryzyko i weryfikować swe wizje w rzeczywistości.
-
Wpływ Ameryki Łacińskiej. Dojście do głosu sił nacjonalistycznych i populistycznych otworzyło nowe perspektywy.
Czy Podemos to partia lewacka?
Zdaniem Cristina Flesher Fominaya gdyby szukać jakichś ideologicznych odniesień dla Podemos, to można wskazać na Gramsciego i Subcomandante Marcos. Na dodatek Pablo Iglesias był w przeszłości związany z ruchem antykapitalistycznym. W programie Podemos znalazły się prawa dla seksualnych odmieńców i „prawo” kobiet do aborcji.
A więc „stygmatyzująca” etykietka „lewactwa” nie jest jedynie wynikiem działalności konserwatywnych mediów (jak twierdzą zwolennicy partii).
Od lat znamy powtarzający się scenariusz. W trakcie kampanii partie skupiają się na tym co ważne: reformach gospodarczych i zapewnieniu dobrobytu społeczeństwom. Po wyborach liberałowie robią wszystko, aby ułatwić korporacjom i bankom grabienie społeczeństw, a lewica koncentruje się na inżynierii społecznej i chorych ideologiach. Hiszpanie dobrze to znają – choćby z rządów socjalistów, którzy bynajmniej nie obiecywali w kampanii, że zajmą się głównie aborcją i potrzebami homosiów....
Gdyby jednak tak miało być także tym razem, nikt w chorej Europie tym by się nie przejmował - łącznie z udającą konserwatywną gazetą „Rzeczpospolitą. Ta gazeta od lat jest rzecznikiem interesów korporacji i banków. Dla nich zaś Podemos może być sporym problemem.
W programie tej partii można znaleźć między innymi:
-
wprowadzenie gwarantowanego dochodu minimalnego,
-
renacjonalizację infrastruktury i usług,
-
reformy sektora finansowego,
-
wcześniejsze emerytury,
-
ograniczenia w działalności lobbingowej,
-
odwrócenie prywatyzacji systemu edukacji,
-
wprowadzenie prawa do "godnego życia",
-
referendum w sprawie wycofania Hiszpanii z NATO,
-
wypowiedzenie traktatu lizbońskiego,
-
renegocjację / odstąpienia od umów o wolnym handlu.
Ale jest jeszcze coś, co jest tak przerażające, że można o tym przeczytać tylko w wersji hiszpańskiej na stronach partii:
-
kontrola banków
-
podatek od operacji na rynkach finansowych
-
odmowa spłaty niesprawiedliwego zadłużenia.
O czymś takim, to liberałowie nawet pomyśleć się boją. Nic więc dziwnego, że Podemos to lewactwo przemieszane z populizmem. To gorsze niż PiS, Orban i UKIP razem wzięte.
Co można z tym zrobić?
Nawet jeśli Podemos nie wygra wyborów, Hiszpania rzeczywiście się zmieni. W przeciwieństwie do Polski, podjęto rzeczywistą walkę z patologią władzy. Premier Mariano Rajoy przeprosił obywateli za aferę korupcyjną i ogłosił bezpardonową walkę z korupcją.
Ten przykład jest kolejnym potwierdzeniem tezy, że albo Europa będzie chrześcijańska, albo jej nie będzie. Tylko podporządkowanie gospodarki chrześcijańskiej etyce pozwoliłoby bowiem zaproponować taki system, aby zrozpaczeni ludzie nie szukali ratunku u lewaków. Tak zrobili niemieccy konserwatyści po II Wojnie Światowej. Mówili oni chadeckim politykom: nie oddawajcie swych ideałów lewicy. Jeśli nie potraficie niczego zaproponować, to się nie dziwcie, że „lewacy” robią to za was.
Program Podemos w języku hiszpańskim: http://podemos.info/wordpress/wp-content/uploads/2014/05/Programa-Podemos.pdf