Czy rządzi nami mafia? W roku 2001 Andrzej Lepper „pomówił” z trybuny sejmowej czołowych polityków PO o łapówkarstwo. Oskarżeni zareagowali ostro. Paweł Piskorski mówił: Jest to niewiarygodne, bez precedensu do tej pory w historii polskiego parlamentu, chamstwo - powiedział Piskorski. Dodał, że słabością demokracji jest to, iż przez dwa lata może on dochodzić swoich praw w sądzie, gdy tymczasem Lepper, budząc zainteresowanie mediów i zjednując sobie część elektoratu będzie czynił dalsze prowokacje. Jednak nie dochodził sprawiedliwości przed sądem cywilnym. Lepperem zajęła się prokuratura. W roku 2005 Lepper został skazany za pomówienie polityków PO i SLD: "Informatorem" Leppera był Bogdan Gasiński, który - jak ustalił sąd - przyszedł do biura Samoobrony dwa dni wcześniej i do tego czasu był tam osobą nieznaną. Miał przekazać Lepperowi informacje o łapówkach, a także - jak zeznawał Gasiński w sądzie - notatki o zabójstwach: Marka Papały i Jacka Dębskiego oraz planach zamachów terrorystycznych w Polsce.

Czemu tego Lepper nie ujawnił? Czy było niewiarygodne, a informacje o łapówkach polityków wiarygodne? - pytała znów sędzia. Samego Gasińskiego sąd określił mianem "manipulatora, który do swej gry wciąga inne osoby", a jego zeznania były "kłamliwe, wykrętne i nieprawdziwe".

 

W tym samym roku ukazuje się książka Marii Wiernikowskiej „Zwariowałam czyli widziałam w Klewkach”. Piotr Najsztub pisze o niej: Jakiś czas temu usłyszałem w radiu Donalda Tuska, który chcąc powiedzieć o czymś, że jest absurdalne i niemożliwe, użył porównania "To tak jak z talibami w Klewkach". Zadzwoniłem wtedy do niego i powiedziałem, żeby nie szarżował z tymi Klewkami, a po szczegóły niech zadzwoni do Marii Wiernikowskiej.
Państwo też przestaną sobie żartować z Klewek, kiedy przeczytają tę książkę
.

 

W 2014 roku media pisały o książce Piskorskiego: Ja go poznałem przez Donalda. Kubiak to był inny świat, miał gigantyczne pieniądze. Transfer tych tych pieniędzy polegał na tym, że dostarczał stosy banknotów w jakichś poszarpanych reklamówkach. Sceny jak z filmu.

Pytany o biuro partii, które funkcjonowało w hotelu Mariott, a w którym urzędował młody Tusk, drwi z niego: Gdy słucham dzisiaj Donalda Tuska, jak opowiada o standardach, które powinny obowiązywać w relacjach między biznesem a polityką, to pusty śmiech mnie ogarnia. Ale także irytacja. Bo przecież wtedy to on był współtwórcą tamtego systemu i ówczesnych standardów finansowania polityki i - co najważniejsze - czuł się w tym jak ryba w wodzie.

 

W międzyczasie Andrzej Lepper popełnił samobójstwo – dołączając tym samym do całego szeregu postaci z pierwszych stron gazet, które znikły w podobny sposób.

Czy Lepper mówił prawdę, czy nie – w państwie bezprawia jakim jest Polska ustalić nie sposób.

Z dzisiejszego punktu widzenia to wydaje się zupełnie nieistotne. Czy kogokolwiek dzisiaj wzruszyłyby tego typu oskarżenia? Bardzo wątpliwe.

Poseł Zbigniew Kuźmiuk opisał właśnie kulisy afery SKOK, które świadczą o mafijnym charakterze PO bardziej, niż oskarżenia Leppera. Twierdzi on, że Platforma wykorzystała instytucje państwowe w celu walki politycznej. Oskarżenia są o wiele mocniejsze, niż te Leppera, a te setki tysięcy dolarów łapówek o jakich wspominał były szef „Samoobrony” to jakieś śmieszne drobne naprzeciw miliardów jakie poszły na bankrutujące kasy.

I co?

Fragment jednego z pierwszych komentarzy: Pan naprawdę myśli, że wszyscy są tak zaślepieni jak pisowcy?

Nie są.

Wszyscy wiedzą, że co złego to PiS, więc ani sądy, ani prokuratura nie mają tu nic do gadania.

Polacy uznali, że ich tak zwane „państwo” nie wymaga żadnej troski i poważne oskarżenia są istotne tylko wtedy, gdy mówi o nich jakiś trzeciorzędny funkcjonariusz obcego państwa. No bo gdyby tak powiedział prezydent Obama albo premier Netanjahu, to nikt by się nie odważył na wyrażanie oburzenia.