Do takich wniosków można dojść po lekturze tekstu Sławomira Cenckiewiczazatytułowanego „Antypapieże XXI wieku”. Co prawda ilustracja pokazuje dwóch Papieży: Benedykta XVI i Franciszka, ale głównym oskarżonym jest Jan Paweł II: By się przekonać, z jakich źródeł czerpie swoje pomysły grupa Franciszka i kardynała Waltera Kaspera, wystarczy raz jeszcze przyjrzeć się tańcom liturgicznym półnagich uczestników mszy papieskich, prześledzić historię wprowadzania komunii świętej udzielanej na rękę, przestudiować dyrektoria ekumeniczne. Wystarczy prześledzić dorobek różnorakich komisji międzyreligijnych […]. Nie mówiąc już o spotkaniu religii w Asyżu w 1986 r., które dla wielu katolików było prawdziwym wstrząsem.
Tekst Cenckiewicza był jednym z trzech tekstów dotyczących Kościoła, które w ostatni weekend opublikowała „Rzeczpospolita”. To swoiste rekolekcje przedadwentowe. Zaczynają się od wywiadu z Antonio Socci, pisarzem katolickim, ostro krytykującym Papieża Franciszka. Ta krytyka nie jest nowa – pisał o niej rok temu Grzegorz Górny. Jednak wywiad w „Rzeczpospolitej” jest pozbawiony wątpliwości i brzmi nieomal jak prawda objawiona. Potem następuje wspomniany tekst Cenckiewicza. Dzieło wieńczy Tomasz Krzyżak wieszczący kryzys w polskim Kościele.
Te trzy teksty warte są przeczytania i refleksji. To nie są jakieś dyrdymały najemników Michnika, ale krytyczne analizy autorów cieszących się wśród polskich konserwatystów autorytetem.
Tym bardziej dziwi płytkość tej analizy i argumenty, które są mocno naciągane. Zwłaszcza dotyczy to Sławomira Cenckiewicza, w stosunku do którego - jako naukowca powinniśmy oczekiwać większego krytycyzmu.
Jednym z najbardziej bulwersujących „występków” Papieża Franciszka, przypomnianych przez Cenckiewicza jest zdanie „chlubię się z moich grzechów", które ponoć przypisał on świętemu Pawłowi. Problem w tym, że to nie jest prawda i Cenckiewicz jako naukowiec i historyk miał obowiązek to sprawdzić. Słowa o chlubie i grzechu padły w czasie homilii we wrześniu 2014. Papież postawił w niej problem: Czy jestem w stanie powiedzieć Chrystusowi: „Jestem grzesznikiem". Dalej mówił o ufności wobec Boga, chlubieniu się krzyżem Chrystusa oraz chlubieniu się grzechem „w tym kontekście” (zob. informacja na ten temat w języku włoskim). Jest to więc oczywiste omówienie słów Apostoła Narodów, a nie cytat. Wyjaśnienie słów o chlubieniu się ze słabości – w której moc się doskonali (2 Kor 12, 1-10). Te słowa tłumaczone są na dwa sposoby. Pierwszy – zawarty jest w śpiewach na triduum paschalne: O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel! Drugi – psychologiczny sposób wyjaśnienia nawiązuje do postawy celnika, który nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: "Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!". Nasz grzech ma ważną funkcję psychologiczną, ukazując naszą słabość i konieczność ciągłej pracy nad sobą (nawrócenia). To właśnie miał na myśli Papież Franciszek. Czy to w najmniejszym stopniu wypacza słowa Apostoła?
Papież Franciszek często działa spontanicznie i postępuje niezręcznie. Jego krytykom na pewno nie braknie amunicji. Czy jednak zrobił lub powiedział cokolwiek, co byłoby sprzeczna z duchem Ewangelii? Nic o tym nie wiadomo. A skoro tak – to może Cenckiewicz i inni świętsi od Papieża zanim zaczną swoją krytykę, powinni pomedytować nad następującym fragmentem Ewangelii: „Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?” Odpowiedział im: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji.
Papież Franciszek jeszcze nieraz zostanie przyłapany na „jedzeniu brudnymi rękoma”. Czy to zaszkodzi Kościołowi? Bez żartów.
O wiele ciekawszym pytaniem jest ta nagła misyjna troska o Kościół w gazecie będącej ostatnią ostoją neoliberalizmu w Polsce. Może właśnie ten ideowy rys gazety jest najlepszym wyjaśnieniem? Bo Papież mówi bez ogródek: Skoro tak jest, to nalegam, powiedzmy to bez lęku: chcemy zmiany, prawdziwej zmiany, zmiany struktur. Ten system jest już nie do wytrzymania, nie mogą go znieść chłopi, pracownicy, wspólnoty, narody... Nie znosi go już ziemia, siostra Matka Ziemia, jak mawiał św. Franciszek. […] Panuje niepohamowana ambicja pieniądza. To jest „gnój diabła”. Służba na rzecz dobra wspólnego schodzi na dalszy plan. Kiedy kapitał staje się bożkiem i kieruje decyzjami człowieka, kiedy zachłanność na pieniądze sprawuje kontrolę nad całym systemem społeczno-gospodarczy, to rujnuje społeczeństwo, skazuje człowieka, czyni go niewolnikiem, niszczy braterstwo międzyludzkie, popycha naród przeciw narodowi i, jak widać, zagraża także temu naszemu wspólnemu domowi, naszej siostrze i matce Ziemi.
Wobec tego możemy być jedynie wdzięczni propagandystom z „Rzeczpospolitej”, że zrobili z niego tylko „antypapieża”, a nie od razu antychrysta :-(.