Leszek Balcerowicz uznał ostatnio, że krytyka kierowana pod jego adresem, to „nienawistne brednie”. Czy rzeczywiście w ocenie jego dorobku górę biorą emocje? Czy potrafimy w sposób obiektywny i jednoznaczny ocenić „transformację ustrojową” i powstałą dzięki niej 3RP?

Ilu ekonomistów tyle opinii

Polscy ekonomiści początku doskonale wiedzieli tak zwany plan Balcerowicza opiera się kłamstwie i jest szkodliwy dla gospodarki.

Na początku grudnia 1989 roku (a więc jeszcze przed ogłoszeniem „planu” odbyło się otwarte zebranie „Solidarności” Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. Spotkanie rozpoczął profesor Jan Dziewulski1. Mówił między innymi o tym skąd naprawdę bierze się inflacja: Wszystko w gospodarce robią ludzie, a nie „żelazne prawa” o nadprzyrodzonym charakterze, inflację także, chociaż wydaje się ona sama nakręcać. Główna rola przypada tu rządowi. Wszyscyśmy widzieli, jak – po niepowodzeniu wielkiej operacji cenowo-dochodowej, po której upadł rząd Messnera – robił inflację rząd Rakowskiego (starając się przy tym zrzucić odpowiedzialność na przedsiębiorstwa i społeczeństwo). Obecni kierownicy naszej gospodarki czynią to samo, ale na nieporównanie większą skalę, zasadniczo w ten sam sposób, choć z pewnymi nowymi (nie własnymi zresztą) pomysłami, ufni w osłonę w postaci zaufania społeczeństwa do „Solidarności”.

Mówił też wprost o tym jaki jest sens takiego działania:

Społeczny sens inflacji polega na ogół – jak wiadomo – na redystrybucji dochodu narodowego za pomocą nadmiernej emisji pieniądza papierowego. Ekipa Balcerowicza nie ukrywa, jaka ma być ta redystrybucja. Najbogatsze warstwy ludności mają być w pewnej mierze chronione (na przykład jako podatnicy), prócz tego będą miały możliwość obrony i wzrostu dochodów jako prywatni przedsiębiorcy bądź udziałowcy spółek różnego rodzaju. W ten właśnie sposób nowa klasa powinna zostać wyselekcjonowana i zdać egzamin z przedsiębiorczości.

Najbiedniejsi, niezaradni, popadną w nędzę. Minister Kuroń wręcz wyspecjalizował się w tłumaczeniu ludziom, że jest to nieuchronny, konieczny koszt przebudowy. Rząd solidarnościowy musi, niestety, doprowadzić wiele rodzin do nędzy, ale też postara się umożliwić im wegetację.

 

Tymczasem w mediach prezentowano kłamliwy obraz sytuacji, zapewniając że kilka miesięcy zaciskania pasa pozwoli nam zbudować kapitalizm, który z kolei wszystkim zapewni dobrobyt.

Dość dobrze przewidział też Jan Dziewulski skutki przygotowywanych regulacji dla gospodarki: utrata oszczędności, spadek poziomu życia, zmniejszenie się wolumenu sprzedaży, spadek produkcji, upadek wielu przedsiębiorstw. Ostrzegał też, że jeśli taką gospodarkę - z ogromnym zadłużeniem i niską zdolnością eksportową - otworzyć na zagranicę, to nikt nie będzie w stanie przewidzieć skutków. Zamiast rozwoju możliwe jest całkowite bankructwo gospodarcze.

Słów tych słuchał prof. Stanisław Gomułka, który był jednym głównych doradców Balcerowicza. Jednak nadal utwierdzał „szkodnika” w przekonaniu, że robi słusznie. Słuchał Dziewulskiego także poseł Ryszard Bugaj, który zresztą też miał bardzo krytyczną opinię o planowanych zmianach2. Zdobył się jednak jedynie na gest Piłata, wstrzymując się przy głosowaniu nad przygotowanymi przez Balcerowicza ustawami. Mówił, że ma inne zdanie, ale nie chce przeszkadzać …..

Za komentarz do tej sytuacji niech posłuży anegdota. Kiedyś z grupą przyjaciół wybraliśmy się na wycieczkę w Tatry. Po 15-20 minutach stwierdziliśmy, że kamienie są już tak oblodzone, że robi się niebezpiecznie. Zawróciliśmy i z duszą na ramieniu schodziliśmy ponad godzinę. Na dole spotkaliśmy wycieczkę szkolną. Nauczyciel sądził, że wspinaczka to dobry pomysł. Nikomu z nas nawet nie przyszło do głowy, aby powiedzieć: mam inne zdanie, ale nie chcę przeszkadzać. Skutecznie wpłynęliśmy zmianę planów.

Czemu ekonomistów nie stać było na takie zdroworozsądkowe podejście? Bo brak im było praktycznych doświadczeń (żaden nie próbował wcześniej samodzielnie wspinaczki) jak i teoretycznego ugruntowania. Bo ekonomia to nie inżynieria ….

Kiedy owiany chwałą pogromcy inflacji Balcerowicz wygłosił odczyt na „Politechnice Rzeszowskiej”, ówczesny Rektor tej uczelni pozwolił sobie komentarz w rodzaju: Pan Premier ma niewątpliwie rację. Problem w tym, że jutro przyjdzie inny ekonomista, będzie mówił zupełnie coś innego i też będzie miał rację. Dla nas - prostych inżynierów to trochę niepokojące.

Działania polskich ekonomistów nie wynikają jednak tylko z ułomności uprawianej dyscypliny wiedzy. To prawie tak specjalna kasta ludzi, jak prawnicy i prawie tak samo mało doceniana przez społeczeństwo. Gdy kilka lat temu wykonano badania poziomu zaufania do ekonomistów3, okazało się że Balcerowiczowi ufa tylko 11% społeczeństwa, Belce 7%, a pozostałym jeszcze mniej (jakieś śladowe ilości). Politolodzy na łamach Pulsu Biznesu uznali, że oczywiście to wina społeczeństwa - efekt braku edukacji w zakresie zagadnień ekonomiczno-gospodarczych. A może jest wręcz odwrotnie???

Tym co najbardziej przeraża w działaniach ekonomistów, jest całkowity brak poczucia odpowiedzialności – i to w różnych znaczeniach tego słowa: brak odpowiedzialności za swoje czyny, brak zdolności do działania w imię odpowiedzialności za społeczeństwo, a przede wszystkim brak odpowiedzialności za głoszone słowa.

W roku 1989 najwłaściwszym kandydatem przejęcia sterów gospodarki wydawał się profesor Witold Trzeciakowski. Jednak odmówił4, gdyż podobno nie akceptował wybranej drogi przemian i widział „zbyt wiele elementów niepewnych”. Nie mieli natomiast takich oporów ludzie nauczeni PRL’u, że „nie matura - lecz chęć szczera..”. Jeden głównych demiurgów transformacji - Waldemar Kuczyński uznał, że brak kwalifikacji nie przeszkadza w byciu ministrem5: „Jeśli ktoś jest inteligentny to kwalifikacje zawodowe zdobędzie w ciągu paru miesięcy”. A czyż dyplom ekonomicznej szkoły, to nie jest wystarczające świadectwo inteligencji?

Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak stwierdzić, że zdarzały się wyjątki. Należał do nich niewątpliwie profesor Andrzej Zawiślak, który podjął się roli ministra przemysłu w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego. Jednak szybko dał sobie spokój, gdy okazało się, że ze zbieraniną Balcerowicza współpracować się nie da. W wywiadzie dla Ekspresu Wieczornego w sierpniu 1991 mówił6:Taką mamy teraz sytuację, że jak nigdy dotąd tak wiele nie zależało od doktrynerstwa tak niewielu. Jeśli się tego nie zmieni, to w krótkim czasie nastąpi odprzemysłowienie Polski. Znajdziemy się w grupie krajów ubogich, zacofanych (...) Praktyka Ministerstwa Finansów ma rujnujące, dewastujące skutki dla polskiego przemysłu. Został on potraktowany jak narkoman, którego chciano wyleczyć jednorazowym pozbawieniem narkotyków. Przy takiej kuracji narkoman padnie”.

 

Jaka była reakcja społeczeństwa na te doniesienia? Żadna. Przecież to powiedział ekonomista… Jutro przyjdzie inny i będzie mówił dokładnie coś odwrotnego…..

 

Czy ekonomia jest nauką?

 

Pytanie czy ekonomia w ogóle jest nauką tylko z pozoru wydaje się należeć sfery akademickich sporów. Konfrontacja z innymi dziedzinami wiedzy pozwala odkryć specyficzną sytuację ekonomii. Dzięki temu możemy zrozumieć, dlaczego ekonomiści mogą bez obaw robić co chcą i mówić co im się podoba.

Ekonomia posługuje się matematyką, ale nie jest nauką ścisłą. Ekonomiści projektują systemy gospodarcze i sterują nimi, ale to nie są konstrukcje inżynierskie (charakteryzujące się tym, że są projektowane i pracują w warunkach możliwych do określenia z pewną dokładnością). Ekonomiści starają się w końcu uwzględnić wiedzę o ludzkim działaniu, ale nie są humanistami. Systemy gospodarcze ciągle ewoluują, więc trudno o charakterystyczną dla humanistyki kumulację wiedzy, poprzez krytyczną analizę. Chyba, że ktoś chce zajmować się pisaniem o ekonomii, a nie ekonomią.

A jednak już w starożytności uważano ekonomię za ważną naukę - choć wtedy ta nauka nie miała tak wielkiego wpływu na losy milionów jak obecnie. Ta szczególna odpowiedzialność nadaje współczesnej ekonomii szczególny charakter. Od ludzi zajmujących się makroekonomią powinno wymagać się mądrości. To stwierdzenie ma bardzo konkretne znaczenie. W systemach przetwarzania informacji znany jest schemat piramidy epistemologicznej:

[źódło: http://www.bezpieczneit.com/wp-content/uploads/2011/05/piramida.jpg]

Wielu ekonomistów jest przekonanych, że w ekonomii istnieją ściśle określone reguły, które wystarczy zrozumieć - by uzasadnić podejmowane działania. To by oznaczało jednak redukcję ekonomii do obszaru wspieranego obecnie komputerowo. Zastosowanie informacji staje się w takiej sytuacji czynnością czysto techniczną, a poziom mądrości osiągamy dopiero gaworząc na konferencjach w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Tymczasem bez mądrości od razu narażamy się na doktrynerstwo…

Z wielu wypowiedzi wynika, że taka właśnie dolegliwość spotkała Leszka Balcerowicza. On sądzi, że zrozumiał jak działa gospodarka, a kto się z nim nie zgadza nie jest godzien nosić tytułu profesora (nie mówiąc już o ludziach spoza świata nauki).

Jeśli ekonomię pozbawimy mądrości, to nie ma większego znaczenia fakt, że nabór na uczelnie ekonomiczne był w czasach komuny w znacznej części negatywny. Większość inteligentnych osób nie chciała się bawić w uzasadnianie wyższości socjalizmu nad kapitalizmem. Kim były osoby robiące w owym czasie naukową karierę po partyjnej linii - widzimy na przykładzie Balcerowicza.

Co jednak konkretnie oznacza w ekonomii mądrość?

Przede wszystkim umiejętność wyciągania wniosków, które nie są jedynie syntezą dostępnych informacji. Wszystko co dzieje się w gospodarce jest dziełem człowieka. Ludzie jednak mają różne motywacje do działania. Poza motywami uniwersalnymi (jak dążenie do zaspokajania różnych potrzeb) musimy wziąć pod uwagę wpływ różnych procesów i ideologii.

Na podstawie tak rozumianej dynamiki zmian w świecie, można ustalić zarówno przypuszczalne motywy działania poszczególnych osób, jak i znaczenie podejmowanych decyzji.

Jednym z nielicznych polskich ekonomistów, który zmierzył się z polską transformacją z pozycji mądrościowych jest Witold Kierżun. Kierżun napisał on obszerną analizę pod wiele mówiącym tytułem „Patologia transformacji”7. Ukazuje ona „plan Balcerowicza” w kontekście przemian w świecie, wśród których szczególne znaczenie miał w tym czasie neokolonializm (warto też zwrocic uwagę na artykuł Włodzimierza Anioła, analizujący wpływ „mody na neoliberalizm”8). Neokolonializm polegał na zastąpieniu podbojów militarnych ekspansją ekonomiczną. Była ona dużo bardziej skuteczna – gdyż odparcie agresji wymagało nie tylko determinacji, ale i mądrości. W Polsce nie było jej nawet tyle, by dostrzec zagrożenie. Byliśmy więc łatwą ofiarą.

Ocena Balcerowicza i jego działań jest w tej książce bardzo jednoznaczna. To jeden wielki akt oskarżenia. W jednym z fragmentów Profesor Kierżun pisze:

Pomimo fatalnych efektów transformacji stale kształtowano mit wspaniałego reformatora, Leszka Balcerowicza. Mieliśmy do czynienia z podprogowym oddziaływaniem większości wielonakładowych gazet, telewizji i radia, tłumaczących, że zapewnia on jedyną drogę do dobrobytu. Centrala Polish Institute of Arts and Sciences w Nowym Yorku, którego, znane mi osobiście kierownictwo, nie miało żadnego pojęcia o polityce ekonomicznej, zafascynowane programem przejścia od socjalizmu do kapitalizmu, w dodatku w liberalnej wersji amerykańskiej i na podstawie doradztwa amerykańskiego, wystąpiła z wnioskiem o przyznanie Leszkowi Balcerowiczowi Nagrody Nobla z ekonomii.

Profesor Andrzej Tymowski, wyraził swoją opinię o tym wniosku w wywiadzie dla pisma „Glob” (24 sierpnia 1991): „Propozycja przyznania Nagrody Nobla dla Leszka Balcerowicza jest absurdalna. Efekty jego reformy, która miała być gospodarcza, a jest monetarna, są jak najgorsze. Spada produkcja, pogłębia się recesja, rośnie zastraszająco bezrobocie. Ten eksperyment nie skończy się dobrze, zwłaszcza że rząd nie posiada właściwie żadnej polityki społecznej, co jest nie do pomyślenia w demokracjach zachodnich. Przy tym Balcerowicz skompromitował się w dziedzinach, które zna najlepiej, leży cała bankowość, polityka finansowajest nieefektywna, cła nie służą ani ochronie interesów państwa, ani jego grup społecznych, a zwłaszcza rolników. Patologie w tej całej sferze potwierdza afera za aferą”9.

Książka Kierżuna – choć wyjątkowa, mądra i bardzo potrzebna – nie opisuje w pełni sytuacji. To nie jest zarzut pod adresem Autora – a jedynie stwierdzenie, że dzieło rozpoznania podstaw 3RP nie zostało ukończone.

Poza neokolonializmem mieliśmy (i mamy) do czynienia z innymi procesami, które nakładają się na siebie. Każdy proces i większość napędzających go idei ma określony cykl życia. Tylko czasem zdarza się, że oddani określonej idei ludzie dokonują trwałych przemian społecznych. Częściej mamy do czynienia z wpływem różnych czynników. Spróbujmy wyliczyć najważniejsze z procesów pod wpływem których ukształtowała się III RP.

  1. Społeczna gospodarka rynkowa. Jej początków należy szukać pod koniec XIX wieku, a rozkwit nastąpił w latach 50-tych XX wieku – szczególnie w Niemczech. Wywodzi się ona ze społecznej nauki Kościoła Katolickiego i formalnie jest obowiązującą w Polsce zasadą.

  2. Idea państwa opiekuńczego. Za początek możemy uznać program walki z Wielkim Kryzysem realizowany przez Prezydenta Roosevelta. W latach 70-tych zastąpiła w Niemczech ideę społecznej gospodarki rynkowej. Później została przyjęta w całej Europie, by z czasem ulec odradzającemu się socjalizmowi.

  3. Kolonializm, neokolonializm, polityka ekspansji. Czyli dominacja usprawiedliwiana wyższym poziomem rozwoju. Ta idea jest ciągle żywa – szczególnie w USA (choć deklaracje nowego Prezydenta wskazują na próbę odejścia od tej strategii).

  4. Globalizacja. To łagodniejsza forma neokolonializmu. Przenoszenie produkcji do państw mniej rozwiniętych różni się od kolonializmu tym, że grabione społeczeństwa dostają w zamian szansę podążanie drogą rozwoju grabieżcy.

  5. Socjalizm i świecki humanizm. To zrodzona w epoce Oświecenia dyktatura racjonalności. Przekonanie, że potrafimy stworzyć idealne w danych warunkach rozwiązanie, któremu dla dobra ogółu jednostki muszą się podporządkować. Pomimo wielu tragedii do których socjalizm się przyczynił – jest on nadal żywy i dominuje obecnie w Unii Europejskiej.

  6. Społeczeństwo otwarte i liberalna demokracja. To w zasadzie odmiana świeckiego humanizmu, ale nadzwyczajną żywotność zapewnia jej swymi pieniędzmi G. Soros. Idea społeczeństwa otwartego sformułowana została przez Karla Poppera w reakcji na Holocaust. Postrzegał on nacjonalizm jako największe zło. Stąd dążenie do utopii społeczeństwa bez właściwości – zjednoczonego przez humanistyczne wartości. Na straży tych wartości stoją światłe elity, a ogłupionym społeczeństwom pozostaje demokratyczny wybór między różnymi odmianami tej samej magmy. Po upadku komunizmy ogłoszono nawet absolutną i bezapelacyjną dominację liberalnej demokracji.

  7. Monetaryzm – czyli władza pieniądza. Bankierzy mieli wielkie wpływy od zarania dziejów. Jednak nigdy nie była to władza tak potężna jak obecnie. Zaważyły na tym cztery zdarzenia: wynalezienie pieniądza opartego na kredycie (założenie Banku Anglii pod koniec XVII wieku), powstanie FED (1913), układ z Bretton Woods (1944), oraz akceptacja monetaryzmu jako dominującej doktryny ekonomicznej, potwierdzone Konsensusem Waszyngtońskim (koniec lat 80-tych ubiegłego wieku).

  8. Liberalizm i neoliberalizm. W ekonomii liberalizm pojawił się wraz z Adamem Smithem, który patrzyła na procesy gospodarcze jako złożenie aktywności pojedynczych osób zabiegających o polepszenie swego bytu. Odrodzenie liberalizmu to zasługa szkoły chicagowskiej, której rozkwit zaczął się w drugiej połowie lat 70-tych XX wieku. Neoliberalizm jako teoretyczne wsparcie globalizacji, monetaryzmu i liberalnej demokracji wyznaczał główny nurt ekonomii końca XX i początku XXI wieku (który dotąd bywa prezentowany jako pozbawiony alternatyw).

  9. Rewolucja naukowo techniczna i idea godnego społeczeństwa. Rewolucja naukowo techniczna zapoczątkowana w latach 70-tych ubiegłego wieku przechodzi różne fazy rozwoju, ale nadal jest bardzo żywotną i istotną siłą napędzającą rozwój ludzkości. W początkach tej rewolucji panowało przekonanie, że dzięki technologii możliwość zapewnienia godnego życia przestaje być utopią. Rozwój nauki i techniki sprawił, że pod koniec XX wieku pozytywne elementy wszystkich ideologii zdawały się być możliwe do uzgodnienia. Miejsce dominacji i wyzysku może zająć współpraca, a alternatywą dla chciwości może być praca dla osobistego rozwoju przekładającego się na dobro wspólnoty. Obecnie idea ta jest wykorzystywana przez Chiny w formie współuczestnictwa - jako alternatywy dla amerykańskiej polityki ekspansji.

 

Każdy z tych procesów ma pewne warunki brzegowe. Ideolodzy ustrojowej transformacji niektóre z tych warunków przyjęli, inne odrzucili. W pewnych przypadkach zgodzili się zaś na bierną rolę ofiary. Odrzucono więc zarówno społeczną gospodarkę rynkową jak i ideę godnego społeczeństwa – bo sam pomysł, że gospodarka ma zapewnić godne życie całemu społeczeństwu do dziś wydaje się polskim ekonomistom niedorzeczny. Poza tym nie da się tych idei realizować bez uznania prawdy jako wartości nadrzędnej, a to dla polskich ekonomistów jest już zupełnie nie do zaakceptowania.

Poza tym przyjęliśmy rolę ofiary w procesach neokolonializmu i globalizacji – a tego z ideą godnego społeczeństwa także pogodzić się nie da.

Wyborem bez alternatywy była akceptacja monetaryzmu – choć Polska Balcerowicza poszła na całość - dalej niż ktokolwiek się spodziewał („Z trzech zaproponowanych wariantów polityki stabilizacyjnej i zmian strukturalnych wicepremier Leszek Balcerowicz od razu wybrał wersję najbardziej radykalną, co notabene wywołało pewne zdziwienie u szefa ekspertów Funduszu Michaela Bruno, który miał potraktować ją pierwotnie jako kartę przetargową”10).

Trzecia RP powstała zatem jako państwo podporządkowane bankierom i międzynarodowemu kapitałowi. Na potrzeby tubylców powstała mieszanina państwa opiekuńczego, socjalizmu i liberalnej demokracji. Nasz wybór miał się zaś ograniczać do decyzji w sprawie proporcji w tej miksturze.

Etyka jako warunek mądrości

Zadaniem ekonomisty powinno być poszukiwanie mądrości nie tylko przez syntezę dostępnych informacji gospodarczych, ale też z uwzględnieniem szerszej wiedzy o zachodzących w świecie procesach. Ekonomia posługuje się innymi dziedzinami wiedzy podobnie, jak informatyka posługuje się matematyką: uzyskana wiedza zostaje zmaterializowana w postaci systemów (informatycznych lub gospodarczych). W ekonomii istnieje jednak dodatkowy czynnik dużego ryzyka, związanego z brakiem wiedzy o przyszłości. Nie da się tego ryzyka sensownie uwzględnić bez etyki. Dlatego ekonomia jako nauka powinna mieć status zbliżony do filozofii. Uświadomienie sobie tego pozwala dostrzec najważniejszą przeszkodę w rozwoju tak rozumianej ekonomii: fundamentalne dla filozofii oddanie prawdzie. Choć w odniesieniu do niektórych filozofów zaangażowanych społecznie także można mieć pod tym względem zastrzeżenia, nie są oni poddani takiej presji jak ekonomiści. Skoro Balcerowicz wprowadził w Polsce kapitalizm, to każdy kto go krytykował musiał być komuchem. A kto wie, czy taki epitet to nie najmniejszy wymiar kary? To co głosi Balcerowicz jest bez wątpienia zgodne z interesami ludzi dysponującymi wielkimi pieniędzmi – więc po co się narażać? Być może więc wyjaśnieniem bierności polskich ekonomistów jest po prostu konformizm? Tak czy owak – prawda nie ma dla nich znaczenia. Liczy się tylko wspólne wyznanie neoliberalnej wiary.

Krótki wykład ich katechizmu Leszek Balcerowicz wygłosił, komentując kwestię „frankowiczów”11 i sposób w jaki poradziły sobie z tym problemem Węgrzy:

Węgry bardzo straciły w oczach inwestorów zewnętrznych. (…) Całe społeczeństwo straciło, bo odpowiedzialny kraj, odpowiedzialne władze powinny pielęgnować zainteresowanie inwestorów, bo im więcej inwestycji, tym więcej miejsc pracy, tym więcej rozwoju.

Czyli głównym obiektem troski odpowiedzialnych władz nie misi być dobro społeczeństwa, ale inwestorzy (a bardziej konkretnie: spekulanci). Ich zainteresowanie należy „pielęgnować” - bo od nich zależy rozwój kraju.

Taki kult spekulantów – jak każda religia rodzi pewien rodzaj etyki, którego zarys także mamy w cytowanym wywiadzie. Balcerowicz w imię etyki oponuje przeciw pomaganiu frankowiczom: gdzie tu jest moralność, gdy ryzykujemy i przegrywamy, a inni muszą płacić? Bardziej wyrozumiały jest wobec banków, które pożyczając we frankach „też zaciągały długi i mają swoje ograniczenia”12. Mamy więc tu pewną odmianę moralności Kalego: jeśli inwestor winien, to należy rozumieć jego ograniczenia, a jeśli szary Polak – to musi wziąć na siebie odpowiedzialność. To niestety nie jest śmieszne, bo stanowi jedną z fundamentalnych zasad III RP.

Dlaczego Balcerowicz odrzucił społeczną gospodarkę rynkową?

Co było przyczyną jawnie wrogiej postawy Balcerowicza wobec społecznej gospodarki rynkowej i idei godnego społeczeństwa? Próba odpowiedzi na to pytanie prowadzi do zaskakującej konkluzji: ono jest bezprzedmiotowe. Balcerowicz nie mógł odrzucić społecznej gospodarki rynkowej, bo nic o niej nie wiedział. Nie dlatego, że nie słyszał – wręcz przeciwnie. Ale znać i rozumieć to dwie różne sprawy. W swojej książce "Wolność i rozwój"13 przedstawił on wyniki swoich studiów nad ordoliberalizmem: "W tych warunkach liberalni ekonomiści musieli iść pod prąd i dla ratowania w praktyce wolnorynkowego kapitalizmu zdecydowali się – jak sądzę – na pojęciową manipulację, która w świadomości społecznej stworzyła sztuczny dystans między proponowanym przez nich ustrojem a owym kapitalizmem. [...] Uznawano zapewne, że szkody, jakie wyrządza się językowi – najważniejszemu narzędziu komunikacji między ludźmi – a przez to i myśleniu w społecznej skali, są mniejsze niż korzyści w formie lepszych warunków życia ludzi. A może po prostu nad tymi szkodami się nie zastanawiano?”.
Powszechnie znany jest spór austriackiej szkoły ekonomii (reprezentowanej przez Hayek’a) z twórcami społecznej gospodarki rynkowej (ordoliberalizmu). O cóż oni się spierali – skoro to wszystko była ściema14? Powyższy fragment tekstu Balcerowicza dowodzi niestety kompletnego braku wiedzy na ten arcyważny temat. Wskazuje jednak także na coś gorszego: akceptację kłamstwa jako metody – czyli brak mądrości w pełnym wymiarze.

Leszek Balcerowicz uzasadnia konieczność szybkiego działania w 1989 roku tym15, że „ludzie łatwiej dostosowują swoją postawę do otoczenia wtedy, gdy doznało ono głębokich zmian, niż wówczas, gdy zmiany następują stopniowo.” Aby zmniejszyć ryzyko buntu bardzo oszczędnie gospodarowano prawdą. Próżno szukać w medialnych informacji z tamtego okresu o tajnych negocjacjach z Sorosem, czy warunkach postawionych przez MFW. Ta zadziwiająca sytuacja skłoniła mnie do sformułowania 28 pytań do Leszka Balcerowicza, wśród których było następujące16:

Zastanawia fakt, że od początku źle znosił Pan krytykę ludzi, których uważał Pan za mniej rozgarniętych, a którzy powierzyli Panu władzę (chodzi o krytykę Komisji Krajowej "Solidarności"). Tępotę wszystkich swych krytyków podkreślał Pan wielokrotnie (np.: w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" w piętnastolecie przemian). W swoim opracowaniu (dostępnym na stronach CASE), stwierdza Pan, że reformy powinny być przeprowadzane szybko - nawet jeśli działania są błędne - w obawie przed reakcją społeczeństwa. Wszystko to składa się na obraz dość paranoidalny: mesjasza zbawiającego gospodarkę wbrew masom, którymi gardzi. To nie jest do pogodzenia z wizją ojczyzny jako dobra wspólnego. Czy obrona wartości struktur (w tym prawa) i instytucji w powiązaniu z pogardą do ludzi można - pańskim zdaniem - uznać za patriotyzm?

Przypisy:

1Jan Dziewulski , „Wprowadzenie” wygłoszone podczas otwartego zebrania „Solidarności” Wydziału Nauk Ekonomicznych UW, w dniu 6 grudnia 1989 r.

2Roman Sobecki, „Budowanie nowego ładu społeczno-ekonomicznego w Polsce – refleksje na podstawie książki: Tadeusz Kowalik, „www.Polska Transformacja.pl”. http://www.pte.pl/pliki/2/16/Polska%20transformacja%20refleksje%20na%20podstawie%20T.%20Kowalika,%20R.Sobiecki.16.11.2009[1].pdf

4Tadeusz Kowalik „www.PolskaTransformacja.pl”, Karol Modzelewski „Balcerowicz i inni” https://www.tygodnikprzeglad.pl/balcerowicz-i-inni/

5Witold Kieżun, „Patologia transformacji”, Poltext 2013

6Witold Kierżun, dz.cyt.

7Witold Kieżun, „Patologia transformacji”, Poltext 2013. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/218402/patologia-transformacji. Po napisaniu tej książki sędziwym profesorem, który z żadnego tytułu nie podlega ustawie lustracyjnej zajęli się domorośli lustratorzy (http://www.argumenty.net/1438). Ale to zapewne przypadek ;-).

8Włodzimierz Anioł „Pułapka ekonomizmu. U źródeł dominacji neoliberalnej narracji modernizacyjnej w Polsce” http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.desklight-5a87550d-d330-46ac-bd9b-9860550dc3b8/c/03_Aniol.pdf

9Kierżun przytacza więcej takich krytycznych opinii. Nawet niestrudzony obrońca Balcerowicza (od czasu, gdy przystał do „Gazety Wyborczej”) w listopadzie 1991 roku pisał: „Leszek Balcerowicz nie miał zresztą również wizji tego, co czeka gospodarkę. Wybrał się w podróż w nieznane bez żadnego przygotowania politycznego i z doświadczeniami zdolnego pracownika akademickiego. Żywej gospodarki nie znał i mam wątpliwości, czy rozumiał specyfikę państwowych przedsiębiorstw. Wszystkie jego prognozy okazały się błędne, jeśli mierzyć je odchyleniem wyników rzeczywistych od planowanych. (...) W roku bieżącym przewidywania ludzi Balcerowicza okazały się jeszcze bardziej nietrafione i to w dodatku »w dół«”.

10Włodzimierz Anioł „Pułapka ekonomizmu. U źródeł dominacji neoliberalnej narracji modernizacyjnej w Polsce”

12To akurat w większości przypadków nie jest prawdą, bo banki nie miały żadnych franków.

13Leszek Balcerowicz, "Wolność i rozwój" Znak 1995

14Dobre zestawienie „kapitalizmu nadreńskiego” ordoliberałów oraz anglosaskiego neoliberalizmu zawiera książka https://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,1581,Kapitalizm-kontra-kapitalizm „Kapitalizm konta kapitalizm” Michela Alberta

15Leszek Balcerowicz „Przejście do gospodarki rynkowej: Polska w latach 1989-1993”

16http://www.filozoficznie.pl/1/03_pytania_do_LB.pdf – pytania te nie doczekały się odpowiedzi, mimo że zostały wysłane do ówczesnego szefa NBP oraz organizatorów jednego z internetowych czatów z LB (nie wykorzystano żadnego z tych pytań).