Właściciel Facebooka napisał list do córeczki, która właśnie mu się urodziła. Obiecuje w nim, że dla nie zmieni świat na lepszy. W tym celu wraz z żoną powołują fundację Chan Zuckerberg Initiative. Fundacja ma dysponować majątkiem Zuckenberga zgromadzonym w postaci akcji Facebooka. Wartość tych akcji jest szacowana obecnie na 45 mld USD. Na podobnej zasadzie działa Fundacja Billa i Melindy Gatesów. Jednak w przeciwieństwie do Gatesa, właściciel Facebooka nadal chce kierować swoją firmą. Jest też przekonany, że „zmienianie świata na lepsze” jest wspólnym celem fundacji i firmy.
Jednym z elementów strategii Facebooka jest przejmowanie startup'ów, co można traktować jako wsparcie dla obiecujących inicjatyw. Działania fundacji będą więc pod tym względem spójne z działalnością biznesową, choć będą dotyczyć różnych obszarów działania. Fundacja ma przeciwdziałać nierównościom i wspierać pełniejsze wykorzystanie potencjału ludzi.
Zuckenbergowie zwracają wagę przede wszystkim na rolę edukacji, ochrony zdrowia, rozwoju komunikacji (która ułatwia dostęp do każdego pomysłu, osoby i możliwości), ochronę środowiska (czysta energia) i promowanie przedsiębiorczości. Ich marzeniem jest to, by każdy mieszkaniec Ziemi uzyskał takie same możliwości rozwoju. Podkreślają, że takie działania nie są jedynie kwestią sprawiedliwości i miłości, ale także dalszego postępu cywilizacji. Celem jest wyeliminowanie nierówności, ubóstwa i głodu. W takich warunkach możliwe będzie wykorzystanie potencjału każdego człowieka, zacieśnianie relacji między ludźmi i trwały pokój na świecie.
Autorzy listu podkreślają, że postawione zadania wymagają z jednej strony rozwoju technologii, a z drugiej włączenia się w debatę publiczną, czyli udział w polityce. Tylko w ten sposób można bowiem poznawać realne potrzeby. Takie podejście może być uznane za kontrowersyjne, z uwagi na toczącą się w USA kampanię wyborczą. Ponieważ jeden z kandydatów (Marco Rubio) popiera pomysły właściciela Facebooka na reformę prawa imigracyjnego, został nazwany przez Donalda Trumpa osobistym senatorem Zuckenberga. Jeśli jednak ten fragment listu do córeczki jest wynikiem głębokiej refleksji nad skutecznością działania, może on zapowiadać naprawdę rewolucyjne zmiany.
Dziennikarz portalu businessinsider.com stawia Zuckenbergowi za wzór Elona Muska, który po sprzedaniu PayPal'a firmie eBay, zainwestował wszystkie pieniądze w trzy innowacyjne przedsięwzięcia: Tesla (samochody elektryczne), SpaceX (podbój kosmosu) i Solar City (wykorzystanie paneli słonecznych dla zasilania budynków). Takie inwestycje mogą o wiele bardziej zmienić świat, niż oparta na organicznym rozwoju strategia Chan Zuckerberg Initiative.
Pytanie tylko, czy w ten sposób rzeczywiście zmienia się świat na lepsze? Elon Musk w Paryżu wystąpił z apelem o wprowadzenie podatku węglowego. Przyznaje on, że bez tego obciążenia tradycyjnych źródeł energii, jego „słoneczna energia” nie będzie konkurencyjna. Nic go nie obchodzi jakaś tam Polska, która w przeciwieństwie do Kalifornii nie ma samych słonecznych dni, ma natomiast bogactwo węgla. Musk także nie stroni od polityki, ale nie dlatego, by brać udział w publicznej debacie, ale by społeczeństwa kształtować według swej woli. Zasłynął on (podobnie jak obecny prezes Apple – zdeklarowany gej) używaniem szantażu wobec władz stanowych w walce o „prawa gejów” (inwestycje w zamian za wycofanie „kontrowersyjnych” ustaw). Musk potrafi też sięgać po pieniądze podatników. W swoim czasie dostał od rządu federalnego potężne wsparcie w formie pożyczki w wysokości 465 mln dol. Jest też niezwykle sprawny w sięganiu po pieniądze stanowe. W ten sposób obywatele chcą, czy nie chcą - muszą uczestniczyć w realizacji jego marzeń (wśród których jest kolonizacja Marsa).
Także model działania Billa Gatesa budzi wątpliwości. Dysponując olbrzymimi środkami może wpływać na decyzje polityczne w sposób przywodzący na myśl kolonializm. Na przykład w biednej Afryce inwestuje w rozwój żywności GMO, której nie chce Europa.
Czy się to komu podoba, czy nie – wielki biznes jest nierozerwalnie związany z polityką. Biznes korzysta z zasobów państwa, płacąc w zamian podatki. Równie ważne jak relacje państwo-biznes są relacje pracownika z pracodawcą, które stają się coraz bardziej partnerskie. Do tego dochodzi lobbing oraz marketing. Od pewnego czasu częścią tego marketingu stała się „społeczna odpowiedzialność biznesu” (CSR), która ma być lekarstwem na nieograniczoną chciwość.
Deklaracje Marka Zuckenberga i jego żony wykraczają poza zarysowany powyżej podział ról. W czasach rozwoju rzemiosła nie występował problem integracji biznesu i społeczeństwa. Rozwój biznesu był elementem rozwoju społeczeństwa. Warunkiem rozwoju biznesu jest jednak zysk, a konieczność jego osiągania stała się dobrym uzasadnieniem dla chciwości. Nowoczesny biznes nie może rozwijać się jedynie poprzez maksymalizację zysków. Dlatego przywołanie miłości i sprawiedliwości jako motywów działania doskonale współgra z ideą „wartości wspólnej”, która ma być przyszłością biznesu. To powrót do strategii rozwoju związanego z zaspokajaniem przez biznes potrzeb społecznych. Z kolei rozwój społeczeństw stwarza lepsze warunki rozwoju biznesu. Polityka zaś powinna być pomocna w rozumnym odkrywaniu tych wspólnych wartości. Powinna ona polegać na dążeniu do zaspokajania realnych potrzeb społeczeństwa przy wykorzystaniu środków jakie może zaoferować biznes. Ostatnim elementem tej układanki jest organizacja non-profit (w tym wypadku fundacja). Jest to przeniesienie poza firmę działalności, która nie jest bezpośrednio związana z głównym obszarem działania firmy („core business”). Taki rozdział jest korzystny, bo stwarza klarowną sytuację i nie powoduje obciążenia firmy działaniami ubocznymi.
W Polsce politycy nadal patrzą na biznes z perspektywy płacowej i podatkowej: chcecie mieć u nas zyski, to stwórzcie miejsca pracy i płaćcie podatki. Alternatywą jest integracja wokół wspólnych celów (rozwoju) biznesu i polityki jako racjonalnej reprezentacji społeczeństwa.