Jan Paweł II zwrócił uwagę na to, że komuniści dokonali odwrócenia zasady „nie kradnij” w odniesieniu do prywatnej własności. To posiadanie było złem, a pozbawienie człowieka prywatnej własności – dobrem. Według Biblii tymczasem posiadanie jest dobrem (Bóg nam dał na własność Ziemię) a pozbawianie własności grzechem. Wierzą w to zarówno żydzi i jak i chrześcijanie. W imię tej wiary biały człowiek uznał niegdyś, że ma prawo posiąść całą planetę. Nie napotkał na opór ludzi Wschodu, dla których posiadanie jest pokusą do złego przywiązania, ani tym bardziej Amerykańskich Indian, którzy sądzili, że są użytkownikami, a nie posiadaczami wielkich zasobów Ameryki.
Posiadanie własności daje człowiekowi bezpieczeństwo ekonomiczne i sposobność do bogacenia się. I właśnie w aspekcie pomnażania bogactw widać różnice w moralności nie tylko chrześcijan i żydów, ale też katolików i protestantów. Bogacenie się w świetle judaizmu ma w sobie zatem coś z duchowego samodoskonalenia. Wśród protestantów popularna jest praca Webera, według którego to „duch protestantyzmu" stworzył kapitalizm. Własność jest bowiem traktowana jako zadanie jego pomnażania (komu wiele dano, od tego wiele żądać będą). Kładzie się więc nacisk na pracę jako właściwą formę bogacenia się. A jak jest w katolicyzmie? Jan Paweł II we wspomnianej wyżej homilii podał dwa warunki zgodnego z wolą Bożą posiadania:
1. "Nie kradnij" to znaczy nie nadużywaj tej twojej władzy nad własnością, nie nadużywaj tak, że inni przez to stają się nędzarzami.
2. Człowiek jako ten, który wytwarza, który siebie bogaci, nie żyje tylko dla siebie, nie produkuje dla siebie, ma bogacić społeczeństwo.
Społeczna Nauka Kościoła Katolickiego wydaje się stawiać najwięcej ograniczeń. Jednak to właśnie takie rozumienie własności wydaje się być kluczem do rozwiązania współczesnych problemów ludzkości. Nie wydaje się, by jego zasady były w sprzeczności z innymi systemami religijnymi. Raczej wyznaczają najmniejszą część wspólną.